Praca, studia, szkoła, a nasze kolarstwo ?
Started By
xubix
, 04 Oct 2011 20:16
92 replies to this topic
#1
Posted 04 October 2011 - 20:16
Witajcie,
chciałbym się dowiedzieć jak to u Was bywa ? Na jakim etapie jesteście ?
Praca ? Szkoła ? Studia ? Dzieci ? Rodzina ?
Jak sobie radzicie aby wyjść na rower na 2-3 w tygodniu ?
Jak sobie radzicie z wyjazdami w weekend na wyścigi [gdy często trzeba wyjechać już w piątek] ?
Bo niestety czasu czasem mało, a na rower chciałoby się iść.. :roll:
Ja właśnie podejmuję na 99% pracę w godz 8-16 + studia zaoczne i tak myślę ,że no nie wiem jak dam radę żeby jeszcze teraz jesienią/zimą wyjść na rower bo szybko się robi ciemno to raz, a dwa to w weekendy też trudno będzie pojechać czasem...
Więc jak to jest u Was ? Jak sobie dajecie radę żeby porowerować ? ;-)
Czy da się jeździć dopiero na emeryturze ? :-P
chciałbym się dowiedzieć jak to u Was bywa ? Na jakim etapie jesteście ?
Praca ? Szkoła ? Studia ? Dzieci ? Rodzina ?
Jak sobie radzicie aby wyjść na rower na 2-3 w tygodniu ?
Jak sobie radzicie z wyjazdami w weekend na wyścigi [gdy często trzeba wyjechać już w piątek] ?
Bo niestety czasu czasem mało, a na rower chciałoby się iść.. :roll:
Ja właśnie podejmuję na 99% pracę w godz 8-16 + studia zaoczne i tak myślę ,że no nie wiem jak dam radę żeby jeszcze teraz jesienią/zimą wyjść na rower bo szybko się robi ciemno to raz, a dwa to w weekendy też trudno będzie pojechać czasem...
Więc jak to jest u Was ? Jak sobie dajecie radę żeby porowerować ? ;-)
Czy da się jeździć dopiero na emeryturze ? :-P
#3
Posted 04 October 2011 - 20:32
Wiesz - większość osób daje radę z pracą na cały etat (nie zawsze 8-16...) PLUS zobowiązania rodzinne PLUS zobowiązania wynikające z posiadania Rodziny (Dzieci!) PLUS inne
Więc robota 8-16 + zaoczne = luzik
Głowa do góry.
Ja mam robotę bez limitu godzin - ale na szczęście możliwość dość elastycznego dopasowania godzin pracy (praca w domu, wcześniejsze wyjście do domu raz na jakiś czas, możliwość przyjścia do pracy przed 10:00) - brak dzieci = 3, 4 'dni rowerowe' - co oznacza w tygodniu jakieś 1,5 -2 godziny na rowerze, jak sobota/niedziela bez wyścigu - trochę więcej roweru. Ułatwia sprawę samochód służbowy = tańsze podróże (za zgodą i wiedzą pracodawcy rzecz jasna). Paradoksalnie najprościej jeździć zimą - wiadomo - trenażer niezależny od pogody, humoru czy terenu.
Ja mam robotę bez limitu godzin - ale na szczęście możliwość dość elastycznego dopasowania godzin pracy (praca w domu, wcześniejsze wyjście do domu raz na jakiś czas, możliwość przyjścia do pracy przed 10:00) - brak dzieci = 3, 4 'dni rowerowe' - co oznacza w tygodniu jakieś 1,5 -2 godziny na rowerze, jak sobota/niedziela bez wyścigu - trochę więcej roweru. Ułatwia sprawę samochód służbowy = tańsze podróże (za zgodą i wiedzą pracodawcy rzecz jasna). Paradoksalnie najprościej jeździć zimą - wiadomo - trenażer niezależny od pogody, humoru czy terenu.
