MARATONY SZOSOWE PP
#522
Napisano 29 maj 2009 - 07:56
pozdrawiam
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
#524
Napisano 30 maj 2009 - 14:32
#526
Napisano 30 maj 2009 - 17:58
dst. 160km..
wg. licznika 166km w 5h 17m.. raz mi się trasa pomylila jak czyścilem okulary..
dzieki Wam dobrzy ludzie za pozyczenie dętki na drugim punkcie żywieniowym..
gdybym dojechal z moimi byłbym conajmniej 1-1,5h szybciej :-(
#527
Napisano 30 maj 2009 - 19:53
pozdrawiam
#528
Napisano 30 maj 2009 - 20:52
86 km w 2:28:55, chociaż licznik pokazywał trochę lepiej...
Wyszło 28 miejsce w open
pozdro
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
#530
Napisano 31 maj 2009 - 13:32
Z tej strony facet na carbonowych kołach co podkręcał GÓRKI..!!!
i wyciągał płaskie na 45.
NR. startowy 235 ,,,,na 160 kaemów ,,,2 OPEN-- 1/ M4....
trenowałeś kolarstwo na torze.......
Jarek-LT.
#531
Napisano 31 maj 2009 - 17:21
PRESKOT ---czy to ty jechałeś za mną na kole i z grupą niebieskich.
Z tej strony facet na carbonowych kołach co podkręcał GÓRKI..!!!
i wyciągał płaskie na 45.
NR. startowy 235 ,,,,na 160 kaemów ,,,2 OPEN-- 1/ M4....
trenowałeś kolarstwo na torze.......
Jarek-LT.
tak to ja, masz trochę mylący nick, bo nie masz na imię Jarek
ale napewno moc jest z Tobą hehehe
#532
Napisano 31 maj 2009 - 17:38
Tak sie złożyło , że używam drugiego tylko elpersonale mam Henryk i jeszcze Sienkiewicz..
Jarek-LT
------------------
LUXTECH
NAPRAWA RAM CARBONOWYCH
-----------------------------------------
#533
Napisano 31 maj 2009 - 23:28
A mnie jak zwykle cos zawsze musi sie przydazyć ...
Z mojej grupy (nr startowe 1-6) zrobiło sie 4 osoby ... Pod koniec zaczeliśmy połykać 160siątki, zrobiła się grupa wieksza, choć niestety tylko my dawalismy zmiany, a reszta "trochę" woziła sie ...
Przyszedł ten punkt w którym należało zrobić jeszcze jedną petelkę do 230km. Akurat tam wyszedłem na zmianę, okulary zabłocone, Pan kierujący rozjazdem niestety nie uswiadomił mi że mam zjechać w lewo aby jechać 230, no i pomknąłem na mete 160km ... po jakiejś chwili (1km?) obejrzałem się, a tu nie ma "moich" kompanów , tylko "ogon" 160-siątek ...
Więc powrót i znów samotnie do mety ... ale tym razem po ok 25-30km dogoniłem moją trójkę (własciwie dwójkę, bo troszkę wcześniej doszedłem Andrzeja G - najmocniejszy, ale chyba zajechał sie najmocniejszymi i najdłuższymi zmianami + zabrakło jedzenia). Sam sobie dziwiłem się że udało mi się ich dogonić samotnie (tym bardziej ze 3x miałem kryzys, zostawałem i znów doganiałem grupę) ... a gdy ich dogoniłem Jacek B powiedział - "A tyś k**** skąd się tu wziął" - bylo to dla mnie wyjatkowym komplementem
Pozostało nam ok 45-50km do mety, poczulismy się zwycięzcami i .... odpusciliśmy. Sławek C miał skurcze, przeprosił ze nie będzie wychodził na zmiany, a i stopował Jacka i mnie, aby za szybko nie jechać ... Efekt - dwaj Lesznianie (sic!) byli od nas o 4min lepsi ...
Na ok 500m przed meta zrobilismy sobie finisz z Jackiem - do znaku - kto ma być lepszy w M4 - nie mozna było finiszować na mecie bo wiadomo, niebezpiecznie, zakręt, żwir - pozabijalibysmy się ... no i Jacek wygrał o 2m ... i tak mete juz na spokojno przejechaliśmy ...
Wynik - miejsce 5-te Open, a niestety 4-te w M4 ... jeszcze okazało się że Paweł F nas kuuurde wyprzedził o 10sek ! - żałuję odpuszczenia sobie ostatnich 40-45 km ...
ale sie rozpisalem i nudzę ... duuużo literek - kto to przeczyta ...
#534
Napisano 01 czerwiec 2009 - 05:15
ja ;-) i wcale nie nudzisz :-]ale sie rozpisalem i nudzę ... duuużo literek - kto to przeczyta
tak się zastanawiam.. czy ja się na chwile do Was nie dołączyłem.. jakieś chyba ost. 10km orzed metą... nr. startowe by się zgadzały
ja to ten zmarnowany kolarz w czerwonej kurtce i zielonych spodniach :roll:
złapaliście mnie[2 gumy miałem :-( ] i podwiozłem się chwile z Wami do mety.. ale jak sobie finiszowaliście to odpuściłem..
#536
Napisano 01 czerwiec 2009 - 09:12
#537
Gosc_tozik_*
Napisano 01 czerwiec 2009 - 09:29
Ja jak to ja - rekreacyjnie 8:26:15 (na 230km oczywiście - jakżeby inaczej) a i tak nie byłem ostatni tylko przyzwoite 9 na 13 w kategorii. Przez pierwsze 90km nie umiałem się rozkręcić... myślałem że już absolutnie wszyscy mnie wyprzedzili... na szczęście po ok 3 godzinach jazdy rozpadało się na dobre i wtedy dopiero dostałem kopa.. Żeby uratować wynik zrobiłem sobie masochistyczne założenie (nigdy wcześniej tak nie jechałem) - żeby nie zatrzymać się ani razu. I to się udało - na PŻ tylko raz w locie wziąłem banana a drugi raz drożdżówkę - resztę uzupełniałem z zapasów własnych. Niestety 8 godzin jazdy w deszczu i zimnie daje się we znaki i kolanka jeszcze trochę bolą... do wesela się zagoi.
Moja rodzinna drużyna mocno zawiedziona... że pucharki dawali tylko z I miejsca -tak żona jaki i brat - trzecie miejsca w kategorii. Żonka po płaskim już 160km myka bez większego problemu to się na Istebną już na MEGA szykuje mentalnie i treningowo




