Skocz do zawartości


Ile macie naliczonych kilometrów w tym sezonie ??


97 odpowiedzi w tym temacie

#81 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 31 grudzień 2009 - 19:57

Początkowo może to przynosić frajdę. Pierwsze 100km, potem 200 pierszy 1000.
Nie mówię, że wszyscy, ale większość liczarek to smutasy, traktują rower jako narzędzie do osiągnięcia określonego celu. Cel to najczęściej jechać szybciej i więcej.

Nawet jazda z grupą przestała mnie bawić bo trzeba się podporządkować, za słaba zmiana źle, zrobę odskok źle, do tego można się w...ć, albo innych pogrążyć w kraksie.

W dzisiejszym obmierzonym i opomiarowanym świecie kolejne odliczanie nie jest koniecznie potrzebne. Uwolnienie się od tych liczb sprawia, że na rowerze można się poczuć naprawdę wolnym, chociaż przez chwilę.

#82 prescot

prescot
  • Użytkownik
  • 255 postów
  • SkądToruń

Napisano 31 grudzień 2009 - 20:02

a ja nie wiem ile w tym sezonie dokładnie kilometrów zrobiłem, ale wiem że przetrenowałem 433 godziny i 38 minut (bieganie, treningi, wycieczki rowerowe, wyścigi ostre, maratony szosowe,)

tyle wskazał pulsometr który w czasie aktywnosci sportowej mam przy sobie

#83 xubix

xubix
  • Użytkownik
  • 1552 postów
  • SkądKrotoszyn

Napisano 01 styczeń 2010 - 02:48

a ja przejechałem

2008 - 3000km
2009 - 8225km

2010 - plan ponad 10 kkm :lol:

#84 h/k

h/k
  • Użytkownik
  • 1389 postów
  • SkądRumia

Napisano 01 styczeń 2010 - 02:55

kormoran, może warto na dłuższy czas odpocząć od roweru? Bo z Twoich wypowiedzi wygląda mi na to, że jesteś już nim nieźle znużony... Albo przerzucić się na przełaj, MTB, może nawet DH, cokolwiek żeby oderwać się od szosy.
U mnie to sprawa zamknęła się na ok. 2700 km przejechanych na trzech rowerach (stara szosa Raleigh, zaraz później jakiś szajski market-MTB i w końcu Peugeot 300). Jestem niesamowicie zadowolony, gdyż poprzednie sezony były śmieszne - średnio 400 km każdego roku na szosach, gdzie jeżdżę już od 07.2006. No i pierwszy taki rok, przysparzający mi sporo więcej emocji związanych ogólnie z jazdą. :-D W 2009 zaliczyłem pierwsze 70 km i 100 km. Wcześniej tylko do 55-60 km i to żółwim tempem. :-?

#85 radek_3131

radek_3131
  • Użytkownik
  • 453 postów
  • SkądPabianice

Napisano 01 styczeń 2010 - 04:17

A mi wyszło 11091km. Nie sądziłem, że dam radę aż tyle dokręcić. :-P

#86 men behind

men behind
  • Użytkownik
  • 22 postów
  • SkądRadom

Napisano 01 styczeń 2010 - 10:02

a mi wyszło 6025 mtb i 6215 szosa=12240km,obydwoma rowerkami asfalt.

#87 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 01 styczeń 2010 - 10:32

kormoran, może warto na dłuższy czas odpocząć od roweru? Bo z Twoich wypowiedzi wygląda mi na to, że jesteś już nim nieźle znużony... Albo przerzucić się na przełaj, MTB, może nawet DH, cokolwiek żeby oderwać się od szosy.
U mnie to sprawa zamknęła się na ok. 2700 km przejechanych na trzech rowerach (stara szosa Raleigh, zaraz później jakiś szajski market-MTB i w końcu Peugeot 300). Jestem niesamowicie zadowolony, gdyż poprzednie sezony były śmieszne - średnio 400 km każdego roku na szosach, gdzie jeżdżę już od 07.2006. No i pierwszy taki rok, przysparzający mi sporo więcej emocji związanych ogólnie z jazdą. :-D W 2009 zaliczyłem pierwsze 70 km i 100 km. Wcześniej tylko do 55-60 km i to żółwim tempem. :-?


Na przestrzeni iluś tam lat jeźdżenia stwierdzam, że robi się coraz bardziej niebezpiecznie, powód to zwiększenie ilości samochodów. Nie jeżdżę o tej porze roku, zajmuję się inną dziedziną - całkowicie zapominam o rowerze - też polecam takie przeprogramowanie.

Na razie masz w sobie młodzieńczy entuzjazm i dobrze :-D niech trwa jak najdłużej.

