Po dzisiejszej jeździe w grupie uświadomiłem sobie tragiczność moich spowalniaczy - podczas zjazdów wytracenie prędkości czasami było zupełnie niemożliwie, a to wszak niskie góry (Przegibek). Hamulce mam no-name (na stronie producenta pisze że to Promaxy, więc wychodzi na jedno - tyle że mają wymienne okładziny), z przodu okładzina oryginalna, z tyłu założony Dura Ace który jest na wykończeniu. Chciałem kupić przy najbliższej okazji komplet nowych Dura Aców (20 zł sztuka), ale przy szukaniu danych o moich obręczach znalazłem taki komentarz w magazynie rowerowym (test mojego Treka 1000):
(...) Rozkręcić się jest łatwo, jednak z wytracaniem prędkości nie jest wesoło. Hamulce zupełnie nie odpowiadają potencjałowi tego roweru. Są to po prostu spowalniacze marki no name
Proste pytanie - czy same SZCZÊKI mogą mieć wpływ na jakoś hamowania? Oczywiście mówimy o takim samym typie hamulców. Zawsze wydawało mi się że szczęka to jest szczęka i wszystko zależy od klocków, ale po przeczytaniu tego mam wątpliwości... Jeśli mam wydać 40 zł na komplet nowych okładzin to za relatywnie niewiele więcej mam komplet nowych hampli dużo wyższej półki. Warto?