#8
Posted 04 October 2011 - 21:08
Niestety praca na etat do godziny 16 i dalej to wielkie ZUO. Zakładając, że jesteś w domu o 16:30, jesz jakiś obiadek, jest 17:00 i dopiero około 18:00 można iść normalnie jeździć. Ja tak robię już od roku, pracuję do 16 lub 17, na szczęscie do domu mam 5min z buta, ale to i tak niewiele zmienia, bo na rower ruszam o 18. O ile latem to nie problem, bo spokojnie do 21 można jeździć, o tyle teraz i w zimie będzie lipton, choć wrzesień i początek października bardzo fajnie przekręciłem zwykle 50-60km od 18:00. Jak pogoda rozpieszcza to kręce 2-3 razy plus weekend. Wcześniej pracowałem do 14 i takie przyjście do domu to była bajka. O 15-16 byłem gotów do jazdy i nawet w czasie zimowym można było spokojnie 2h popykać przed zmierzchem + do oporu po mieście by nabić kilometry.
Tak, więc ogólnie rzecz biorąc połączenie pracy do godzin poźnych popołudniowych z treningami jest niełatwe i wymaga wielu poświęceń co jak wiadomo bezpośrednio przekłada się na jakość treningów i ich systematyczność. Ale jak pisze woody - zawodowcami nie będziemy i pozostaje jeździć jak, kiedy i ile się da, aby tylko przyjemność i frajda była ;-)
Tak, więc ogólnie rzecz biorąc połączenie pracy do godzin poźnych popołudniowych z treningami jest niełatwe i wymaga wielu poświęceń co jak wiadomo bezpośrednio przekłada się na jakość treningów i ich systematyczność. Ale jak pisze woody - zawodowcami nie będziemy i pozostaje jeździć jak, kiedy i ile się da, aby tylko przyjemność i frajda była ;-)
#9
Posted 04 October 2011 - 22:21
Jak byłem w klasie maturalnej, to nie powiem kręciłem wiele.
Myślę że w Polsce jest to też, w dużej mierze uzależnione od tego, ile mamy lata.
Bo praktycznie od listopada, no dobra grudnia, do marca ciężko jest z szosą, zależy też jak warunki zimowe nas uroczą.
A u mnie teraz jest mniej czasu, wiadomo obowiązki, itd. studia zaoczne, co prawda nie pracuję, ale niedługo zacznę(mam nadzieję). Wcześniej wyglądało to w ten sposób, wracałem ze szkoły, tam krótka trasa, 30-35 km, nauka. Następnego dnia znowu szkoła, oczywiście w weekend udało się więcej pokręcić, ale tylko w weekend.
I to co pisze Deadi, nasz sport jest w dużej mierze zależny od warunków pogodowych. Sami wiecie o co chodzi.
Myślę że w Polsce jest to też, w dużej mierze uzależnione od tego, ile mamy lata.
Bo praktycznie od listopada, no dobra grudnia, do marca ciężko jest z szosą, zależy też jak warunki zimowe nas uroczą.
A u mnie teraz jest mniej czasu, wiadomo obowiązki, itd. studia zaoczne, co prawda nie pracuję, ale niedługo zacznę(mam nadzieję). Wcześniej wyglądało to w ten sposób, wracałem ze szkoły, tam krótka trasa, 30-35 km, nauka. Następnego dnia znowu szkoła, oczywiście w weekend udało się więcej pokręcić, ale tylko w weekend.
I to co pisze Deadi, nasz sport jest w dużej mierze zależny od warunków pogodowych. Sami wiecie o co chodzi.
#10
Posted 04 October 2011 - 22:24
Niestety praca na etat do godziny 16
Jak ja bym chciał kończyć pracę o 16 i mieć tyle czasu na rower. Marudzisz i tyle.
Najwcześniej kończę o 18, ostatnio jeździłem w kompletnych ciemnościach, nie mówiąc już o temperaturze, ale skoro Edvald Boasson Hagen trenuje cały sezon w Norwegii nie zważając na mróz i noc polarną to nie ma co dramatyzować
Wszystko jest kwestią odpowiedniej organizacji czasu - czego ciągle się uczę, ale efekty są coraz lepsze. Na szczęście też mam dość elastyczne godziny pracy i mogę np wyjść na rower rano, zrobić minimum minimum czyli 50-60 km, a później ruszyć prosto do pracy.
I to co pisze Deadi, nasz sport jest w dużej mierze zależny od warunków pogodowych. Sami wiecie o co chodzi.
