Ponieważ zeszłą noc miałam bezsenną a że ciekawska jestem, postanowiłam przeczytać ten wątek od deski do deski. Po drodze zahaczałam o ebaya i anglojęzyczne forum
http://forums.roadbi...-241785-24.html(na tej stronie utknęłam, a raczej trzeba było iść do pracy)
Nie wiem czy moje zdanie będzie się dla kogokolwiek liczyć, ponieważ moja wiedza rowerowa jest raczej mizerna i nie są to moje fale. W tym przypadku zdaję się całkowicie na was.
Jednak, świat jaki jest to każdy z nas widzi. Ponieważ różnie nas wychowywano to różnice w tym widzeniu między nami będą. Czasami do zmiany zdania nakłania nas życiowe doświadczenie.
Ale do rzeczy.
Filmik o którym wspomina
asedio, widziałam. Rzeczywiście, rama powstaje w kawałkach które później sklejają Fajnie. Przynajmniej fabryka wyglądała przyzwoicie. Natomiast w programie How to make oglądałam jak robią ramy w jakiejś słynnej włoskiej manufakturze. No więc robili podobnie jak w przyzwoitej fabryce. Różnica była tylko taka że ściany były brudne, śmieci akurat leżały w tej chwili na podłodze, załoga chodziła jak chciała a poza tym wyglądali jak banda pijaków z musu pracująca w poniedziałek po wielce pracowitym weekendzie. Formy były otwierane młotkiem.
Jedyny komputer jaki było widać w tle, to ten który drukuje faktury. Ciekawe dlaczego nie pokazali swoich słynnych biur w których latami analizują co dzieje się z ramą?
Być może jestem goopia, ale ostatnio dużo czytałam o rowerach i każda wręcz firma dobitnie to podkreśla. Po obejrzeniu zaś owego filmu w życiu od tych gości nie kupiłabym czegokolwiek
I nikt mnie nie przekona że niechlujny wygląd, zachowanie nie ma wpływu na niechlujstwo w pracy
Znam to z własnego miejsca pracy.
Cała dyskusja zaś w tym wątku zeszła w końcu na tą sztandarową> gdy coś ma być dobre to musi kosztować<
Oczywiście to prawda. Nie wydaje mi się jednak że cena np. 3 tys funtów za ramę węglową jest usprawiedliwiona. Być może byłaby usprawiedliwiona gdy była robiona z największym namaszczeniem.
Prawda jest taka że większość tych przesłynnych ram powstaje w Chinach, tylko cwaniaki odwołujące się do historii, tradycji, zaufania a na koniec krzyczączy o nieludzkich warunkach pracy w Chinach, zwyczajnie zarabiają na nas. Bez jakichkolwiek skrupułów.
Na koniec podam wam przyklad z dzisiaj, z mojej pracy.
Mamy kryzys, mój szef prosi mnie żebym popatrzyła do internetu i znalazła jakieś firmy w Polsce które mogłyby zostać podwykonawcą (oczywiście żebyśmy mogli coś zaoszczędzić i zarobić) Bo ja goopia kiedyś wsponialam że warto by było pomyśleć o mojej ojczyźnie i wspomniałam że tam raczej będzie tanio. Dobrze, patrzę, notuję a potem dzwonię. Dwie firmy wykazały wielkie zainteresowanie tematem. Poprosilam o jakąś kalkulację cenową po przesłaniu rysunków. Dzwonię po kilku godzinach ponownie.
No i jaki mamy wynik ? Kilka razy drożej niż sami sprzedajemy. Firma zaś w ktorej pracuję nieporównanie bardziej godziwie opłaca pracowników niż przeciętna w Polsce.
Gdzie są więc te porządne kraje?
Ps. Nasi kontrahenci z hiszpani okazali się niechlujami nie potrafiącymi nawet otworów wywiercić tam gdzie trzeba. Włosi zaś strasznie wyluzowani, dla nich czy dzisiaj czy za miesiąc to bez różnicy. Poza tym czy 3 mm grubości czy 5 to też bez znaczenia. Tylko z Danii przyjeżdża wszystko na czas (albo szybciej) i jest na tip-top. Nawet chłopaki nie mają czego sprawdzać (i jest taniej nawet)
Ps: Dodam jeszcze że gdybym z ebaya kupiła chiński zegarek a na nim kazała napisać Rolex. To byłoby to śmieszne, chociaż wcale nie jestem miłośniczką chodzenia z metką na wierzchu. Żeby wszyscy widzieli 8-)
Jeżeli zas zamowię sobie ramę z Chin i namalują mi na niej :roll: Virocykel :mrgreen:
to wcale nie wydaje m się to smieszne. Jeżeli jeszcze da się na tym jechać?