prozor, jesteś chyba jakimś sprzęciarzem. Tyle powiem.
Tak napisałeś, jakby rower w całym jeżdżeniu był najważniejszy. No cóż, jednemu starczy taki klasyk w ładnym stanie, a innemu nie.
Mnie akurat nie stać na coś nowszego i nie będzie długi czas, więc wolę bardziej przyzwoity starszy sprzęt za małą kasę, który na dodatek trwałością i kosztami eksploatacji potrafi zagiąć wiele współczesnych.
Zapewniam, że zadbany taki "stary grat" posłuży latami.
Przy dziadku bardzo prawdopodobne byłoby, że rzuciłbym grata w kąt i do dzisiaj jeździłbym na MTB, a nie stukałbym setki km miesięcznie na szosie. No cóż - można jeździć i na hulajnodze z barankiem, tylko czy to o to chodzi?
Świetne podejście, gratuluję.
Tak w ogóle to na klasyku swoim zrobiłem ponad 6 tys. km, wcześniej ktoś przejeździł na nim trochę więcej. Prawie nic w nim nie wymieniałem. Dodam, że osprzęt jest klasy dzisiejszej Sory...
Ze starego grata czegoś takiego bym raczej nie zrobił, prawda?
Nie, wcale. Od razu na złom wywalić. :-?
A że jedyne, co w standardowej starszej stalowej ramie może przeszkadzać w modernizacji to rozstaw widełek, które bez problemu można poszerzyć... Albo stery - nie ma problemu, mogę kupić porządniejsze klasyczne, w szosówce i tak bardzo rzadko padają. A-heady też często pasują. Jasne, po co to pisać. Lepiej od razu całość zmieszać z błotem byle pisaniem.
Dla początkujących stara szosa to dobre rozwiązanie. Jednak kupując ją trzeba mieć świadomość, że są pewne niedogodności, np. brak klamkomanetek, mniejsza ilość przełożeń z tyłu itp. Generalnie poza napędem i czasem skutecznością hamulców eksploatacyjnie nie różni się od czegoś znacznie nowszego.