#88 robo

robo

    ble ble

  • Użytkownik
  • 2600 postów
  • SkądKońskie

Napisano 01 styczeń 2010 - 12:56

kormoran, rozumiem Cię bardzo dobrze. Ja, odkąd założyłem licznik (w połowie poprzedniego sezonu) - "chcąc nie chcąc" zacząłem patrzeć na średnią prędkość i bardzo mnie .... denerwuje, jak spada (nawet na trasie - co jest już paranoją). Dawniej, jeżdżąc bez licznika, jechałem po prostu najszybciej jak mogłem, bardziej wsłuchiwałem się w swój organizm, a teraz patrzę na wskazania i czasem doprowadzam się do stanu zajechania. Przedtem, żeby wiedzieć ile przejechałem na treningu, objeżdżałem trasę samochodem lub wyliczałem kilometry z mapy i było dobrze. Jednak zliczenie przejechanych kilometrów w sezonie i porównanie na przestrzeni kilku lat daje pojęcie o tym jak został sezon przepracowany. No i teraz można to porównać z innymi na forum.

#89 h/k

h/k
  • Użytkownik
  • 1389 postów
  • SkądRumia

Napisano 01 styczeń 2010 - 14:50

Na przestrzeni iluś tam lat jeźdżenia stwierdzam, że robi się coraz bardziej niebezpiecznie, powód to zwiększenie ilości samochodów.

Moim zdaniem ilość samochodów ma wpływ, owszem, lecz największy problem z bezpieczeństwem na drogach jest przez samych kierowców. Totalny pechowiec/idiota czymkolwiek może zrobić krzywdę.

też polecam takie przeprogramowanie.

Jak i ja też ;-) Jest w tym jeden problem - jak się rower przypomni, to aż rwie do jazdy.

Na razie masz w sobie młodzieńczy entuzjazm i dobrze :-D niech trwa jak najdłużej.

No, z tym to już różnie bywa - młodość czasem nie radość. :lol:

Ja, odkąd założyłem licznik (w połowie poprzedniego sezonu) - "chcąc nie chcąc" zacząłem patrzeć na średnią prędkość i bardzo mnie .... denerwuje, jak spada (nawet na trasie - co jest już paranoją).

Tez coś o tym wiem. Póki forma jako tako była, to się cieszyłem ("o jaka niezła średnia, ile km zrobiłem..."), ale po miesięcznej abstynencji rower (choroba, pogoda...) formy już zupełnie nie mam i wskazania licznika (poza całkowitym dystansem) doprowadzały mnie niemal do furii. ;-)

#90 Gosc_Dominik_*

Gosc_Dominik_*
  • Gość

Napisano 01 styczeń 2010 - 15:31

Wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć za dużo niż za mało. Teraz dodatkowo jeżdżę z pulsometrem i nie czuję się gnębiony przez niego :)

#91 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 01 styczeń 2010 - 15:34

Dokładnie Robo też przez jakiś czas miałem podobny problem z gapieniem się w licznik, wymaga to trochę czasu żeby jakoś się od tego uwolnić.

h/k - takie przeprogramowanie zajęło mi kilka lat. Rower uzależnia jak papierosy, jak nie mogłem jeździć to obijałem się od ścian. Wielu ma z tym problem, mi udało się znaleźć złoty środek. Rower sobie wisi na kołkach i nie jest mi z tego powodu smutno, nawet go nie dotykam. Przyjdzie odpowiedni czas to wróci do łask.

#92 pawelkepien

pawelkepien
  • Użytkownik
  • 719 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 01 styczeń 2010 - 15:39

Jest w tym jeden problem - jak się rower przypomni, to aż rwie do jazdy

Ja tu nie widzę żadnego problemu ;-) Wg mnie o to właśnie chodzi żeby nas roznosiło jak akurat mamy chwilę i możemy wyskoczyć sobie pokręcić, a nie żeby wyglądało to tak, że "znooowu muszę iść na rower, bo jak nie, to nie dobiję do xxxx km w tym sezonie :-/". Widzę, że na jazdę znajduję coraz mniej czasu. Nie powiem żeby mi się to podobało, bo to jest coś, co (w wielkim skrócie) naprawdę sprawia mi prawdziwą radochę, ale kurczę - staram się nie traktować tego tak, że jak nie przejadę tyle i tyle kmów w miesiącu, sezonie czy czym tam, to tracę sens życia. Na rowerze świat się nie kończy, chociaż stanowi jego genialne urozmaicenie ;-)

fs-userbar-blog-white.png


#93 vortac

vortac
  • Użytkownik
  • 291 postów
  • SkądPruszków

Napisano 01 styczeń 2010 - 19:47

Ja mam przejechane 2504km. Dużo? Mało? Nie wiem, bo to mój pierwszy i to krótki sezon. Licznik kupiłem, bo jako nowicjusz ciekaw jestem jak daleko, jak szybko, a co się dzieje jak dostanę wiatr w oczy itp.
Na pewno będę chciał nakręcić więcej w 2010. Zrobiłem sobie trochę rowerowych postanowień noworocznych, bo ani nie palę, ani nie mam zbędnych kg do zrzucenia - a to chyba najczęstsze postanowienia. Nie robię nic na siłę. Dam radę - fajnie, ale nie zarzynam się dla dystansu czy średniej.
Cieszy każdy przejechany bezproblemowo kilometr, a że można szybciej i dalej... to są tylko produkty uboczne ogromnej radochy z jazdy - a tylko dlatego jeżdzę.
Nie powiem, mam pewien problem mentalny przy dłuższej przerwie. Może nie odbijam się od ścian, ale mam straszny głód rowerowy - to się chyba nazywa uzależnienie. :-)
Ale takich problemów to chyba można wszystkim śmiało życzyć. :mrgreen:

