Od ponad dwóch miesięcy użytkuję koła Vinci Tore 60T. Chciałem wcześniej napisać krótkiego posta z wrażeniami z pierwszej jazdy, ale jakoś nie mogłem znaleźć czasu, a że ostatnio rozciąłem szytkę i było trzeba wymienić postanowiłem zrobić pełen przegląd kół i podzielić się wrażeniami.
Najpierw jednak 'zaległe' wrażenia z jazdy. O wrażeniach wizualnych pisałem już tutaj wcześniej, więc nie będę się powtarzał. Jeśli chodzi o jazdę to duży plus. Przede wszystkim koła zaskakująco dobrze przyspieszają. Toczą też się bardzo dobrze, po napędzeniu bardzo fajnie trzymają prędkość, ale tego się spodziewałem. Większym zaskoczeniem było więc dla mnie ich przyspieszenie, zdecydowanie lepsze aniżeli w moich poprzednich kołach, które paradoksalnie były lżejsze, bo niska obręcz. Więc to chyba zasługa sztywności, którą naprawdę czuć. Po pierwszym 'szoku' jednak dzisiaj odczuwam większy 'bonus' podczas długich, płaskich odcinków gdzie nadal wyczuwam, że koła świetnie trzymają prędkość, dobrze się toczą. Przyspieszenie już nie robi na mnie takiego wrażenia, chyba przywykłem, bo raczej się nie zmieniło
Teraz raport serwisowy. Przebieg dokładnie 3459 km więc dość wcześnie jak na generalny przegląd, ale nadarzyła się okazja. Na początek ocena powierzchni hamulcowej. Tu nie widać zużycia, jest w zasadzie jak po pierwszych 100km.
Następnie sprawdzam stan bębenka. Przeczyściłem go uprzednio, by dokładnie było wszystko widać. Wżery od kasety są, norma przy bębenku alu, moim zdaniem i tak są niewielkie.
Zdejmuje bębenek by zajrzeć do środka. W środku jest dość czysto, smar nie jest zabrudzony, może gdzieniegdzie tylko punktowo. Zapadki jak nowe. Z drugiej strony piasty zero śladów brudu. Zdejmuję tutaj uszczelkę od łożyska by zajrzeć do środka - łożysko jak nowe, smar czyściutki, duży plus. Innych uszczelek nawet nie podnoszę, bo z zewnątrz wszystko wygląda dobrze i nie ma po co wszędzie sprawdzać.
Centrownicy nie posiadam, ale skręcając klocki na około pół milimetra od obręczy nie widać żadnego bicia. Szprychy także wszystkie w ręku mocno naciągnięte. Chodź mam świadomość, że małych różnic bym nie wyczuł.
Podsumowując, przegląd całkowicie zbędny, tak naprawdę nie zrobiłem nic poza sprawdzeniem wszystkiego i tyle. Niecałe 3500 km to za mało, by oceniać jakiekolwiek zużycie, ale dobrze, że nie widać żadnych oznak, bo niestety bywają koła, które już po tym przebiegu wymagają trochę pracy. Tutaj mogłem nic nie ruszać.
Co bym poprawił/zmienił? Jeśli mam się do czegoś przyczepić to otwór na wentyl mógłby być minimalnie mniejszy. Wentylek ma z 0,5mm luzu i czasami lekko pukał o obręcz podczas jazdy. Owinięcie go taśmą klejącą pomogło jest teraz ciasno spasowany i nie ma problemu.