Droga dla rowerów czy ciąg pieszo-rowerowy?
Jak jeździć rowerem szosowym w Polsce.. ?
#1368
Posted 30 May 2016 - 08:13
Ścieżki wyglądają, jak wyglądają... krawężniki po kilka cm, rozbite niekiedy szkło, kostka brukowa to rzeczy, które nietrudno spotkać na ścieżkach. Ja liczę się z faktem, ze za jazdę nie po ścieżce jest mandat karny, ale szczerze mówiąc, bardziej opłaca mi się przyjąć taki mandat raz na jakiś czas niż wymieniać prawie nową szytkę wartą 300pln, albo centrować karbonowe stożki...
#1369
Posted 30 May 2016 - 13:28
Obawiam się, że trudno będzię to egzekwować.
To może nie prędkość, a np. sportowa jazda i też nie na każdej drodze (autostrada, krajówka), a na zwykłej, w mieście czy podmiejskiej prowadzącej w kier. jakiegoś ośrodka wypoczynkowego.
Słowo sportowa może już mieć indywidualną interpretację, nie potrzeba do niego żadnych urządzeń pomiarowych. Kolarz jadący w kasku, ubrany w strój ze znaczna prędkością (jak na rower) spełniał by taki warunek.
#1370
Posted 30 May 2016 - 14:03
Raczej wszyscy chcielibyśmy mieć jasne i jednoznaczne przepisy, po co utrudniać?
Dla mnie jedynym sensownym rozwiązaniem mógłby być fakt posiadania licencji kolarskiej. Osoby z takową miałyby zezwolenie na niekorzystanie ze ścieżek rowerowych. W razie kontroli drogowej pokazujemy dokument, lub jakiś numer licencji.... siema i jazda dalej
#1372
Posted 30 May 2016 - 17:37
coś za coś, prawda?
#1373
Posted 30 May 2016 - 17:47
Ale co i za co konkretnie?
Uprzywilejowanie grupki, która niezwykle często w arogancki sposób i w dodatku chmarami łamie podstawowe przepisy, za dalsze gnojenie ludzi, którzy po prostu chcą pojeździć, a dostają gówno wartą infrastrukturę, która będzie jeszcze bardziej zaniedbywana, kiedy będzie miała mniej użytkowników? Ja się nie zgadzam.
A Ty masz już swoje CZARNE ODBLASKI?
#1374
Posted 30 May 2016 - 18:51
Licencja (czyli te kilkadziesiąt pln) w zamian za "uprzywilejowanie".
Ogólnie, środowisko kolarzy szosowych (jeżdżące w arogancki sposób...) jest raczej przeciwne budowie ścieżek rowerowych. Osobiście uważam, że powinno się dążyć do wydzielania pasów na jezdni, wtedy znika problem kolizyjnych wyjazdów z dróg podporządkowanych. "Zwykli" rowerzyści zazwyczaj korzystają nie tylko ze ścieżek, a także z chodników, takich nie brakuje. Więc nie uważam, że nagle zmaleje liczba użytkowników ścieżek. W czasach gdy rower staje się coraz bardziej popularnym środkiem transportu ta tendencja będzie raczej wzrostowa.
- Prozor and Greek like this
#1375
Posted 30 May 2016 - 18:54
Choć uważam, że wbrew intencjom, najbardziej niebezpiecznymi miejscami dla rowerzystów są punkty, gdzie DDR spotyka się z jezdnią, (bo .... duży procent kierowców nie wie, jakie przywileje ma rowerzysta i jak się zachować), to mogę sobie wyobrazić, że są osoby, które chcą jeździć ścieżkami rowerowymi. Ba, mogę sobie wyobrazić okoliczności, że sam byłbym skłonny poruszać się ścieżką, a nie jezdnią, np. dajmy na to, żeby podczas jazdy pogadać z dziewczyną
Myślę, że najbardziej uwiera nas przepis:
RUCH DROGOWY
Rozdział 5 - Ruch pojazdów
Oddział 11 - Przepisy dodatkowe o ruchu rowerów, motorowerów, pojazdów zaprzęgowych
Art. 33.
1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
No to może pobawmy się - niech każdy napisze jakby go edytować, żeby nie było "obowiązku".
