Wypadek na szosówce
#541
Napisano 02 wrzesień 2011 - 14:36
Ps. W razie czego to wkręcaj też obrażenia których doznałaś w warkocz. A co 8-)
#542 Gosc_nettled_*
Napisano 02 wrzesień 2011 - 14:49
"na" to już byłam, w domu oszaleć można. Ale "jak to mawiał św. Łukasz (...)" na tym gracie to jeździć nie nada. Chociaż jeden plus, że częściowo się z włosami kolorystycznie komponuje. Po weekendzie zaczynam ogarniać sprzęt, coś się może znajdzie.
#544
Napisano 02 wrzesień 2011 - 20:42
Wiedziałem, że to mnie kiedyś spotka...
Tak fajnie się dzisiaj jechało...
Zostało mi do domu mniej niż 2 km i niestety uderzył mnie samochód, którego kierowca skręcał w lewo do warsztatu (zupełnie nie zwracając uwagi, że ktoś jedzie na przeciwko). Jechałem prawie 40 km/h i w ostatniej chwili odskoczyłem na chodnik, dlatego zamiast wbić się w niego- on uderzył mnie w bok- dobrze, że żyję.
Do szpitala zabrała mnie karetka- szycie łuku brwiowego, opatrzenie otarć, RTG kolana i TK głowy. Teraz bolą mnie też inne części ciała, które wcześniej nie bolały...
Wiem, że później sprawą zajęła się policja i spisała zeznania świadków i sprawcy. Mnie tylko w szpitalu zbadali alkomatem i poinformowali, że skontaktują się ze mną później...
Straty- złamane tylne koło, resztę dopiero obadam...
#545
Napisano 02 wrzesień 2011 - 21:11
Ludzie jeżdżą jak popier... niestety :/ Nie wiadomo gdzie patrzą i jakim cudem pozdawali prawo jazdy :/
Aż strach na rower wsiadać jak się czyta takie historie :/ Co rusz kogoś "rozjeżdżają" :/
U nas w okolicy ostatnio zginęło dwóch rowerzystów - z winy kierowców :roll:
#546
Napisano 02 wrzesień 2011 - 22:40
Z racji tego, że w danym momencie remontowałem 2 rowery (swoja szosę i rower znajomego), pojechałem po odbiór wcześniej zamówionego koła na rowerze mojej lepszej cząstki. Ma ona gianta, którego wygrała po tym jak była 100000 klientka sklepu. Rowerek miejski, z torpedo, ot najtańszy nowy rower, którym da się bez problemowo jeździć po mieście. Wsiadłem na bikea, jadę do serwisu ścieżką spokojnie, elegancko, i nagle z ulicy obok wyjeżdża gość (nie, nie dres) w czarnym audi i na sćieżkę z prędkością 40 km/h. Ja odruchowo hamulec przedni zaciskam, bo do torpedo przyzwyczajony nie jestem, no i zaliczyłem face lifting czarną maską audi. Oczywiście poszły panienki i inne epitety, bo gościa myslałem, że przez szybę wyciągnę.
Koniec końców pojechalem dalej, bez wiekszych szkód (no, koszyk na rowerze sie pogiął konkretnie, troche obic, otarć, nos coś nie bardzo, ale było ok). Stwierdziłem, że nie chce mi sie szarpać o kilka groszy z ubezpieczeniem, więc policji nie wezwałem tylko rzucilem jeszcze mięskiem na odchodnym. Dla mnie drobna satysfakcja z racji tego, że musi sobie facet ładnie pomalować maską (rysa dramatyczna od koszyka).
Z punktu widzenia czasu uświadamiam sobie jaka to była tragikomedia.
Wstałem od razu aby go wyciągnąć z samochodu, i trochę się ocknałem jak sie okazało, że... jestem boso. Jak uderzyłem w samochód to buty polecialy 15 metrów dalej i byłem w samych skarpetkach...
Na szosie człowiek tyle jeździ, zawsze byłem kulturalny wobec kierowców (wiadomo, wzajemny szacunek), i masz cos takiego... ech...
#549 Gosc_szymas_*
Napisano 03 wrzesień 2011 - 07:43
No więc i mnie dopadło. Zaskakujące jest jednak to, że nie na szosie. Ale od poczatku.
