Strasznie przykrym i krzywdzącym dla wielu jest pisanie:
"bez większego przygotowania zrobiłem maraton"
z dopiskiem
"nowe hobby",
podczas, gdy regularnie trenujesz, od wielu lat dużo biegasz (w tym roku już 700km, w poprzednim 1100km, w poprzednim 600km).
Dopiero teraz zauważyłem ten post to odpowiem
No nie, to nie tak, że nabiegałem 700 km w tym czy 1100 km w poprzednim to jest to "dużo".
To jest nic. Poza tym, to były głównie biegi po 5-7 km. Trafiła się kilka razy w życiu "połówka", ale po nich byłem dosyć mocno wymęczony. Było też "regularnie" czyli latem bieganie 1-2 w miesiącu
Do tego od ponad 3 lat co roku była jakaś kontuzja, która mnie mocno z biegania eliminowała - wszystko przez źle dobierane obuwie.
Ja bym się nazwał raczej takim "niedzielnym biegaczem", nic poza tym. Ani tempo ani dystanse nie były nigdy na jakimkolwiek poziomie odstającym od osób robiących to "dla bycia fit".
Moim zdaniem w tym roku ogromną robotę zrobił.. rower. Późno przyszło ciepło, bo jeszcze maj był słaby, no ale jak się zaczęło w czerwcu, tak potem przez lipiec i sierpień to każda okazja wykorzystana na dłuższe trasy - żadnych wyścigów, za to jeżdżenie szosowo po 200-300 km, także w górach. Przy mocniejszym depnięciu szybko się męczę (tak samo biegając), ale wytrzymałość jest obecnie na raczej fajnym poziomie, co przekłada się i na bieganie