Wstępnie przetestowałem nowego Bushido i jestem zadowolony.
Zaczynałem od prostego trenażerka magnetycznego z dźwignią regulacji oporu (przybliżanie magnesów neodymowych do tarczy w celu zwiększenia oporu) - bo co ja będę przepłacał za tak proste urządzenie... Sezon przekręciłem, choć opór słaby, hałas spory (wymagane większe szybkości, żeby mieć sensowny opór, to i hałas duży - no ale w piwnicy kręciłem, więc tragedii nie było).
W kolejnym roku wpadł mi w łapki okazyjnie zakupiony prawie nowy CycleOps JetFluid Pro. Doskonały trenażer hydrauliczny, dobrym rozwiązaniem jest specjalny kanał chłodzący hamulec hydrauliczny powietrzem nadmuchiwanym łopatkami na kole zamachowym. Co prawda hałas przez to jest nieco większy, niż w hamulcach hydraulicznych bez tego rozwiązania (tylko pełne koło zamachowe), za to stabilność oporu po rozgrzaniu do temperatury roboczej bardzo dobra (weryfikowane na podstawie mierników mocy), umożliwia to dość dobre wyliczenie mocy oporu za pomocą wzoru krzywej oporu (aproksymowałem na podstawie pomiarów miernikiem mocy), choć i tak należy mieć na uwadze, że duże znaczenie ma siła docisku i ciśnienie w oponie. Teoretycznie o ciśnienie można zadbać za pomocą manometru, zaś docisk jest realizowany za pomocą dźwigni mającej w założeniu zapewnić jednakową siłę docisku za każdym razem (a w nowszym rozwiązaniu jest to realizowane za pomocą pokrętła ze sprzęgłem), to jednak moc hamowania może różnić się z treningu na trening.
Zresztą ta przypadłość jest wspólna dla wszystkich trenażerów z dociskiem do koła, bez fizycznie zamontowanego miernika mocy np. CycleOps PowerBeam. W teorii lepsze pod tym względem powinny być trenażery Direct Drive, czyli te z bezpośrednim przeniesieniem napędu z łańcucha roweru na oś zamontowaną w trenażerze. Jednak jakie rozwiązanie wyliczenia mocy zastosował producent - czy miernik mocy oparty na tensometrach czy inny może mieć znaczenie w pomiarze generowanej mocy w trakcie treningu.
Z JetFluid Pro byłem (i jestem) zadowolony. Najlepsza charakterystyka jazdy szosowej ze wszystkich do dzisiaj używanych prze ze mnie trenażerów. Doskonała bezwładność, nie powodująca głupiego uczucia niefizjologicznego hamowania, gdy korby są w położeniu 12/6, co jest przypadłością większości trenażerów magnetycznych, zwłaszcza tych z małym kołem zamachowym. Duża średnica metalowej rolki umożliwiała jazdę bez poślizgów nawet na zwykłej oponie, choć przez to przypadkiem u mnie doszło do lekkich wyżłobień rolki, bo nie zauważyłem, że w oponie miałem wbity twardy kamień/żwir/czy kawałek czegoś innego - już nie pamiętam. W czasie zorientowałem się, że coś za mało płynnie koło jedzie po rolce, no ale już było za późno... Choć oczywiście toto tkwiące w kole wyciągnąłem...
Twierdzenie, że trenażery hydrauliczne są ciche to mit. Fakt, są nieco cichsze, od większości trenażerów magnetycznych (czyżby prądy wirowe powodowały hałas?), jednak wiele zależy od zastosowanych łożysk, wielkości rolki, systemu chłodzenia. W przypadku JetFluid łopatki koła zamachowego, wymuszające przepływ chłodzącego powietrza wokół hamulca hydraulicznego jednak zwiększały poziom hałasu. Nie ma tragedii, ale jednak oglądanie/słuchanie TV raczej wymagać będzie słuchawek, żeby nie podgłaszać nadmiernie dźwięku.
Na początku bieżącego roku zdecydowałem się na uprzyjemnienie monotonnych treningów za pomocą trenażera z regulacją mocy. Wybór padł na Tacx Vortex.
Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że trenażer za nieco ponad tysiaka nie będzie miał budowanego porządnego miernika mocy, choć przyznam, że zastosowanie wbudowane w Vortexa złe nie jest. Po rozgrzaniu jest w miarę stabilne, pod warunkiem oczywiście braku zmian w docisku rolki do koła (i zmian ciśnienia w kole). Kalibracja, kalibracją, jednak warto mimo wszystko mieć fizyczny miernik mocy, tak aby jednak mieć możliwość dokładnej hamowanej mocy (poprzez regulację docisku rolki do koła). Inaczej może okazać się, że moc wyliczana przez trenażer jest zaniżana o np. 10%, co przy treningu na podstawie mocy może przesunąć strefy treningowe. Tragedii nie będzie, jeśli ktoś raz ustawi regulację docisku, a później będzie kontrolować tylko ciśnienie w oponie treningowej, wtedy można liczyć na dość dobrą powtarzalność wyliczanej przez trenażer mocy.
No właśnie - opona treningowa. Vortex ma rolkę o dość małej średnicy (porównując do JFP i później do Bushido), co powoduje zmniejszenie przyczepności zwykłej opony przy mocniejszych depnięciach czy też większym oporze. Opona treningowa dedykowana do trenażera jest w tym przypadku niezbędna. Oczywiście nie daje to zmniejszenia hałasu (kolejny mit), ale umożliwia trening z większymi obciążeniami bez wkurzających poślizgów.
Regulacja oporu Vortexa jest stabilna. Nawet bardzo. Nastawi się 200W, będzie trzymać tą moc oczywiście z niewielkimi odchyłkami kilku - kilkunasto watowymi w kolejnych sekundach, średnia jest zbliżona do nastawionej. Oczywiście tej wyliczonej przez trenażer. Przy mocniejszych treningach moce wyliczone przez trenażer i moc wyliczona z korby trochę się rozjeżdża - minimalnie spada opór hamowania (no chyba, że kiepsko działa kompensacja temperatury w Power2Max, ale wątpię).
Jednak w połączeniu z niestety dość małą bezwładnością trenażera powoduje, że opór w przypadku korb ustawionych w pozycji 9/3, jak i 12/6 jest bardzo zbliżony. O ile przy mniejszych oporach i treningach w niższych strefach <Z5 nie jest to dużym problemem, to już przy wyższych strefach mocy opór przejścia korb przez skrajne pionowe pozycje jest jak dla mnie nieco za duży, z czymś takim nie spotkałem się nawet przy pokonywaniu kilkunasto procentowych wzniesień.
Przez tą przypadłość Vortexa używałem głównie do jednostajnych treningów typu nastaw Z2/Z3 (ewentualnie interwały Z4) i oglądaj film. Przy treningach interwałowych Z5 i wyższych jednak wolałem używać JetFluid Pro, zapewniającego lepsze odczucia w tego typu treningu.
Obecnie zaryzykowałem wypróbowanie Tacx Bushido. Nie zdecydowałem się wcześniej na zakup zamiast Vortexa z paru powodów, między innymi finansowego - jednak ponad tysiąc złociszy, była to spora różnica w cenie (prawie drugie tyle?), na dodatek DCRainmaker twierdził, że aż tak dużej różnicy w działaniu nie ma, żeby warto było dopłacać dość znaczną sumę pieniędzy. Po części miał rację, ale jak kogoś stać, to jednak warto dopłacić.
Co prawda kupiłem okazyjnie nowy egzemplarz w dobrej cenie, ale okazało się, że był ze starszej serii produkcyjnej, sprawiającej problemy. Po kontakcie z serwisem Tacx w Holandii okazało się, że sam hamulec musi być odesłany do serwisu (teoretycznie przez sprzedawcę, ale żeby było szybciej wysyłałem bezpośrednio bez pośrednictwa sprzedawcy, ten zrefundował mi koszty wysyłki), od ręki wymienili na nowy egzemplarz.
Porównanie do poprzednio używanych trenażerów? Pozytywne. Choć w oddaniu realizmu jazdy szosowej nieco odstaje od trenażera hydraulicznego, to jest zdecydowanie lepszy od Vortexa. Większa średnica rolki pozwala mieć nadzieję, że w odróżnieniu od Vortexa zwykła opona nie będzie się ślizgać (ale nie testowane, więc głowy nie daję), bezwładność układu napędowego jest na tyle duża, że opory przejścia korby w pozycji 12/6 są zdecydowanie mniej odczuwalne niż w Vortexie, aczkolwiek ciągle nie jest aż tak dobrze jak w JFP.
W związku ze zwiększoną bezwładnością inna jest również charakterystyka hamowania. Również przypomina bardziej jazdę na szosie, gdzie ciężko jest uzyskać w kolejnej sekundzie powtarzalność generowania mocy, moc hamowania Busido bardziej "pływa" w pewnym zakresie, zdecydowanie większym niż w Vortexie, jednak w moim odczuciu bardzo zbliżonym do jazdy szosowej. Czyli tak na prawdę nie ma co się patrzeć na odczyty chwilowe mocy (czy też jej uśrednionej 3s wartości), moc średnia czy też znormalizowana powinna być mocą docelową.
Tak więc powstaje pytanie, czy warto dopłacić do Bushido, czy wybrać Vortexa? Należy pamiętać, że oba trenażery szacują moc i nie wyliczają jej tak jak to robi miernik mocy. Chyba minimalnie lepiej robi to Bushido, ale tak czy siak wszystko zależy od siły docisku rolki. Teoretycznie kalibracja polegająca na rozpędzeniu koła (w Bushido jest to do 40 km/h, w Vortexie chyba mniej?) i pomiarze czasu zatrzymania się koła (czyli czym mocniejszy docisk, tym większy opór i tym szybciej zatrzyma się koło) powinna zapewnić w miarę dokładne szacowanie mocy, ale jednak nie jest to do końca takie proste i powoduje dość znaczne różnice w stosunku do sprzętowego pomiaru mocy (w korbie/piaście/itp.). Czyli i tak jeśli ktoś chce używać tego typu trenażerów zamiast fizycznego pomiaru mocy do treningu opartego o moc, to musi sobie zdawać sprawę z możliwości dużych błędów pomiarowych i rozbieżności pomiędzy kolejnymi treningami (choć jeśli nie zmienia docisku, opona treningowa ze stałym ciśnieniem, to można mieć nadzieję na powtarzalność oporów) i absolutnie nie określać swojego FTP na podstawie testu zrobionego na trenażerze bo po standardowe kalibracji i ustawieniu wskaźnika skalibrowania w połowie paska kalibracyjnego tak w Vortexie (zwłaszcza), jak i Bushido moc hamowania w stosunku do mocy P2M była zaniżana (czyli nieco za duże hamowanie), dopiero luzowanie śruby dociskającej pomaga zbliżyć się do wartości mierzonej przez P2M - no ale takie coś wymaga dysponowania fizycznym miernikiem mocy.
Byłem ciekaw, czy jak ustawię malutką moc np. 70W i dam ustawię łańcuch na blacie i gdzieś w środku kasety, to czy taka moc hamowania jest możliwa. Nie jest. Silnik służy do generowania prądu do zasilania i hamowania, nie do napędzania (tak działają wyższe/droższe modele Tacx'a), tak więc jest określony minimalny opór dla danego przełożenia. Niskie moce są i owszem możliwe, ale tylko dla małego koła zębatego korby i większych koronek kasety. W przypadku jazd "wirtualnych" z filmami i zjazdami, prędkości przy zjazdach są wyliczane również wirtualnie, napędzać koło trzeba jednak samemu, choć z najniższym możliwym oporem dostępnym dla danego trenażera (dotyczy to i Vortexa i Bushido).
Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do trenażerów magnetycznych, to prawdopodobnie większej różnicy po przesiadce na Vortex Smart nie zauważy, zyska natomiast możliwość ustawienia treningów wg określonych parametrów - czyli przede wszystkim: regeneracja w Z1, dłuższe treningi w Z2/Z3/Z4, no i mocniejsze treningi interwałowe również, choć tu akurat słabym punktem jest dla mnie zbyt duża równomierność hamowania w całym zakresie obrotu korby (za mała bezwładność przy przejściu ramion korby w położeniu 12/6). Dodatkowo należy pamiętać, że Vortex powinien być podłączony do sieci elektrycznej, bo inaczej może posłużyć jak trenażer magnetyczny (tak, magnetyczny, a nie hydrauliczny jak to opisuje Tacx na swojej stronie internetowej) bez regulacji siły hamowania. Da się używać, ale bez podstawowej zalety, czyli regulacji oporu, no i oczywiście szacowania mocy, prędkości, kadencji (zapomniałem dodać, że wysyła te dane do odbiornika zewnętrznego np. edge).
Bushido Smart z kolei ma charakterystykę zbliżoną do trenażerów hydraulicznych (choć IMHO trochę mu brakuje) - bez podłączenia do programu regulującego opór (aplikacje Tacx, czy wykorzystujące profil ANT+ FE-C, również edge 520), pozwala ćwiczyć i wykorzystywać trenażer bez podłączenia do prądu i w tym przypadku "jedzie" się dość przyjemnie, prawie jak na szosie. Podobnie charakterystyka regulatora oporu nie jest tak sztywna jak w Vortexie i bardziej odpowiada mocy generowanej w realnej jeździe, co dla niektórych może być trochę dziwne, bo w końcu jeśli ustawi się moc hamowania na 250W, to dlaczego trenażer nie trzyma tej mocy sztywno co do wata? Bo niestety tak się nie da, no chyba, że ograniczy się bezwładność koła zamachowego, ale wtedy efekt będzie jak przy Vortexie, czyli przy większej mocy hamowania problematyczne przepychanie korb przez punkt 12/6. Tak jak już wspomniałem, na szosie nawet w idealnych warunkach moc generowana przy każdym obrocie korby różni się i tu Bushido dość dobrze to symuluje.
No i dla niektórych najważniejsze - Bushido jest cichy. Serio - porównując w/w trzy trenażery to Vortex i JetFluid Pro hałasują w miarę podobnie (na zbliżonych prędkościach obrotowych koła), a Bushido jest co najmniej rząd wielkości cichszy. Aż byłem zdziwiony, do porównania wyłączyłem wentylator - duża wichura, hałas też dość spory. No i przy włączonym TV okazało się, że spokojnie bez zwiększania głośności dźwięku TV można byłoby ćwiczyć na Bushido, słychać co prawda układ napędowy, ale w moim odczuciu dominującym jest dźwięk samego napędu roweru (układ: korba, łańcuch, kaseta, koło), niż trenażera. No i upierdliwe skrzypienie paneli podłogowych, które wcześniej ginęło w tle pozostałych hałasów . Nawet na dużych przełożeniach hałas nie jest duży, znacznie mniejszy od hałasu generowanego przez inne trenażery (które użytkowałem). Być może trenażery Direct Drive (w których wyeliminowane jest koło roweru, a moc przenoszona jest bezpośrednio na układ napędowy trenażera) są cichsze, najcichszym jest pewno nowy trenażer Tacx Neo: patrząc na wideo na YT DC Rainmakera z bezpośredniego porównania Neo i Kickr, oraz schematu budowy Neo - przewaga wynika przede wszystkim z wyeliminowania pośrednictwa przeniesienia napędu, dotychczasowe trenażery DD i tak mają napędzane koło, które przenosi napęd (na ogół za pomocą cichszego od łańcucha paska zębatego) na wewnętrzną jednostkę hamującą, w Neo napędzany jest bezpośrednio silnik/alternator (?) hamujący bez żadnych pośredników, przez co faktycznie generowany hałas jest ograniczony tylko do napędu roweru. No ale z testowanych przeze mnie trenażerów Bushido pod względem hałasu wypada naprawdę bardzo dobrze. Zwłaszcza na przełożeniu typu mała zębatka z przodu i środek kasety plus regulacja wymaganej mocy hamowania, choć i na większych przełożeniach nie jest źle (choć czym szybciej obraca się koło, tym głośniej), jednak praktycznie oglądanie filmów byłoby możliwe przy każdym przełożeniu. Piszę "byłoby możliwe", bo niestety włączenie mocnego wentylatora na pełnej mocy zagłusza wszystko (wolę mocny wentylator, niż ociekanie potem ).