Z racji tego, że w danym momencie remontowałem 2 rowery (swoja szosę i rower znajomego), pojechałem po odbiór wcześniej zamówionego koła na rowerze mojej lepszej cząstki. Ma ona gianta, którego wygrała po tym jak była 100000 klientka sklepu. Rowerek miejski, z torpedo, ot najtańszy nowy rower, którym da się bez problemowo jeździć po mieście. Wsiadłem na bikea, jadę do serwisu ścieżką spokojnie, elegancko, i nagle z ulicy obok wyjeżdża gość (nie, nie dres) w czarnym audi i na sćieżkę z prędkością 40 km/h. Ja odruchowo hamulec przedni zaciskam, bo do torpedo przyzwyczajony nie jestem, no i zaliczyłem face lifting czarną maską audi. Oczywiście poszły panienki i inne epitety, bo gościa myslałem, że przez szybę wyciągnę.
Koniec końców pojechalem dalej, bez wiekszych szkód (no, koszyk na rowerze sie pogiął konkretnie, troche obic, otarć, nos coś nie bardzo, ale było ok). Stwierdziłem, że nie chce mi sie szarpać o kilka groszy z ubezpieczeniem, więc policji nie wezwałem tylko rzucilem jeszcze mięskiem na odchodnym. Dla mnie drobna satysfakcja z racji tego, że musi sobie facet ładnie pomalować maską (rysa dramatyczna od koszyka).
Z punktu widzenia czasu uświadamiam sobie jaka to była tragikomedia.
Wstałem od razu aby go wyciągnąć z samochodu, i trochę się ocknałem jak sie okazało, że... jestem boso. Jak uderzyłem w samochód to buty polecialy 15 metrów dalej i byłem w samych skarpetkach...
Na szosie człowiek tyle jeździ, zawsze byłem kulturalny wobec kierowców (wiadomo, wzajemny szacunek), i masz cos takiego... ech...
zrobiles błąd bo gościu może zgłosic n apolicje ciebie jako sprace zdarzenia drogowego dorzucając do tego info iż uciekłeś z miejsca zdarzenia mimo że mu uszkodziles pojazd znacznie
Tompoz
#550
Napisano 03 wrzesień 2011 - 09:29
To było jakiś czas temu, więc wiem, że nic mi się nie stało. Swoją drogą bardzo bezpiecznie czuje się jeżdżąc szosą po szosie, a po ścieżce rowerowej w ogóle.
Na samej ulicy zawsze było ok, nawet kilka razy mi pomogli puszkarze, a jak widze na ścieżkach rowerowych matki z wózkami itp itd to mnie poprostu szlak trafia. Nawet jadąc mieszczuchem to 20kilka na godzinę po ścieżce można skończyć w szpitalu, bo ludzie w kraku pajacują bardzo.
Pozdr!
#553
Napisano 05 wrzesień 2011 - 10:23
Tak samo może cię ktoś na przejściu dla pieszych trafić, wjechać w przystanek autobusowy (co sie zdarza co jakiś czas..chyba na zasadzie przyciągania masy;]) i inne dziwne historie się mogą wydarzyć niekoniecznie na szosie. Jedyne co można zrobić wg mnie to po prostu bardzo uważać i mieć ograniczone zaufanie na drodze do innych a na resztę nie ma się i tak wpływu więc nie ma się co spinać i gdybać :-D . Ja mam w okolicy wiele tras o małym ruchu i tam się jeździ zdecydowanie przyjemniej chociaż kiedyś jadąc drogą z zerowym ruchem jakiś rolnik mi zajechał drogę traktorem skręcając w lewo jak go wyprzedzałem i skończyłem w lesie :mrgreen: I jak jadę poza miastem zdarza mi się jeździć prawie środkiem pasa co nie pozwala wyprzedzać na trzeciego ;-)Co raz bardziej zastanawiam się czy jest sens ryzykować życie jeżdżąc szosą. Taką właśnie refleksję mam od kilku dni. :roll:
#557
Napisano 05 wrzesień 2011 - 12:58
#558 Gosc_cookie_*
Napisano 05 wrzesień 2011 - 13:22
#559 Gosc_nettled_*
Napisano 07 wrzesień 2011 - 22:26
dzisiaj spędziłam radosne 8h na izbie przyjęć (wolę nie rozpisywać się nad tym, jak skrajnie radosny był to dzień). Tomografia ok, w papierach wpisany lekki wstrząs mózgu i jakieś tam inne zawroty głowy itp. Do końca tygodnia spróbuję wybrać się do psychologa po zaświadczenie o traumie powypadkowej. Koleżanka pracuje w PZU, więc jak zbiorę lekarskie papiery to z jej pomocą powinno pójść dobrze.
ale najważniejsze:
MAM ROWEEEER :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: