Strój na minus dwadzieścia pięć stopni Celsjusza !!!
#22 Gosc_kubapie_*
Napisano 05 grudzień 2012 - 21:42
Lepiej ale tylko na świeżym śniegu... Zresztą ja bym wolał nową letnią niż zjechaną 5 sezonową zimówkęChyba żaden świadomy kierowca samochodu obecnie nie jeździ zimą z wyboru na letnich oponach, twierdząc, że ma odpowiednią technikę jazdy i nie potrzebuje zimówek. Nawet kiepska opona zimowa jest o wiele lepsza zimą niż najlepsza letnia. I każdy godzi się z tym, że na suchym asfalcie zimówka zachowuje się gorzej.
A co do mrozu 25 stopni - wg mnie szkoda kasy na specjalne ubrania na takie temperatury. Takie coś trwa koło tygodnia, więc można sobie odpuścić jazdę i np. przeczytać książkę, która nas zmotywuje - czego nie zrobi jazda po mrozie. Nie jesteśmy przecież zawodowcami żeby się zaginać na treningach. Ale jak czytam niektóre posty, to niektórym radość daje tylko wygrywanie na pierwszym miejscu a nie sama jazda.
#23
Napisano 05 grudzień 2012 - 23:01
Tak się wygląda po jakiś 60km jazdy w temperaturze -23'C. Zamarza dosłownie wszystko, nawet odrobina wilgoci na rzęsach
foto by Wilk
#24
Napisano 05 grudzień 2012 - 23:11
grunt , żeby wazelina kosmetyczna poszła na ryło
jedyne co cierpiało to puslometr bo wyświetlacz nie dawał rady na mrozie i działało tylko powiadomienie dźwiekowe o przekroczeniu progów
a i widoki ksiezycowe na polach wiec po co siedziec w domu snieg , mgla i slonce
#26
Napisano 06 grudzień 2012 - 06:28
Lepiej ale tylko na świeżym śniegu... Zresztą ja bym wolał nową letnią niż zjechaną 5 sezonową zimówkę[/quote]
Bladzisz, i to nie wiesz jak bardzo. Niemal lysa zimowka jest lepsza od najlepszej nowej letniej.
Tylko po co popadac w skrajnosc ? Przeklamujesz w ten sposob rzeczywistosc.
Ja wole max 3 sezonowa zimowke na zime od czegokolwiek innego ( kupuje nowe i max 3 zimy wystarcza ). Na letniej nawet nie pomysle zeby jechac zima - nie jestem samobojca i morderca w jednym.
Przejechalem w zyciu ok 1,5 mln km , z czego w zimie polowe z tego. Cos juz wiem.
[/quote]A co do mrozu 25 stopni - wg mnie szkoda kasy na specjalne ubrania na takie temperatury. Takie coś trwa koło tygodnia, ....[/quote]
Takie cos trwa do 2 miesiecy, a potem jest jeszcze 2 miesiace -10 do -20. I jeszce miesiac tak do -7. Wszystko w dzien. W nocy dodaj nawet -10 do powyzszych.
I ludzie jezdza, nawet do pracy po 20km w jedna strone. Po ciemku. O 6 rano (5ta czasu PL )
Zalezy gdzie mieszkasz I co lubisz ...
Ja wole minus 26 niz minus 10 . NIE MA LODOWATEGO WIATRU. Odczuwalnie jest o wiele lepiej. Ale jak powiem, ze wychodze zapalic w lekkiej bluzie przy -25 to i tak nikt i nie uwierzy.... ( przy -10 dorzucam cos wiatroszczelnego i czapeczke ) .
#27
Napisano 06 grudzień 2012 - 08:40
#28
Napisano 06 grudzień 2012 - 11:13
Ps. Trzeba sprawdzić jak biatloniści się noszą i jakie są CENY tych ciuchów.
POZDRO sześćset
#29
Napisano 06 grudzień 2012 - 12:11
Bardzo chętnie natomiast robię sobie rege do godziny czasu, albo trening wytrzymałości bazowej (do 4 godzin), ale w dzień, w najcieplejszej porze tj. około południa i nigdy poniżej -10. Kręcę sobie delikatnie i podziwiam widoki, bo staram się jeździć wyłącznie w terenie, o ile nie ma za dużo śniegu, bo wtedy przesiadam się na biegówki backcountry. To jest dopiero frajda
#31
Napisano 06 grudzień 2012 - 12:37
http://www.youtube.c...EX7zVxk8#t=131s
pirx>
O ile masz tylko odpowiedni teren to mozna jezdzic szybciej...
