Wszystkie wasze nieporozumienia wynikają z chaosu semantycznego. Trzeba zacząć od początku czyli od naprawy pojęć.
Po pierwsze przywrócić do użytku słowo kolarz i kolarka czyli rower szosowy bo brania udziału w wyścigach kolarskich oraz treningu kolarskiego.
Po przywróceniu tego terminu okaże się że nie każdy rower szosowy jest kolarką, gdyż pojęcie roweru szosowego jest szersza i zawiera w swoim pojęciu rowery np. turystyczne, sportowe, rekreacyjne do przemieszczania się po szosie, oraz kolarki, rowery do jazdy na czas o charakterze sportowo zawodniczym. Dlatego np każda kolarka jest rowerem szosowym a nie każdy rower szosowy mimo że wygląda podobnie jest kolarką.
Słowo kolarz oznacza kogoś kto regularnie bierze udział w zawodach kolarskich. Zawody kolarskie to bezpośrednia rywalizacja na rowerach przystosowanych do takiej rywalizacji i spełniających normy przepisów UCI, które są nastawione na maksymalne osiągi kosztem komfortu. Kolarz to osoba która wybierze taki rower przy użyciu którego będzie w stanie najbardziej efektywnie wykorzystać swoją moc kosztem komfortu i wyglądu. Dodam jeszcze że nie każda osoba biorąca udział w amatorskich zawodach kolarskich to kolarz, jeśli ktoś przystępuje do zawodów a nie bierze udziału w bezpośredniej rywalizacji np. a przejadę się co mi tam, to nie kolarz.
Inni użytkownicy rowerów szosowych np. turyści, podróżnicy, ludzie dbający o kondycje którzy chętnie posługują się rowerem szosowym przypominającym rower kolarski (nawet bardzo drogi) jak i używający ubrań sportowych (nawet bardzo drogich) ale nie biorący udziału w wyścigach kolarskich to nie "kolarze'
Skąd wrażenie poczucia konserwatyzmu w kolarstwie szosowym? A z tego że próbuje się je porównywać do kolarstwa MTB. Kolarstwo szosowe to sport z ponad 100 letnia tradycją w odróżnieniu do Kolarstwa MTB ok 30 lat. Gdy pojawiły się pierwsze rowery MTB były one bardzo proste ze względu na wcześniejszy brak zainteresowania i braki technologiczne. Dzisiejsza technologia pozwala rozwiązywać w rok problemy które kiedyś rozwiązywano by przez dekadę. Dlatego rozwój rowerów MTB jest taki szybki.
Teraz komu potrzebne hamulce tarczowe hydrauliczne? Łatwiej jest określić komu nie są potrzebne, nie potrzebne kolarzom którzy świetnie panują nad rowerem np na zjazdach. Dlatego tacy kolarze niechętnie wybierają to rozwiązanie gdyż tak jak pisałem wcześniej dla nich ono prawie nic nie wnosi a przysparza dużych problemów w trakcie wyścigów. Od wymiany koła, po ocieranie tarcz o zacisk w przypadku pobrani kół z wozu neutralnego, po przez mechanika który w trakcie wyścigu może usunąć jakieś niegodności. np po pobraniu koła z wozu neutralnego można z samochodu w trakcie jazdy, a nawet i sam kolarz w pewnym stopniu usunąć np ocieranie obręczy o klocek hamulca. Teraz niech ktoś wyreguluje zacisk hamulca tarczowego w trakcie jazdy. Dopiero teraz można dopowiedzieć komu są potrzebne hamulce tarczowe hydrauliczne: amatorom rowerów szosowych, kolarzom amatorskim jak i niektórym profesjonalny ( przecież nie każdy kolarz zawodowy jest wybitnym góralem i świetnym zjazdowcem czasami trzeba przejechać 20 dni by wygrać etap np w Paryżu.) ludziom dojeżdżającym rowerem szosowym do pracy, w rowerze babci na zakupy, itd.
Dlatego jeszcze raz powtórzę hamulce tarczowe to nie jest ŻADNA rewolucja w kolarstwie szosowym. Hamulec tarczowy nie przekłada się na wyniki w kolarstwie szosowym. Może jedynie poprawić wyniki pojedynczych kolarzy którzy mają braki w technice panowania nad rowerem szosowym, ale nie ma wpływu na wyniki osiągane przez najlepszych.