Ja w tegoroczne "lato" czy też porę deszczową postanowiłem zignorować warunki pogodowe i nie zważając na deszcz po prostu jeździłem. To samo zamierzam robić zimą. Mam przełajówkę i nawet jak śnieg spadnie i przykryje wszystko będę jeździł! Nie ma co pękać, w Norwegii mają gorzej ;-)
#13
Posted 05 October 2011 - 11:45
Myślę, że praca na normalny etat + szkoła zaocznie to żaden problem. Gorzej jest z rodziną 
Ja wstaje o 5 aby zrobić jakiś trening przed pracą + rozjazd po pracy. Następnego dnia odwrotnie. Do pracy akurat mam 15 km najkrótszą trasą, zawsze rowerem. Do tego co 2 weekend szkoła, 1-2 razy w miesiącu dyżur weekendowy wykluczający dłuższy pobyt poza domem/firmą niż 3h.
I to mnie najbardziej dobija, brak możliwości zrobienia długiego treningu na spokojnie czasem przez cały miesiąc. Chyba, że się zmuszę, alby po 17 wyjechać po pracy i wrócić do domu przed 1/2 nocą. Ale to raczej na wiosnę, jak jest pogoda odpowiednia i ciśnienie na jeżdżenie
Ja wstaje o 5 aby zrobić jakiś trening przed pracą + rozjazd po pracy. Następnego dnia odwrotnie. Do pracy akurat mam 15 km najkrótszą trasą, zawsze rowerem. Do tego co 2 weekend szkoła, 1-2 razy w miesiącu dyżur weekendowy wykluczający dłuższy pobyt poza domem/firmą niż 3h.
I to mnie najbardziej dobija, brak możliwości zrobienia długiego treningu na spokojnie czasem przez cały miesiąc. Chyba, że się zmuszę, alby po 17 wyjechać po pracy i wrócić do domu przed 1/2 nocą. Ale to raczej na wiosnę, jak jest pogoda odpowiednia i ciśnienie na jeżdżenie
#14
Gosc_Jelitek_*
Posted 05 October 2011 - 12:03
to co piszą koledzy praca + szkoła to nie tragedia. Najgorzej jest z rodziną bo niestety nie zawsze rozumieją pasję, a do tego często wzmaga tzw. konflikty wewnętrzne - "iść na rower czy spędzić czas z rodziną".
U mnie najczęściej wygląda to tak że zaczynam jeździć dopiero koło 18, najczęściej 2 godziny po asfalcie. Bardzo rzadko jadę w teren. W soboty dłuższa jazda koło setki. Niedziele zawsze mam zajęte bo pracuję. W zimie trenażer lub jazda po zmroku (którą bardzo lubię i zawsze mile wspominam)
Ja na szczęście nie mam jeszcze dzieci, ale czasu mam bardzo mało na rower - jeszcze na studiach mogłem sobie pozwolić teraz niestety już nie :-( Na szczęście pociesza mnie fakt że mam pracę i w miarę stabilizację. O wysokie lokaty nie mam co już walczyć a co dopiero mówić o jakich bardziej regularnych treningach, które dadzą zamierzony efekt.
Także głowa do góry! inni mają gorzej i jakoś dają radę :-)
U mnie najczęściej wygląda to tak że zaczynam jeździć dopiero koło 18, najczęściej 2 godziny po asfalcie. Bardzo rzadko jadę w teren. W soboty dłuższa jazda koło setki. Niedziele zawsze mam zajęte bo pracuję. W zimie trenażer lub jazda po zmroku (którą bardzo lubię i zawsze mile wspominam)
Ja na szczęście nie mam jeszcze dzieci, ale czasu mam bardzo mało na rower - jeszcze na studiach mogłem sobie pozwolić teraz niestety już nie :-( Na szczęście pociesza mnie fakt że mam pracę i w miarę stabilizację. O wysokie lokaty nie mam co już walczyć a co dopiero mówić o jakich bardziej regularnych treningach, które dadzą zamierzony efekt.
Także głowa do góry! inni mają gorzej i jakoś dają radę :-)
#15
Posted 05 October 2011 - 12:10
Jelitek, zgadzam się z tobą !!!
