Będąc na RVV już w 2015 r. widziałem, że organizatorzy w miejscach co bardziej narażonych na wypadki stosowali specjalne barierki z przęsłem pochylonym w stronę kibiców. Zawodnik jadący nawet przy samej podstawie takiej barierki był wówczas odsunięty od kibiców o kilkadziesiąt centymetrów, co uniemożliwiało przypadkowe zahaczenie (bo na ludzką głupotę lekarstwa niestety nie ma).
Z drugiej strony: czy kogoś to jeszcze dziwi, że Francuzi nie potrafią niczego zorganizować jak trzeba?