#32
Napisano 06 grudzień 2012 - 13:01
Pomimo tego polecam, bo naprawdę zabawa przednia, a trenować tak też można. Nieprawda, że zima wyklucza szybką jazdę - po lesie zazwyczaj można, ale oczywiście nie wszędzie.
Czyli...
O ile masz tylko odpowiedni teren to mozna jezdzic szybciej...
#34 Gosc_marvelo_*
Napisano 06 grudzień 2012 - 13:53
Chciałbym odnieść się zwłaszcza do fragmentów, które zaznaczyłem na czerwono.W znacznej ilości postów powtarza się słowo "frajda". Tak, dla frajdy można jeździć na mrozie, choć ja wymiękam daleko wcześniej niż -25, bo już ok. -10, ale taka jazda nie jest w zasadzie treningiem, bo niby czego? Wytrzymałości podstawowej nie, bo za krótko, znów zrobienie tempówki na mrozie i przy śliskiej nawierzchni, kiedy trzeba uważac na zakrętach nie widzę. Próbowałem i dziękuję, nie da się pogodzić ostrożnej jazdy i napierania po śniegu i lodzie.
Bardzo chętnie natomiast robię sobie rege do godziny czasu, albo trening wytrzymałości bazowej (do 4 godzin), ale w dzień, w najcieplejszej porze tj. około południa i nigdy poniżej -10. Kręcę sobie delikatnie i podziwiam widoki, bo staram się jeździć wyłącznie w terenie, o ile nie ma za dużo śniegu, bo wtedy przesiadam się na biegówki backcountry. To jest dopiero frajda
Otóż zimowa jazda jest świetnym treningiem ogólnorozwojowym. Jazda po śniegu, lodzie czy zmarzniętej brei mocno angażuje wszystkie mięśnie górnej połowy ciała. Czułem to w tym roku po pierwszej jeździe po śniegu, na drugi dzień, gdy bolały mnie takie mięśnie, że bym się nie spodziewał. Opory ruchu są często bardzo duże, i czasem jazda po prostej jest porównywalna z ciągłym podjazdem w normalnych warunkach.
O wpływie na doskonalenie techniki jazdy już chyba nie muszę wspominać, bo jazda po śliskim wymaga najwyższej koncentracji i szybko objaśnia nam wszystkie zasady dynamiki Newtona. Nie uważam się za jakiegoś wybitnego specjalistę od MTB, ale widzę podczas startów na maratonach, że jednak w trudnych sytuacjach nawyki wyrobione w zimie procentują. Wystarczy trochę błota lub piachu, jakaś koleina i już kilku leży albo robi OTB. A ja dalej jadę, pomimo, że nawet nie mam amortyzatora z przodu.
A teraz powiecie, że znowu się powtarzam, ale po raz kolejny zachęcam do spróbowania jazdy na oponach z kolcami, niekoniecznie fabrycznych. To naprawdę diametralnie zmienia jazdę w zimie. Własnie dzięki nim można dynamicznie "napierać po śniegu i lodzie", oczywiście uważając w stosownych momentach. Nawet jeśli zwykłe opony o agresywnym bieżniku w 80 % sytuacji wydają się wystarczające, to czasem wystarczy jedna plama lodu pod śniegiem tuż pod domem, by miła przejażdżka zakończyła się poważną kontuzją. Nie twierdzę, że kolce czynią cuda zawsze i wszędzie, ale znacznie przesuwają granicę uślizgu koła, a co może nawet bardziej istotne, pozwalają mu odzyskać przyczepność znacznie szybciej, umożliwiając jakieś działania zapobiegające wywrotce. Nawet gdy już musimy się ratować podpórką, to rower nie ucieka nam spod tyłka tak łatwo. Też lubię lekkie koła, ale po założeniu ciężkich kolcowanych opon już po paru kilometrach przestaje mi to przeszkadzać, a doceniam ten czołgowaty charakter roweru - może trochę wolniej, ale za to pewnie i bezpiecznie, a czasem nawet szybciej niż samochody (kiedyś na oblodzonym skrzyżowaniu pod lekką górkę zostawiłem z tyłu jakąś beemke, która bezradnie mieliła kołami).