Moja żona nie potrafi zrozumieć i zaakceptować mojej pasji a jeszcze mi się dzieciak urodził w styczniu no i sezon poszedł na bok. Teraz staram się ustawić plan na nowy sezon aby to jakoś połączyć. Z jednej strony nie ma się co łamać i dla chcącego nic trudnego :mrgreen:
Moja żona nie potrafi zrozumieć i zaakceptować mojej pasji a jeszcze mi się dzieciak urodził w styczniu no i sezon poszedł na bok. Teraz staram się ustawić plan na nowy sezon aby to jakoś połączyć. Z jednej strony nie ma się co łamać i dla chcącego nic trudnego :mrgreen:
#16
Posted 05 October 2011 - 12:26
Ja jako student mam na razie bardzo wiele czasu. Można by powiedzieć ,że nie jeden z was by mi pozazdrościł.
Ale nie ma też znowu co się łamać , bo jak czasu jest mniej to po prostu mniej się jeździ i forma spadnie , lokaty też nie będą wysokie , natomiast na starość się poszaleje. :mrgreen:
Ale nie ma też znowu co się łamać , bo jak czasu jest mniej to po prostu mniej się jeździ i forma spadnie , lokaty też nie będą wysokie , natomiast na starość się poszaleje. :mrgreen:
#18
Posted 05 October 2011 - 12:53
Ja natomiast zazdroszczę wszystkim, którzy się uczą. Wtedy jest najwięcej czasu na trening.
Gdy zakończyłem naukę i zacząłem pracować, też nie mogłem zarzekać, bo czas na trening był zarówno w tygodniu (praca do 16) jak i w weekend. Potem zmieniłem stan cywilny, więc czasu było już mniej, bo trzeba go też poświęcić swojej drugiej połowie. Dłuższe wypady już były rzadziej i ilość też została zmniejszona. Na szczęście żona też lubi pojeździć na rowerku, więc jeździmy razem, ale to treningiem nazwać nie można bardziej przejażdżką
. W kwietniu pojawiło się maleństwo, więc ten rok to już całkowita porażka jeśli chodzi o jazdę. Praca do 16. Po pracy zajmuję się dzieckiem. Żonie trzeba pomóc, to po pierwsze, a po drugie popołudniami udziela korepetycji więc ktoś musi być przy młodym kolażu
W lecie to udało się jeszcze pośmigać od 19 do 22 lub w weekendy te 2-3 godzinki. Teraz gdy ciemno coraz wcześniej ciężko się wybrać
Następny sezon powinien już być lepszy:) Na szczęście moja żona rozumie moją pasję i jak tylko jest trochę czasu wolnego staram się coś kręcić.
Pozdrawiam
Gdy zakończyłem naukę i zacząłem pracować, też nie mogłem zarzekać, bo czas na trening był zarówno w tygodniu (praca do 16) jak i w weekend. Potem zmieniłem stan cywilny, więc czasu było już mniej, bo trzeba go też poświęcić swojej drugiej połowie. Dłuższe wypady już były rzadziej i ilość też została zmniejszona. Na szczęście żona też lubi pojeździć na rowerku, więc jeździmy razem, ale to treningiem nazwać nie można bardziej przejażdżką
W lecie to udało się jeszcze pośmigać od 19 do 22 lub w weekendy te 2-3 godzinki. Teraz gdy ciemno coraz wcześniej ciężko się wybrać
Następny sezon powinien już być lepszy:) Na szczęście moja żona rozumie moją pasję i jak tylko jest trochę czasu wolnego staram się coś kręcić.
Pozdrawiam
#19
Posted 05 October 2011 - 13:47
U mnie żona też rozumie pasje i jest OK. Ale ile razy można powiedzieć ośmiolatkowi - pobaw się sam i daj mi spokój, bo jadę pojeździć ??? Zwłaszcza kiedy mówi, że chce jechać ze mną. Dlatego wybrałem sposób na jazdę weekendową. Pobudka o 5.00 i rowerek tak do 9.00 czy też 10.00. Wracam do domu, gdzie rodzina budzi się do życia i można razem coś porobić. W soboty są to najczęściej jakieś prace przy domu jak koszenie itp, a w niedziele po prostu kolejna przejażdżka tym razem z dzieciakiem



