W przypadku zawodów sprawa jest jasna. Wejściówka kosztuje coraz więcej, a dolicz do tego jakiś podstawowy sprzęt na dzień zawodów, a na koniec jeszcze dojazd plus nocleg i robią się z tego naprawdę chore kwoty - moim subiektywnym zdaniem zwyczajnie nieadekwatne do korzyści.
Jeżeli chodzi ogólnie o rynek, mam wrażenie, że w ogóle przeciętny rowerzysta się starzeje. Nie mam oczywiście danych demograficznych, ale patrząc np. na kontakty z klientami przez Facebooka (mam na myśli możliwość podglądu czyjegoś profilu) czy stosowany język, zdecydowanie mam wrażenie, że obsługujemy coraz starszych ludzi, a nie napływające nowe roczniki.
Dzisiejszych 20-latków sport raczej nie pociąga, a starsi toną w prozie życia (praca, dzieci, rodzina) i po prostu mają coraz mniej czasu dla siebie. Do tego oczywiście dochodzą czynniki finansowe. Jedyne, co w tym wszystkim pociesza, to że rower jest coraz częściej traktowany jako środek transportu - choć tu wyraźnie nasze miasta i gminy zwyczajnie nie nadążają i duszą ten potencjał.
I jeszcze ostatnia refleksja. Pamiętacie, jak każdego roku na to forum przychodziło kilkunastu chłopaków zajaranych szosówkami, którzy pytali o dobór roweru albo o porady przy układaniu pierwszego planu treningowego? Najczęściej kompletnie zieloni (niekiedy w stopniu wręcz irytującym, bądźmy szczerzy ), na swój sposób naiwni, że zostaną pro - już na pierwszy rzut oka typowi 16, 18-latkowie gotowi zmieniać świat Dziś zostały tylko stare grzyby jak my, w dodatku połowa głównie z rutyny