Ja bym zaproponował takie zastąpienie: jest obowiązany -> może, jeśli ma ochotę
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#1376
Posted 30 May 2016 - 19:08
Pasy wydzielane na jezdni mają sens, ale w mieście, gdzie rzeczywiście całkowicie rozdzielenie ruchu przynosi często więcej szkody niż korzyści. W mieście rzeczywiście jeździ się wolniej i nie trzeba fizycznie oddzielać ruchu rowerowego od samochodowego, oczywiście pod warunkiem istnienia innej infrastruktury wymuszającej wolniejszą jazdę.
Poza obszarem zabudowanym sytuacja jest już znacznie mniej oczywista. Nawet drobne zahaczenie rowerzysty może mieć tragiczne skutki, dlatego wielu rowerzystów zwyczajnie bałoby się korzystać z takich pasów. Z kolei liczba wyjazdów i skrzyżowań jest na tyle mała, że całkowita separacja ruchu nie generuje takiego zagrożenia i nie ogranicza tak bardzo widoczności rowerzystów.
Pamiętajmy też, że ruch rowerowy to nie tylko zawodnicy, ale też (a właściwie: w ogromnej większości!) turyści czy staruszkowie dojeżdżający do sąsiedniej wsi do sklepu. Dlatego dostosowywanie infrastruktury pod mniejszość byłoby ogromnym błędem, skutkującym przede wszystkim - o ironio! - zwiększeniem ruchu samochodowego.
BTW licencja jako bilecik na niekorzystanie z dróg rowerowych? Dla równowagi proponuję winietkę dla kierowców uprawniającą do jazdy po chodnikach
A Ty masz już swoje CZARNE ODBLASKI?
#1377
Posted 30 May 2016 - 19:29
W Belgii i Holandii, gdzie mam okazję trochę teraz jeździć dość często spotyka się, pasy dla rowerów wydzielone z jezdni. Najczęściej widuję to na drogach lokalnych. Często jezdnia jest tak wąska, że pojazdy mają problem, żeby się minąć, ale pasy dla rowerów (w obie strony) są. W tej sytuacji rowerzysta jest w uprzywilejowanej pozycji, kierowca samochodu musi cierpliwie poczekać, aż będzie mógł wyprzedzić. Ciekawostką jest to, że pojazdy jeżdżą normalnie po tych pasach dla rowerów, kiedy nie jest on zajęty przez rowerzystę. Na pewno nie sprawdzi się to na drogach o dużym natężeniu ruchu, ani raczej u nas, nie ta mentalność i kultura jazdy.
Ciekawe rozwiązanie widziałem też we Francji, w okolicach Lille i Valenciennes. W niektórych miejscach na potrzeby rowerzystów zaadoptowano pasy awaryjne na drogach krajowych.
Oosobiście drażni nie to, że nie wydziela się pasów dla rowerów na jezdni, która jest na tyle szeroka, że miejsca wystarczyłoby dla wszystkich. Nie rozumiem skąd na siłę buduję się kikuty DDR z tymi wszystkimi krawężnikami, przejazdami itp. i to na dodatek w taki sposób, że nie dba się o to, żeby tworzyły spójną sieć. Często jedynym sposobem na przedostanie się na kolejny fragment DDR jest teleportacja ;-)
W Polsce unikam DDR jak ognia. Najczęściej planuję trasy z objazdem miast, a jeśli już muszę jechać przez jakąś aglomerację to robię to raczej głęboka nocą, kiedy jazda po ulicy nikomu nie wadzi. Dobrze wspominam takie jazdy swego czasu po Poznaniu tuż po północy. W podobny sposób zdarzyło mi się też jeździć po Szczecinie i Warszawie.
Wracając do uprzywilejowania szosowców, to w Niemczech istnieją pewne zapisy w przepisach o ruchu drogowym, które łagodniej ich traktują. Jednak dotyczy się to obowiązkowego wyposażenia roweru m.in. w oświetlenie.
#1378
Posted 30 May 2016 - 19:49
A mnie drażni ten brak logiki.
Przypuśćmy że dojeżdżasz szosą do obcego miasta, przy szosie pojawia się chodnik. Jadąc jezdnią możesz nie wiedzieć, że ten oto chodnik jest np. ciągiem pieszo-rowerowym (znaki są, ale na chodniku, nie na jezdni po której jedziesz), a możesz być ukarany, za to, że nie korzystasz ze ścieżki.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#1379
Posted 30 May 2016 - 19:54
Takie życie. W niektórych miastach przybywa kilometrów DDR poprzez postawienie odpowiednich znaków i "pociągnięciu" białej linii środkiem chodnika. Później trąbi się sukces medialny jak to nam bliżej do europejskich standardów.