Napisano 06 kwiecień 2009 - 09:19
Jak wiozę za sobą TIRa na wąskiej drodze, zawsze staram się przy pierwszej okazji puścić go do przodu (przystanek autobusowy itp). Wiecie jaka to frajda jak taki duży potem mrugnie awaryjnymi w pdziękowaniu? No i jak z okazji zakrętów wcześniej niż jadące za mną auto widzę co będzie dalej, pokazuję ręką czy może wyprzedzać, czy jeszcze nie.
Wczoraj dwie piesze babki w mijanej wiosce zawołały dzień dobry. Kiedyś jakiś maluszek z trawnika do mnie machal i śmiał się radośnie. Miałem nie odpowiedzieć, bo nie byli na bikach? W Czechach jakaś dziewczyna na gruchocie machał do mnie jak wiatrak i wrzeszczała swoje ahoj. A jak jeżdziłem na trekkingu i robiłem w Austrii zdjęcia na poboczu, szosowiec zwolnił i się spytał, czy nie potrzebuję pomocy. Ba, tam nawet motocykliści mi machali, jak się wdrapywałem pod górę. A z przykrością stwierdziłem, że po zmęczęniu Okraju, kolarze mijani już na zjeżdzie olali mnie. W ogóle właśnie koło Jeleniej szosowcom chyba bardzo przeszkadzał mój namiot i śpiwór na bagażniku. Tak bardzo, że ręce na kierownicach im ciążyły. A w kasku byłem.
Teraz śmigam na szosówce i staram się bardziej tymi austriackimi standardami kierować. Ktoś na mnie krzywo spojrzy? Póki mnie nie będzie chciał pobić, będzie dobrze