Kolarska dieta
#461
Napisano 02 lipiec 2010 - 21:45
mi przy 82 kg wychodzi 3200 bez programu utraty masy więc te 5000 przy Twojej masie jest prawdopodobne
ale musisz liczyć uczciwie kalorie i stosować proporcje B:T:W z tego opracowania
#462
Napisano 02 lipiec 2010 - 22:06
#463
Napisano 24 lipiec 2010 - 17:04
Aby to zbadać dokładnie ile trzeba dostarczać kalorii służą metody bezpośrednie, (były 3 takie badania jedno w komorze i mierzyło się ilość wydychanego co2).
To są drogie badania i dla 1 osoby więc uśrednia się to a potem wzór wymyśla, wychodzi nam jakiś wynik którym możemy się sugerować a nie go przestrzegać.
Moja opinia- trochę w tym herezji.
Każdy człowiek ma inny metabolizm inną zawartość enzymów w organizmie, a więc i inne wymagania energetyczne i zapotrzebowanie na mikro i makro elementy oraz witaminy.
zależy to od wszystkiego nawet czy myślimy ponieważ nawet wtedy zużywamy dodatkową energię (ponad podstawową- nie niezbędną )
przykład jedziemy samochodem 90km/h a potem 160km/h na pewno jadąc 160 samochód nam więcej spali :-P
Tam są podane różne czynności ale zależy jak kto je wykonuje.
cóż najlepiej jest jeść produkty naturalne gdyż zawarte w nim minerały i witaminy przyswajają się najlepiej.
Ja osobiście polecam więcej ćwiczyć a jeść tyle samo;-)
Jeśli coś napisałem nie tak, to proszę mnie nie wieszać za to.
#465 Gosc_Jareq_*
Napisano 24 lipiec 2010 - 23:42
Ja generalnie 30% kalorii spozywam w sniadaniu, potem 50% w obiedzie i reszte w ciagu dnia - wszak jem okolo 8 razy dziennie
kurcze, chciałbym tak...niestety mieszkam prawie sam, więc nie mam aż tyle czasu żebysobie tyle gotować itp. i aż tak się dobrze odzywiać...
#466
Napisano 07 wrzesień 2010 - 06:02
Ja tam sobie jedzonko robię sam, za co żona jest mi niewymownie wdzięczna, bo przecież przy okazji dla reszty rodziny też zrobię, nie? :-D
A co do jajek - codziennie jem 2-3 ugotowane na twardo, do trzech śniadań w pracy (ale łącznie śniadania te nie przekraczają 1300-1400kcal)
#467
Napisano 07 wrzesień 2010 - 10:05
Co do smażenia zawsze można użyć olej z pestek winogronu, który ma wyższą temperaturę dymienia lub oleju z ryżu, który ponoć jest najlepszy. Nie wiem jak ma się do tego smalec, pewnie będzie lepszy ale ja z kolei staram się unikać potraw mięsnych.
Sam się zastanawiam jakby można zrezygnować ze smażenia, bo mnie dość często męczy zgaga. Może by pomogło.
#468
Napisano 07 wrzesień 2010 - 10:25
Z tego co czytałem nie powinno się smażyć na żadnym oleju, bo zawierają one tłuszcze nienasycone, które pod wpływem temp. przeobrażają się w nasycone i na dodatek w uważane za szkodliwe izomery trans. Tymczasem smalec składa się prawie wyłącznie z tłuszczy nasyconych, więc przeobrazić się tam nie ma co. Oczywiście smażymy na jak najmniejszej ilości tłuszczu.
Ja jestem mięsożerny, nie potrafię się bez niego obejść, choć próbowałem, niestety choć waga leci na pysk, to jednak jestem słaby jak niemowlę od diety wege. Mój organizm bardzo nie lubi schodzić poniżej 74kg i poniżej 8-9% tłuszczu, stawia zdecydowany opór. Delikatnie zmodyfikowałem więc swoją dietę codzienną, ale generalnie polega ona na prostej zasadzie "mniej żreć". Zmieniłem nieco proporcje składników, jem więcej warzyw i owoców możliwie na surowo, ryby, kasze, makarony, jajka, sery twarogowe, jogurt naturalny, maślanka naturalna, owsianka (moja ulubiona, z siemieniem lnianym) itd. a mniej żywności przetworzonej (uważam, że mięso nawet usmażone przeze mnie jest lepsze, niż to samo, z którego zrobiono kiełbasę dodając nie wiadomo czego). Żadnych chipsów, batonów (za wyjątkiem sezamków), słodycze okazyjnie, chleba raczej mało, alkohol również okazyjnie. Nie słodzę też kawy ani herbaty i jakoś się to kręci, a waga oscyluje sobie wokół 74kg przy 180 wzrostu (czyli jeszcze dwa kg za dużo).
Zasadniczo można powiedzięc, że nie jestem na diecie, zmieniłem tylko model żywienia, w tym np. jem 5-6 posiłków dziennie. Jeszcze niedawno ważyłem wszystko i liczyłem kalorie, ale mnie to zaczęło irytować, na dłuższą metę tak się nie da.
#470
Napisano 07 wrzesień 2010 - 10:36
Może grill elektryczny? Za ok. 200zł można już takowy kupić. Może też gotowanie na parze? Mam wkładkę, taką do robienia pampuch (po poznańsku pyz). Wkładam tę wkładkę (taki metalowy koszyczek o zmiennej średnicy) do garnka z wodą, na to mięso z warzywami i jechane. Można też na garnku zawijać gazę. Specjalne garnki oczywiście są najlepsze, ale jak się nie chce bulić tyle kasy...Sam się zastanawiam jakby można zrezygnować ze smażenia, bo mnie dość często męczy zgaga. Może by pomogło.
#471
Napisano 07 wrzesień 2010 - 12:15
Już wolę na parze, pączki na parze Na dniach będę musiał sobie kupić sitko bambusowe do woka i zobaczymy jak na dłuższą metę będzie mi to smakowało. Podejrzewam że smażone będą smaczniejszeMoże grill elektryczny? Za ok. 200zł można już takowy kupić. Może też gotowanie na parze?
Pirx Nie chodzi o samą przemianę tylko o te nasycone. No właśnie kwasy tłuszczowe nasycone są złe. Ale do smażenia najlepsze będą te bogate w jednonienasycone: z ryżu, z pestek winogron. W sumie ciekawie jest opisane na wiki.
#474
Napisano 23 wrzesień 2010 - 20:10
Zawsze jeszcze pozostaje kąpiel w worku foliowym. W tej kwestii proponuję obejrzeć program "Chemia kuchni" z Discovery.
Sam szukałem takich grubych woreczków które można by zgrzewać lub z zapięciem strunowym ale nie znalazłem. Pytanie ile chemii się dostaje do jedzenia podczas takiej kąpieli.
#475
Napisano 23 wrzesień 2010 - 20:43
O, na przykład: przedwczoraj zeżarłem w pracy (tak należy to określić - zeżarłem, aż mi się ręce trzęsły, takie było pyszne) dwa wielkie pączki w lukrze, wziąłem w ogóle podwójną ilość jedzenia, bo zaraz po powrocie z pracy miałem zrobić dość intensywny i długi trening zamiast obiadu. Nie wiedzieć też czemu w pracy słodzę kawę ogromną ilością cukru, chyba organizm czegoś chce wyraźnie...
Ale do rzeczy: w trakcie treningu (pięć ok. kilometrowych podjazdów na przełożeniach: 42/14, 42/12, ostatni na 42/11, wszystkie w strefie anaerobowej, a potem godzina tempa na 42/12 i 42/11, w sumie troszkę ponad 2 godziny i 68km, średnia ponad 30km/h na ciężkim góralu) ok. godz. 19:30 zjadłem 4 ogromne knedle ze śliwkami, posypane cukrem i polane masłem, pycha! I co? I dziś rano PÓŁ KILOGRAMA MNIEJ... Zaczynam się martwić, bo od początku tygodnia lecę z wagą, a start w sobotę, siły nie będę miał. Opycham się więc węglowodanami, żeby glikogen uzupełnić.
#476
Napisano 23 wrzesień 2010 - 21:41
Co do wagi to nie warto się ważyć z rana bo zawsze będziesz ważył mniej. Nie pamiętam z czym to było związane. Może z katabolizmem.
A co do tego woreczka, kiedyś ugotowałem rybę w ten sposób, była pyszna. Soki z niej nie uciekły, mięsko było w sam raz. Ale teraz staram się nie jeść mięsa, a ciśnie czasem.
#479 Gosc_Stas_*
Napisano 24 wrzesień 2010 - 13:34
Kto nie wierzy nie będę go przekonywał, odsyłam do prac naukowych z dietetyki i żywienia w sporcie.
Stas