Reasumując: na następny sezon z aktualnie posiadanych przeze mnie trenażerów pozostanie już tylko Bushido, pozostałe wkrótce pójdą pod motek (aukcyjny ).
Oprogramowanie sterujące w obu przypadkach działa podobnie. Wykrycie przez aplikacje smartfonową i tabletową Vortexa jest nieco szybsze, Bushido musi mieć parę sekund kręconą rolkę, żeby naładować kondensator/akumulator (cokolwiek tam zastosowali do podtrzymania napięcia przez kilka sekund), po tym czasie z wykryciem i nawiązaniem połączenia z obecną serią Bushido również nie powinno być problemów, zwłaszcza przy zastosowaniu ANT+ i aplikacji tabletowerj. W przypadku aplikacji smartfonowej i połączenia przez BT na ogół jest stabilnie, gdy aplikacja pracuje bez przerw w łączności BT. W Xperii mam włączony tryb Stamina, który wyłącza łączność WiFi/BT przy wyłączeniu ekranu. Podczas aktywnej pracy aplikacji ekran jest włączony nonstop i problemów nie ma, jeśli jednak przypadkowo wyłączę ekran, to nawiązanie ponowne transmisji może wiązać się z koniecznością wyrzucenia programu z listy uruchomionych i ponownego jego uruchomienia. Rozwiązaniem jest wyłączenie Staminy
Aplikacja smartfonowa byłaby dla mnie wystarczająca, gdyby była możliwość zaplanowania treningu. Niestety, nie wiadomo dlaczego, takiej możliwości nie ma. Jest tylko w aplikacji tabletowej. Być może będą dostępne wkrótce aplikacje sterujące za pomocą kanału FE-C, np. iPBike będzie miał podstawową możliwość obsługi trenażera przy treningu. Zastanawiałem się nad wymianą Garmina Edge 810 na 520, ale dla kilku funkcjonalności (głównie szacowanie FTP, VO2max, czasu regeneracji i właśnie obsługi trenażerów) raczej zmiana nie ma sensu.
Obecnie większość sensownego oprogramowania wykorzystującego FE-C jest dostępna na iOS, co jest o tyle dziwne, że iPhone/iPady nie mają natywnej obsługi ANT - w przeciwieństwie do części smartfonów z Androidem, choć przyznam, że raczej tych z wyższej półki, głównie Sony Xperia, Samsung: listę można sprawdzić: http://www.thisisant...t.com/directory
Co więcej, This Is ANT oferuje całkiem przydatne narzędzia: http://www.thisisant...software-tools/
między innymi możemy tam znaleźć ANT Android Emulator Bridge Tool - program będący przekazujący dane z ANT USB do emulatora Androida - czyli dla tych, którzy preferują PC.
Oczywiście w obu przypadkach możliwe jest wykorzystanie dodatkowego sprzętu ANT podłączanego przez port USB OTG - wtedy praktycznie każdy smartfon/tablet (jednak na ogół z Androidem 4.3 i wyżej) może obsłużyć tego typu trenażer. O ile pamiętam Kinomap współpracując z Tacx wprowadzili obsługę trenażerów ANT FE-C poprzez... BT, tak więc dodatkowy sprzęt w przypadku tej aplikacji i iOS już nie jest potrzebny. Oprócz swojej standardowej aplikacji Kinomap Trainer mają w ofercie dwie ciekawe aplikacje (niestety, póki co na iOS) Skuga i Intervals. Wsparcie dla trenażerów Tacx dla tych dwóch aplikacji ma być wprowadzone do końca października (jak dobrze pójdzie...), szkoda, że póki co te apki są dostępne tylko na iOS. Czy Kinomap Trainer dla androida obsługuje trenażery Taxca (smart), tego niestety nie jestem pewny, muszę sprawdzić... Tak, obsługuje, bardzo ładnie opór reguluje. Z tego co widzę przy tworzeniu profilu, można wyszukać trenażery CompuTrainer, BTLE, ANT+ FE-C i ANT+. Czyli w praktyce aplikacja powinna pracować z trenażerami przynajmniej choć z jednym z 3 profili (BTLE/ANT+/ANT+ FE-C), w przypadku, gdy trenażer ma oprogramowanie z obsługą FE-C należy oczywiście wybrać tą opcję. Do weryfikacji, ma bodajże 7 demonstracyjnych filmów/tras o długości od 0:03:51 do 1:35:38, tak więc wielbiciele wirtualnych jazd mieliby alternatywę dla aplikacji/filmów Tacx'a...
