Zapowiadali -14 i się nie pomylili, - wystartowałem! Crossem, bo lód. Pomimo tego ładnie się na nim trzymał zatem szedłem nim dobrze tak przez jakieś 35 km. Po drodze telebim " Witamy już -10" - jedziemy seta klęknie ! No i dupa, ubicie koła w koleinie lodowej, ale powietrze mocno nie uchodzi, - jedziemy. Jednak dymanie co 5 km, średnio, zmieniłem dętkę, a ta po 5 minutach - bum! To wracamy do punktu wyjścia i co 5 km.... Tylko 62 km
Pod wiatr, a wyszło jakieś 30 km, temperaturka była już odczuwalna, jednak dało się do niej przyzwyczaić.
Noworoczna pobudka wystartowała wraz ze śniegiem przy -3. Poszło tempo, jednak po 25 km opady były już dość intensywne i robiło się niebezpiecznie jak na szosę. Wyjechałem w wiosnę wróciłem w zimę. Tylko 52km/ 100
Owocnego kręcenia!