A kto powiedzial ze stary rower nie moze miec osprzetu nowej campy record. Jak mial spotkanie rzeczoznawcy, i na policji to powiem ci ze oni nie maja pojecia o niczym. Dla nich rower to rower jako calosc i koniec.
Ja bym jeszcze kierowcy wytoczyl sprawe zeby nie skonczylo sie tylko na tym ze dostaniesz odszkodowanie a kierowca nie poniesie konsekwencji.
"Moja" laska sie wyparla wszytkiego, poszedlem na 2 dzien na policje i zalozylem jej sprawe. Dostala cos w zawiasach chyba i miala wplacic $ na PCK.
W momencie kiedy chodzi o kase pamietaj ze nie znajdziesz sprawiedliwosci i kazdy bedzie chcial cie orznac, a zwlaszcza zaklad ubezpieczen. Kilka razy sie o tym juz przekonalem.
Wypadek rowerowy a kwestia ubezpieczenia OC sprawcy
Started By
Brychczy
, 14 lip 2009 13:41
23 odpowiedzi w tym temacie
#23
Napisano 14 sierpień 2009 - 18:18
Robiła robiła, roweru fotki też robiła.
W ogóle dziwnie to trochę działa. Zdobyłem wypis za czwartym podejściem. Dowiedziałem się z niego że miałem
- wstrząs mózgu
- stłuczenie, skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kregosłupa
- liczne rany otwarte twarzy
- złamanie kości nosa
- jakieś tam stłuczenia i inne pierdoły
Zdjęto mi szwy i dostałem świstek o zakończeniu leczenia chirurgicznego, który był mi potrzebny do załatwienia sprawy ubezpieczenia szkolnego. Z tym się wiąże osobna sprawa - skoro miałem wstrząs mózgu to powinienem wpaść za pół roku, bo jak zgłoszę to teraz to nie będę miał potem prawa do ubiegania się o kasę z tytułu ewentualnych powikłań/nawrotów, a oni tak czy inaczej nawet jak zgłoszę szkodę teraz zapłacą za te 6 miesięcy w związku z tym właśnie że w dyńkę dostalem i muszą poczekać.
Potem udało mi się w końcu umówić z policjantem, który jak się okazało cały czas na moją wizytę czekał i dlatego nie było notatki Od niego dowiedziałem się najciekawszej rzeczy dziś - powinienem łazić w kołnierzu, mam sobie taki sprawić i chociaż dla picu na jakąś komisję lekarską założyć, kasę mi zwrócą z ubezpieczenia (inna sprawa ciekawe gdzie zdobyć taką suwenirę). Lekarz nie powiedział o tym ani słowa, policjant był bardzo zaskoczony. Przyjechałem oczywiście na rowerze. Pal licho Do tego dowiedziałem się, że nie będzie tak lekko, ponieważ w związku z moim złamaniem nosa nie skończy się na mandacie, tylko będzie sprawa w sądzie, czyli to może troche potrwać, a ja jeszcze się dobrze nie nacieszyłem szosówką i chciałbym na niej trochę pośmigać nim zapadną mrozy. Mam jego numer rejestracyjny, nr polisy, ale na razie nie wiem co z tym zrobić i w związku z niezakończeniem tej sprawy o co się ubiegać, więc nad kolejnym działaniem będę myślał w poniedziałek
Dowiedziałem się też innej ważnej rzeczy, czyli jak doszło do wypadku. Pan chciał sobie skrecić w lewo, a że ja szybki jestem nie zdążył, i dlatego mój widelec wygiął się tak w bok jak i do tyłu, a nie tylko w jedną stronę Ot cała tajemnica
W ogóle dziwnie to trochę działa. Zdobyłem wypis za czwartym podejściem. Dowiedziałem się z niego że miałem
- wstrząs mózgu
- stłuczenie, skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kregosłupa
- liczne rany otwarte twarzy
- złamanie kości nosa
- jakieś tam stłuczenia i inne pierdoły
Zdjęto mi szwy i dostałem świstek o zakończeniu leczenia chirurgicznego, który był mi potrzebny do załatwienia sprawy ubezpieczenia szkolnego. Z tym się wiąże osobna sprawa - skoro miałem wstrząs mózgu to powinienem wpaść za pół roku, bo jak zgłoszę to teraz to nie będę miał potem prawa do ubiegania się o kasę z tytułu ewentualnych powikłań/nawrotów, a oni tak czy inaczej nawet jak zgłoszę szkodę teraz zapłacą za te 6 miesięcy w związku z tym właśnie że w dyńkę dostalem i muszą poczekać.
Potem udało mi się w końcu umówić z policjantem, który jak się okazało cały czas na moją wizytę czekał i dlatego nie było notatki Od niego dowiedziałem się najciekawszej rzeczy dziś - powinienem łazić w kołnierzu, mam sobie taki sprawić i chociaż dla picu na jakąś komisję lekarską założyć, kasę mi zwrócą z ubezpieczenia (inna sprawa ciekawe gdzie zdobyć taką suwenirę). Lekarz nie powiedział o tym ani słowa, policjant był bardzo zaskoczony. Przyjechałem oczywiście na rowerze. Pal licho Do tego dowiedziałem się, że nie będzie tak lekko, ponieważ w związku z moim złamaniem nosa nie skończy się na mandacie, tylko będzie sprawa w sądzie, czyli to może troche potrwać, a ja jeszcze się dobrze nie nacieszyłem szosówką i chciałbym na niej trochę pośmigać nim zapadną mrozy. Mam jego numer rejestracyjny, nr polisy, ale na razie nie wiem co z tym zrobić i w związku z niezakończeniem tej sprawy o co się ubiegać, więc nad kolejnym działaniem będę myślał w poniedziałek
Dowiedziałem się też innej ważnej rzeczy, czyli jak doszło do wypadku. Pan chciał sobie skrecić w lewo, a że ja szybki jestem nie zdążył, i dlatego mój widelec wygiął się tak w bok jak i do tyłu, a nie tylko w jedną stronę Ot cała tajemnica
#24
Napisano 15 sierpień 2009 - 20:33
....
- wstrząs mózgu
- stłuczenie, skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kregosłupa
- liczne rany otwarte twarzy
- złamanie kości nosa
- jakieś tam stłuczenia i inne pierdoły...
Czyli bóle głowy, szyi, straty moralne, rowerowstręt. Sam miałem kiedyś zderzenie z innym rowerzystą na malcie w poznaniu i miałem potem problem z jazdą na rowerze, a tym bardziej żeby komuś na kole jechać. Na szczęście po jakimś czasie przeszło.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i do kolarstwa!!!