Zachęcam więc jeszcze raz.
A widok lasu zimą pod śnieżna kołderką - bezcenny.
#35
Napisano 06 grudzień 2012 - 14:04
Naprawde nie umiesz juz jezdzic na rowerze dla przyjemnosci samego jezdzenia ? Normalnie, tak jak robia to dzieci ? Dla frajdy, dla milego spedzenia czasu ?
Bez wlaczania w to treningu, rozwoju, czasu, wagi sprzetu itp itd... Tak dla samego "przed siebie" .
I nie odnosze sie do kwestii ogumienia - tu twoja opinia jest bezdyskusyjnie sluszna. Choc sam snieg i kolce to armata na komary. Kolce sa na lod i zlodowacenia. I tez moje obserwcje ( ludkow jezdzacych codziennie do pracy ) wsazkuja , ze mniej niz 1 na 10 ma kolce w rowerze... i zyja. Ale ja mam inne warunki. Tu sie nie sypie soli. Skrobie sie ile sie da, a po reszcie wszyscy sobie radza.
psy szczekaja, a karawana jedzie dalej.
porzadek jest domena prostych umyslow, tylko geniusz ogarnie chaos.
#36
Napisano 06 grudzień 2012 - 14:31
Panowie, zastanawiam się nad oponkami Schwalbe Marathon Winter (szer. 42). Jeżeli chciałbym najpierw kupić jedną oponę, to gdzie ja założyć: z przodu, żeby uniknąć uślizgu, czy z tyłu, żeby zapewnić jakąkolwiek trakcję?
Rozumiem, że na czystym "niewyślizganym" śniegu moje CX Pro powinny dać radę?
http://www.radello.pl - odżywki Dextro Energy / Honey Stinger / Huma Gel / Nuun, kosmetyki Sportsbalm / Bodyglide - bezpośrednio od dystrybutora/importera
#37
Napisano 06 grudzień 2012 - 14:39
Najczesciej jak juz zakladam to na oba, ale jezeli nie to na przod, latwiej mimo wszystko opanowac uslizg tylniego kola niz przodu... no i tak jak napisal gosc z filmiku z linka na samej gorze - "The MaWinter [marathon winter] is really, really bad on snow (good on ice though)."
na napedzie mam klocki, a przod roznie, czasem kolce, czasem cos szerszego...
#38 Gosc_marvelo_*
Napisano 06 grudzień 2012 - 19:23
Dzięki, Radello.Petri, przecież marvelo nie każe nikomu "z musu" trenować w zimie, pisze tylko, że przeciwnicy jazdy zimą "bo nic nie daje", nie mają racji. A frajdzie nie zaprzecza.
Petri, gdybym podchodził do treningu śmiertelnie poważnie, pewnie kręciłbym w zimie na rolkach, ale tego nie robię, bo wolę jazdę po śniegu, właśnie dla frajdy, widoków, dla hartowania organizmu i tej potrzeby zmagania się z siłami natury, gdzieś głęboko zakodowanej w człowieku. Przedzierając się przez grząski śnieg czuję się trochę jak Marek Kamiński podczas wyprawy na biegun.
Wydawało mi się, że z mojego postu jasno to wynika.
I nie zgodzę się, że kolcowane opony są tylko na lód. Zwłaszcza opony własnej roboty, gdzie wkręty wystają dosyć znacznie (5-7 mm), bo na dłużej wtedy wystarczają, poprawiają przyczepność także na ubitym śniegu, a nawet na sypkim, gdy pod spodem jest np. zmarznięta ziemia. Zresztą w zimie lodu należy się spodziewać zawsze. Wystarczy, że przygrzany słońcem ubity śnieg na ścieżce wieczorem podmarznie i już mamy lód na wierzchu. A wtedy zwykła opona nie zapewnia prawie żadnej przyczepności. Wystarczy, że ktoś, kto ma dwie kolcowane opony zdemontuje tylną i zastąpi ją zwykłą, a zobaczy, o ile trudniejsze stają się wtedy wszystkie manewry. Czasem niemożliwa staje się wtedy jazda po lodzie przy lekkim nachyleniu ścieżki w bok, bo tył cały czas zsuwa się, każde mocniejsze depnięcie to dłuuuuuugi poślizg koła, pokonanie koleiny pod kątem może zakończyć się obrotem o 180 st.
