Cytat
Ja się po prostu czuję oszukany i to oszukany co najmniej 7-krotnie...
A ja mimo wszystko nie czuję się oszukany, bo nigdy się nie utożsamiałem w jakikolwiek sposób z LA, nie był dla mnie idolem ani bogiem kolarstwa, mimo swoich licznych zwycięstw. Nie był, bo ja również obrałem kierunek na swego rodzaju 'furtkę bezpieczeństwa' - mimo, że kocham kolarstwo, to zaangażowany jestem w nie na poziomie amatorskim; kibicuję całym sercem, ale nie konkretnym zawodnikom, a bardziej ogółowi, czyli cenię sobie styl danego zawodnika, to jak się zachowuje w trakcie trwania wyścigu/etapu, to jak go rozgrywa taktycznie ...
Nie mam idoli, bo nie mam zaufania do kompletnie obcej mi osoby; nigdy nie będę miał pewności, że dany zawodnik był ze mną jako kibicem szczery, że był szczery i uczciwy także w stosunku do samego siebie. Nie w obecnych czasach, kiedy obecność w zawodowym (no własnie - z
awodowym) peletonie jest najzwyklejszą pracą wykonywaną dla utrzymania siebie/rodziny, a więc dążeniem stricte finansowym. I to dążeniem wszelkim możliwym kosztem, nawet kosztem własnego zdrowia.
Nie ma co się oszukiwać, że to już nie te piękne czasy, kiedy robiło się to z czystej miłości i pasji, kiedy pojęcie dopingu w sporcie nie było tak powszechnie znane, a sam doping ogólnie stosowany, jak teraz. Owszem był doping, ale ten czysty, w postaci kibiców i nie skażonych informacjami o kolejnych aferach prawdziwych fanów ...
Jak tak dalej będzie (a nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić), to nasze dzieci i wnuki nie będą miały żadnych sportowych wzrorców do naśladowania i tym bardziej autorytetów, bo jak sięgną pamięcią i odwołają się do najbliższej historii sportu, będą miały obraz zdegenerowanej i obarczonej ciężarem oszustw oraz afer dopingowych dziedziny życia.
Z resztą - chyba nie ma sensu już niczego dodawać w tej kwestii, bo już wszystko zostało powiedziane. Może jeszcze nie wszystkie brudy wypłynęły na powierzchnię, ale czy coś może jeszcze nas zaskoczyć, jeśli mamy pełną świadomość tego, jak to wszystko wygląda? Chyba najbezpieczniejszą opcją jest skupienie się na własnych osiągach i osiągnięciach. Aczkolwiek pisząc to, zerkam okiem na relację z Tour of Beijing ;-)