Wracając do wczorajszego tematu rodziny. Nie ma nic gorszego niż być takim w 100% typowym człowiekiem. Który żyje bardzo krótko, bardzo przeciętnie, bardzo normalnie uczciwie jest posłuszny państwu, ma rodzinę żonę dziecko uśmiecha się w kościele, do sąsiadów... Myślę że lepiej by się nie urodzić niż takim być... Bo jaki to sens nie dość że żyje taki krótko że aż wstyd na grobie mieć datę śmierci i urodzenia, to był szeregowym człowiekiem na 7 miliardów...
W czym ty i twoje życie odbiega od bycia typowym człowiekiem?
Robisz coś co wykracza poza standard?
Jeżdżenie rowerem jest odejściem od szeregu?
Co robisz czego nie robi przynajmniej kilkaset milionów z tych 7 miliardów?
Śpisz (gdy cię dół kiepskich wyników nie skopie) jak te 7 miliardow. Czy w nocy, w dzień, na raty, na kacu, na działce- standard.
Jesz jak ten standard. Może raz (też wielu na spec dietach to robi) może kilka razy, też ładujesz w siebie szit z marketów.
Pracujesz? Nie wspomniałeś. Jeśli pracujesz to co w pracy robisz? Spełniasz się tam? Czy zarabiasz na czynsz, raty i bułki? Bo jeśli nie pracujesz, jesteś bezrobotny to również się nie wyróżniasz. A jeśli nie pracujesz bo to bunt - to na świecie też jest masa takich ludzi. Tylko jak to miałoby cię ustawić na innej półce niż masa?
Co poza tym? Masz kobietę? Żonę? Nie masz ani jednego ani drugiego? To na świecie jest kilka miliardów jednych albo drugich. Są tacy których ktoś kopnął, tacy co innych kopnèli , sa tacy ktirzy sa saki z przymusu, strachu albo własnej woli. Tworzysz jakąś jeszcze osobną kategorię czybkestes w którejś z tych? Na pewno. Więc gdzie ta niezwykłość?
Co robisz że swoim czasem? Jeździsz rowerem. Czy to coś wyjątkowego? Sprzedajesz się na stravie, jak miliony szaraków. Twoje wyniki są gdzieś po środku, więc stoisz w jednym szeregu z milionami.
Co poza tym? Nie piszesz o niczym więcej pasjonującym, zapytałem co byś zrobił gdybyś nie mógł jeździć. Zbyłeś moje pytanie przerażeniem w milczeniu.
Jesteś co do zainteresowań monotematyczny. Jak miliony.
Pijesz czy już nie pijesz? Chwaliłeś się że dawałeś kiedyś w gardło. Standard szarego człowieka.
Nie pochwaliles się podróżowaniem, czymkolwiek poza przrbieraniem nogami na bajku.
Więc gdzie tu coś niewpadającego w typową szarość?
Gdzie ta nie-normalność, nie-szablon?
Czym odbiegasz od tej masy? Kombinacją którychś rytuałów przedstawionych powyżej?
Co w twoim życiu nieszeregowego?
Upubliczniasz swoje wyczyny, komentujesz je, ludzie cię dzięki temu widzą. Więc gdybyś miał koncept na jakąkolwiek wyjątkowość i jeszcze byś nią żył to zrobiłbyś głośno wokół siebie, bo taki jesteś. Ale nie jest o tobie głośno więc pytam- co cię z tego szeregu szaraków wyróżnia? Poza przekonaniem że w tym szeregu nie stoisz?
Opowiedz o swojej wyjątkowości.