Sporo bzdur panowie piszecie.... Aż się wierzyć nie chce. I to na poważnie widzę...
1.Arked a żeby być Boltem wystarczy urodzić się w Jamajce, a rekordzista świata w maratonie w Kenii. Bzdury i całkowity brak szacunku dla innych. Z pewnością gdybyś urodził się z inną sprawnością mechaniczna miałbyś 7W/kg na progu a nie marne 4.6 czy 5 przy wadze 60 kg.... O kozakach trenujących na oślep i slabiutkich amatorach piszących pracę profesorska z fizjologii i treningu nie skomentuje.. stereotypy chore jakieś.
Trochę źle odczytałeś to co napisałem. Faktem jest po prostu, że talent jest na pierwszym miejscu. Można być kozakiem, szczególnie w amatorskim ściganiu, nie mając zielonego pojęcia o treningu. Na takim poziomie wyniki nie koniecznie świadczą po prostu tym czy ktoś dobrze trenuje (jeśli w ogóle to robi). Wystarczy im pasja i regularna jazda. Takich naturalsów wymiatających w amatorskich wyścigach jest mnóśtwo i ja ich podziwiam, a nie zazdroszczę im. Talenty czystej wody. Natomiast żeby w obecnych czasach być zawodnikiem na najwyższym światowym poziomie trzeba mieć wszystko na najwyższym poziomie, łącznie z treningiem i dietą.
Sprawność mechaniczną to akurat ja mam dość wysoką. VO2max jest moim sufitem i na pewnym poziomie ciężko o jakąś poprawę. Ale próbować na pewno będę. Każdy orze jak może
Co do W/kg amatorów to czołówka w górskich wyścigach ma grubo powyżej 5W/kg. Moje 4.6 to raczej bida. Może na pierwszą setkę albo piędziesiątkę Klasyku Beskidzkiego starczy jak uda się dobrze wystartować.
Zbijając wagę, rzeczywiscie można osiągnąć bardzo wiele. Przemyślana dieta robi cuda. Można zejść bardzo nisko bez straty mocy (do BMI 18.5 spokojnie). Większość amatorów waży o wiele za dużo, bo mało komu chce jeszcze bawić się w dietę. A bez tej optymalna waga jest nieosiągalna.