Okidoki, sprawdziłem teorię w praktyce - to znaczy doświadczalnie sprawdziłem, czy przesłona jest skuteczna również w przypadku kolimatorów. No i jest, ale w odróżnieniu od lamp projektorowych przysłonę zakłada się od góry soczewki, do mniej więcej połowy (bo od połowy w górę świeci w górę, a od połowy w dół - świeci w dół). W wersji roboczej i na szybko za przesłonę posłużyła czarna taśma izolacyjna naklejana na górną część soczewki.
Efekt? Ładnie oświetlony asfalt (i ewentualnie pobocze), granica światło/cień (choć przy samej taśmie nie jest taka ostra jak przy całkowicie nieprzepuszczającej światła przesłonie) na wysokości montażu lampy.
Czy są straty? Wbrew pozorom odcięcie tego, co i tak oświetla czubki drzew na szosie nie powoduje większych, lub zgoła żadnych strat światła padającego na szosę. Co więcej, dzięki temu można z czystym sumieniem i bez obaw o oślepienie jadących z naprzeciwka zwiększać moc świecenia lamp nawet do mocy maksymalnej, choć tu akurat w niektórych przypadkach sens tego jest mocno wątpliwy (np. lampy powyżej >1000 lumenów), głównie z uwagi na duży pobór prądu przez wysokowydajne diody elektroluminescencyjne. Na dodatek zastosowanie przesłony zwiększa nieco nagrzewanie się lampy, choć przy jeździe nie ma to dużego znaczenia (przepływ powietrza).
Przesłona z plastyku (spokojnie, nie roztopi się - w końcu kolimator to też plastykowa soczewka) naklejana dobrą taśmą na lampkę powinna spełniać idealnie zadanie przemiany lampki do jazdy szosowej. W terenie można przesłonę odkleić i zapewnić sobie bezpieczną jazdę wśród gałęzi drzew.
No i "drobna" uwaga - rozwiązanie z taśmą (lub naklejaną taśmą przesłoną) jest proste do wykonania w przypadku lamp posiadających jeden lub kilka kolimatorów w szeregu. Również lampy reflektorowe w ten sposób można "uszosowić" naklejając przesłonę (taśmę) na dolną część szkła reflektora - dolną dlatego, że w tym przypadku dół zwierciadła odpowiada za kierowanie światła w górę, góra zaś oświetla dół (czyli szosę).
Nieco większy problem jest z lampami wielosoczewkowymi typu MJ 870/872
- w tym przypadku należałoby przyklejać przesłony bezpośrednio na każdy kolimator osobno, albo prościej przeprowadzić dwa paski szerokości 1/2 kolimatora - też technicznie dość proste rozwiązanie i najprawdopodobniej równie skuteczne.
Ewentualnie istnieje jeszcze jedno zagadnienie - możliwość wykonania lampy biledowej (analogia do bihalogenu/bixeonu) czyli podnoszenia/opuszczania przesłony i możliwości uzyskiwania świateł drogowych/mijania. Jest to też dość proste do wykonania np. poprzez wykonanie prostego mechanizmu dźwigniowego przesuwającego lub obracającego przesłonę. Choć znając życie, rozwiązania prowizoryczne przyjmują się najszybciej i mają najdłuższą żywotność ;-).
Oczywiście najprościej tryb drogowy uzyskać w lampach wielodiodowych, których sterownik umożliwia kolejne włączanie LEDów - w tym przypadku wystarczy, że ostatni kolimator (soczewka, reflektor) będzie pozbawiony przesłony i uzyskujemy w ostatnim trybie mocne światło mijania z doświetlonym światłem drogowym. Niestety, obecnie nie znam żadnej lampy tego typu godnej polecenia.
Być może kiedyś doczekamy się lamp rowerowych w technologii FF (Free Form), choć wątpię, żeby Chińczykom chciało się bawić w precyzyjne kształtowanie reflektora. Lampy zgodne z normami StVZO są drogie, zwłaszcza te mocniejsze, choć słabsze też do tanich nie należą - dziwi to, bo za cenę lampki rowerowej spełniającej w/w normy można kupić porządny reflektor samochodowy (albo i dwa). No cóż, kwestia skali produkcji pewno...
Póki co pozostaje do wyboru: jazda ze świeczkami, ryzyko oślepiania, lub próby samodzielnego dostosowania mocnych lamp "terenowych" do pracy na szosie...