Prawnik wysyla wezwanie do zaplaty 30dni dla TU i po 30 dniach masz kase za rame
Jednorożec jak w tym numerze Sokoła. Nie ma takich cudów
Wysyła się wezwanie do zapłaty (nie wiem po co aż 30 dni, 7 lub 14 wystarczy), a w braku reakcji pozew. Postępowanie wszczęte wskutek wniesienia pozwu może przebiegać w milionie scenariuszy, począwszy od wydania nakazu, braku sprzeciwu i prawomocności, przez trwające kilka lat postępowanie z biegłymi, wycenami, rozprawami i całą związaną z tym przeprawą.
Ale zanim to wszystko o czym powyżej to poczekaj na wycenę linka. Postaraj się uzyskać opinię prywatną na temat rozmiaru szkód i przydatności roweru do dalszej eksploatacji - żeby mieć jakieś argumenty do dyskusji i ewentualne dowody na swoją korzyść. Na razie nie naprawiałbym przez kilka dni sprzętu do czasu otrzymania stanowiska ubezpieczyciela - jeżeli dojdzie do sporu, konieczna może być opinia biegłego i oględziny. Dziwne byłoby, gdybyś domagał się kasy za totalnie zniszczony rower, a do oględzin pokazał naprawiony, elegancki sprzęt, na którym właśnie przejechałeś trening.
Druga sprawa to ogromna pokusa, aby rower z podrapaną kierownicą przedstawiać jako totalny wrak do wyrzucenia na śmieci. Może się udać, ale może się też nie udać. Tutaj wiele zależy przede wszystkim od takich czynników jak: fart, opór ubezpieczyciela, dociekliwość likwidatora i wreszcie Twoje dowody. W mojej ocenie likwidatorzy szkód mają nikłe pojęcie o rowerach, nie mówiąc już o umiejętności identyfikowania odpowiednich części, podzespołów. I tutaj stanowisko ubezpieczyciela będzie zależało od tego na ile solidną robotę wykona przydzielony do sprawy likwidator.