wlasnie wrocilem z knajpy - troche zimno na zewnatrz - okolo -1C, 30 min drogi, bez kurtki, w samej koszuli, zimno troche...
w klubie ukradli mi kurtke, w ktorej na dodatek mialem playerka... dokumenty mam przy sobie zawsze. najgrosze jest to, ze siedzialem z kolezanka stolik obok, i 2 razy jakies pierolo** skurw** dotykal mojej kurtki i sie rozgladal naokolo - myslalem, ze poprostu szuka swojej kurtki, na mysl mi nie przyszlo, ze chce mi ja ukrasc...
bylem w kiblu, wrocilem i jej nie ma, lacznie z zawartoscia. kurtka wartosciowa, na prawde fajna.
nie generalizuje, ale juz polak kilka razy mnie okradl (9 lat temu wlamali mi sie do garazu, i rower ukradli, zbieralem na niego od komunii heh). jak mozna pojsc do knajpy z mysle, ze ZAPIERDO** komus kurtke/komorke/torebke? jakim czlowiekiem trzeba byc?
czlowiekiem?
jest mi przykro, ze zyje w takim kraju, bo jak kur** mozna nazywac sie patriota, jesli ten pieprzony kraj nie zapewnia mi tego, ze po zmroku boje sie wrocic do domu? przykladow mozna mnozyc.
napisalem ten temat, bo chcialbym sie poprostu wyzalic, jest mi strasznie smutno, ze jest na prawde masa takich ludzi w polsce.
czasem boje sie jechac na swoim rowerze, bo na ktoryms "czerwonym" jakis skurw*** wysiadzie z auta i mi rower ukradnie..........
najsmieszniejsze jest to, ze na komendzie nie moglem zlozyc zawiadomienia o kradizezy, bo mialem 0,5 promila (badali mnie alkomatem), i mam sie stawic jak bede trzezwy!!!! no raczej nic dziwnego, w knajpie sie chyba piwo pije...
niesamowite jest to polskie prawo, analogicznie - jesli by mi auto ukradli, i do granicy mieli 5 godzin, a ja mialbym 1 promil, to moglbym zglosic kradziez dopiero po okolo 7 godzinach, czyli po przekroczeniu granicy tym autem.
absurd


Temat jest zamknięty



