Ostatnio zalozylem sobie do zimowki nowy naped deore, lancuch HG53. Po 400-500 km (!) lancuch jest bliski wymiany wg przyrzadu park toola. Bylem w szoku jak to zobaczylem , rozumiem, ze to tani lancuch ale taki przebieg to przegiecie - ten rower nie widzial terenu bo to dojazdowka do pracy na zle pogody. Dla mnie to co robi shimano zwlaszcza z lancuchami to jest po prostu kpina.
Mialem kiedys szosowke na ultegrze i lancuchy po 2000-2500 km byly wycigniete to nadal daleko za murzynami jak porownam do campy - 7000-8000 u mnie wytrzymuje az przyrzad sugeruje zmiane i kaseta przyjmuje nowy lancuch bez problemow.
Druga sprawa to jakosc osprzetu shimano - manetki sory mi tlukly na nierownosciach, ultegre musialem co jakis czas doregulowac (linki), od kolegow majacych nowa 6800 niby poprawiona tez slysze , ze musza podregulowac co jakis czas.
A moj rower na campie? Grupa zalozona i rower w 2010 i do dzis nie tykalem regulacji przerzutek! - tylko wymiana kaset i lancuchow (na te same) + ostatnio blaty korb. Klocki hamulcowe recorda nadal jeszcze nie przy "wear line".
Wiec argumenty za potenza? Ano moim zdaniem takie, ze jezeli ktos nie bierze pod uwage srama (a ja nie biore bo nie pasuja mi manetki) to majac te ok 700 euro to najlepszy/JEDYNY wybor bo w zyciu nie kupilbym shimano z powodow , ktore w/w. Nie rozumiem po co porownanie do ultegry jak ona nie rowna sie nawet dla mnie z veloce z lancuchami i linkami jak guma od majtek
Wiadomo, campa tez ma minusy trwalosc wszystkiego spada z roku na rok np. PT to lipa i te plastikowe elementy nie wygladaja zbyt rozowo. Ale co jakis czas rozmawiam z kolega z wertykala i powiedzial, ze jezeli chodzi o lancuchy i trwalosc to tutaj campa nadal robi to dobrze. Chcieli zrobić coś pomiędzy i wcisnąć się do szerszej grupy odbiorców stąd ta potenza.