#94 kuba259

kuba259
  • Użytkownik
  • 495 postów
  • Skądelbląg

Napisano 01 styczeń 2010 - 22:06

W roku 2009 przejechałem troszkę ponad 5000 km, przebiegłem też troszkę km, ale nie wiem ile dokładnie (podczas obozu ok 300km), i przejeździłem na rolkach/łyżwach sporo km.

#95 h/k

h/k
  • Użytkownik
  • 1389 postów
  • SkądRumia

Napisano 03 styczeń 2010 - 11:40

Wg mnie o to właśnie chodzi żeby nas roznosiło jak akurat mamy chwilę i możemy wyskoczyć sobie pokręcić,

Hm, no tu chodzi o przeprogramowanie na czas pogody nieodpowiedniej na szosę, o czym pisze kormoran. czyli kompletnie w te dnie wyplewić z głowy szosówkę ;-) . Wtedy na każda myśl o rowerze człowieka aż rozsadza, wtedy pozostaje tylko MTB. Ale kiedy na dodatek jeszcze co innego nie pozwala w ogóle na jazdę (właśnie czas, zła odzież, choroba) to już jest tragedia. :-x
A może faktycznie tutaj tylko ja tak mam? :-D

#96 pawelkepien

pawelkepien
  • Użytkownik
  • 719 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 03 styczeń 2010 - 12:04

No tak, inna sprawa, jeśli chcemy pojeździć, a nie możemy - wtedy faktycznie można doznać uszczerbku na psychice ;-) Od jakiegoś czasu jednak staram się jednak właśnie inaczej do tego podchodzić - nie można, to trudno, jak będzie czas/pogoda, to sobie odrobię (przeważnie oczywiście czasu i pogody nie ma :-D). Można też zresztą czas "nierowerowy" przeznaczyć na rower w pośredni sposób, że tak to określę ;-) Czyli ogólnie zająć się swoim spasionym cielskiem, pójść na basen, siłownię, czy co tam. Albo przynajmniej obejrzeć jakieś rowerowe filmidła, relacje z wyścigów - formy co prawda od tego nie przybędzie, ale przynajmniej jakiś kontakt z rowerkami jest i cała sytuacja tak bardzo nie boli ;-) A zresztą... Zależy czy ktoś trenuje i jest cały rozpisany na cyferki, których musi się trzymać, czy po prostu wsiada na rower jak ma ochotę i się nie przejmuje progami, tętnami, objętościami czy innymi mocami ;-)

fs-userbar-blog-white.png


#97 robo

robo

    ble ble

  • Użytkownik
  • 2600 postów
  • SkądKońskie

Napisano 03 styczeń 2010 - 21:53

pawelkepien, ma rację - wszystko zależy od podejścia. Jeśli ktoś czerpie przyjemność z jazdy, to nawet jak wyników i postępów nie obserwuje prowadząc statystyki, to samo zadowolenie z jazdy może zbawiennie wpływać na zdrowie (fizyczne i psychiczne :mrgreen: ) Ale nawet ten, kto trenuje i oczekuje wyników może mieć różne style treningu: są trenujący wg ściśle ustalonego planu, próbujący trzymać się go kurczowo, a każde odstępstwo lub brak możliwości jego realizacji, traktują jak porażkę. Są też tacy, którym plany, założenia treningowe są mało przydatne - ćwiczą instynktownie - jak czuja potrzebę (i moc) to robią trening na maksa, a jak czują, że dzisiaj nic z tego, to się przejadą spacerkiem i też jest dobrze.

Ja mam takie pytanie - liczycie tylko kilometry "treningowe", czy zliczacie wszystkie "wykręcone" na rowerze. W moim przypadku trening kolarski traktuję oddzielnie, ale często jeżdżę rowerem "nietreningowo" - np. wszelkiego rodzaju dojazdy. Zliczacie kilometry "nietreningowe"? - może kupić sobie podstawki pod licznik i zamontować je na innych rowerach (np. na trekingu,który wykorzystuję na dojazdy) - od razu przebieg wzrośnie :lol:

#98 Gosc_bula_*

Gosc_bula_*
  • Gość

Napisano 04 styczeń 2010 - 16:41

w tym roku... już 150 ;p



Dodaj odpowiedź