Trainerroad pracuje również nad aplikacją androidowską, jednak jak długo im to zajmie tego sami nie wiedzą. Z drugiej strony jest to serwis płatny, co prawda dysponują pokaźną bazą planów treningowych i samych treningów, jednak nie każdemu jest to niezbędne. Ja potrzebowałbym w sumie aplikacji o dość prostych możliwościach - mniej więcej odpowiadającej temu, co oferuje garmin edge: ułożenie treningów interwałowych z możliwością sterowania poziomem oporu, ewentualnie rozszerzenie wprowadzone w edge 520, czyli oprócz sterowania mocą w trakcie treningu głównie odtworzenie aktywności, ewentualnie symulowanie obciążenia podjazdów, aczkolwiek to nie koniecznie.
W przypadku oprogramowania Tacx podoba mi się ostatnio (nie wiem czemu wcześniej nie używałem) opcja dostosowania obciążenia do zadanego tętna.
Ps. Użytkownicy często skarżą się, że moce vortexa/bushido/itd. nie są zgodne z tym co pokazuje im fizyczny miernik mocy. Tak jak już wspomniałem, TTM (ten typ tak ma) np. część postu z forum tacx'a:
"with 39/14 gear if i set 200w at 90rpm, the real power is +220w, if i set 345w the real power is 375.
then there is a difference between warm tire and cold tire. the speed on garmin is 30km/h and the app displays 20"
I decydując się na tego typu trenażer (czyli bez fizycznego miernika mocy) należy to mieć na uwadze. Powtórzę raz jeszcze: rozwiązanie jest dość proste (dla posiadaczy miernika mocy): po rozgrzewce należy ręcznie dokręcić/odkręcić śrubę dźwigni docisku, a następnie przetestować średnią moc z 1 minuty dla docelowej mocy treningu.
Oczywiście najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłby odczyt mocy z miernika mocy przez aplikację sterującą i regulacja hamulca wg fizycznego miernika mocy (piasta/korba/pedał - obojętnie). W teorii proste do wykonania, pod warunkiem, że ktoś to potrafi zrobić. Do aplikacji Tacx'a raczej tego nie wprowadzą, czy alternatywne rozwiązanie będzie dostępne? Nie koniecznie iOS/Android, równie dobrze może być to PC np. GoldenCheetah - no właśnie ciekaw jestem, jak będzie to zaimplementowane w module treningowym GC...
Z informacji umieszczonej w http://www.bikerumor...ol-your-device/
wynika, że TrainerRoad ma funkcję synchronizacji miernika mocy z trenażerem:
PowerMatch (sync power meter with electronic trainer) – A discrepancy in power readings from power meters to electronic trainers is a common issue, and this resolves that. PowerMatch allows you to use the power data from your power meter to control the resistance of your electronic trainer. It also allows you to manually offset the power readings from your electronic trainer so that they are in line with your true power.
Jak widać, pierwsza jaskółka już jest, choć wiosny nie czyni, bo aplikacja jest tyko na iOS oraz Adobe Air (dla Mac i Win). Prace nad aplikacją dla Androida trwają, zapisałem się na listę informacyjną - mają mnie powiadomić o dostępności do testów, ale póki co cisza...
Użytkownik Prozor edytował ten post 16 październik 2015 - 08:59