Dlatego ja już zawsze będę zakładał dwie kolcowane opony, bo tylko wtedy mamy odpowiednie proporcje przyczepności przód/tył. Nie warto oszczędzać, bo prędzej czy później to się zemści.
I jeszcze jedno pytanie: Petri, ilu kierowców na 10 w Finlandii ma w samochodach opony z kolcami?
#40
Napisano 06 grudzień 2012 - 20:11
Wynika to ze specyfiki odsniezania. Tu nie robi sie na sile czarnej mokrej ( czytaj zamarzajacej) - tylko zdrapuje sie ile sie da i w newralgicznych miejscach sypie sie "hiekka" czyli kamyczki ( takie ciut inne- ostre, kanciaste ). Wszystkie chodniki, zjazdy, podjazdy, skrzyzowania sa tym sypane .
Normalne jest , ze drogi sa oblodzone -- po to sa kolce. Ci, ktorzy jezdza do Niemiec, albo nie wyjezdzaja poza duze ( w lokalnym rozumieniu) miasta , zakladaja opony bezkolcowe.
Przy czym i kolce i bezkolce na Finlandie maja ZUPELNIE inna mieszanke i bieznik.
Nie radze tez wyjmowac kolcow ( czesc niezamoznych tak robi , zeby moc jezdzic w lecie na zimowkach ) - raz przejechalem sie takim autem ( w dodatku tyl naped ) i mam dosc na zawsze...
@marvelo - wcale nie wynikalo to wprost i jednoznacznie - stad moja "polemika".
1."Wystarczy, że przygrzany słońcem..." - sloncem powiadasz, w zimie, w Finlandii ? Moze na poludniu i tak, ale u mnie sie nie zdarza widziec slonce w zimie...
2. Sciezki rowerowe sa CALE wygresowane - po ki dzwon mi kolce ???
3. Sciezki rekreacyjne sa utrzymywane przez spec sluzby zimowe - traki jezdza noca i robia slady dla narciarzy i sciezke dla pieszych/ rowerow - piekny lekko twardy sniezek - tym bardziej zbedne.
WSZYSTKO ZALEZY OD SPECYFIKI REGIONU. Bylo wyzej...
Jezdzilem na bezkolcowych i jest lepiej niz ok. Czy zalozylbym kolce - tak, jesli dojezdzalbym rowerem do tych miejsc , gdzie wsiadam na rower, a ze dojezdzam autem - nie sadze... . Nie bywam tez na trasach "oblodzonych" ( wyjezdzone przez auta ) - wiec mi to na razie niepotrzebne. Ale nie neguje sensu posiadania- zebym nie zostal blednie zrozumiany - tam gdzie JA jezdze nie ma takiej potrzeby.
A nawiercaja kolce natywni , zeby po zamarznietych jeziorach jezdzic :):
ostatnie : KOLCE SA NA LOD. koniec kropka. Nieistotne czy nad czy pod czy obok sniegu/asfaltu/trawy... kolce sa na lod. Na sniegu sa kompletnie bezuzyteczne. Na snieg jest odpowiedni bieznik i odpowiednia szerokosc opony ( duza ) - na lod sa kolce i odpowiednia szerokosc opony ( mala ).
Opony "lodowe" i "sniegowe" to 2 rozne bajki - jak juz chcemy byc precyzyjni. To co oferuje rynek to raczej rozwiazania uniwersalne, choc sa i opony specjalistyczne - i te warto sobie obejrzec jak to ma naprawde byc.
linki do samochodowek - ale zasada dzialania bieznika jest ta sama
opona lodowa : http://vianor.fi/ren...rip-ice-arctic/
opona sniegowa : http://vianor.fi/ren...akkapeliitta-r/
widac roznice ?
a uniwersalna wyglada +- tak : http://vianor.fi/ren...akkapeliitta-7/
(swoja droga swietna opona- moge smailo polecic - wiem, nie mozecie na kolcach )
Nie analizowalem rowerowych "kolczatek", ale zapewne sa roznice, skoro 1e maja 90 a inne 250 kolcow...
psy szczekaja, a karawana jedzie dalej.
porzadek jest domena prostych umyslow, tylko geniusz ogarnie chaos.