Jak założyć sklep i serwis rowerowy?
#1
Napisano 17 wrzesień 2009 - 09:49
Pomijam w tym temacie takie kwestie jak rejestracja w Urzedzie Miasta, nadanie NIP i regon, rejestrację w Skarbowym i Zusie.
Chodzi mi raczej o podpowiedzi jak nawiązuje się kontakt w firmani rowerowymi, czy to jest trudne, jak podchodzą do nowych sklepów dystybutorzy. Jakie warunki trzeba spełnić aby jakaś firma rowerowa chciała potraktować nas poważnie. Jak wejść na rynek.
Druga sprawa to serwis, czy firmy rowerowe zapewniają jakieś szkolenia dla serwisantów, czy też przysłowiowy Pan Henio, musi sam się wszystkiego nauczyć.
Pozdrawiam Brać Szosową.
#2
Napisano 17 wrzesień 2009 - 21:00
Co do serwisu i szkoleń. Owszem są organizowane szkolenia, ale zazwyczaj są to "specjalistyczne" szkolenia dzięki, którym można zostać autoryzowanym serwisem np. Rock Shox'a, Mavica czy też shitmano. O szkoleniach na mechanika od samych podstaw nie słyszałem. Tak naprawdę tego typu szkolenia musiałyby trwać co najmniej kilka miesięcy, aby cokolwiek się nauczyć i wyrobić sobie pewne nawyki.
Żeby nie dać się zagiąć klientowi trzeba naprawdę sporo godzin przepracować przy różnego rodzaju sprzęcie - od małego skur...ałego rowerka na kołach 12calowych po padalcowatego holendra z pełnymi osłonami na napędzie, błotnikami, bagażnikami itd itp.
Praca w serwisie głównie polega na wymianie ogumienia, regulacjach przerzutek, przeglądach wszelakich rowerów i to głównie rowerów tańszych.
Niestety rowerów nie można sobie wybierać, trzeba brać co przynoszą ;-)
Wyposażenie serwisu to jeszcze inna bajka. Tutaj też są spore wydatki.
Podstawą jest stojak serwisowy do którego można przypiąć rower, następnie wszelkie klucze od płaskich po przez imbusy, klucze do konusów, sterów, nasadowe, nastawne, wszelkie ściągacze, wkrętaki takie, wkrętaki siakie, klucze do centrowania, i cała masa innych kluczy (a jest tego jeszcze od cholery i trochę). Oczywiście w serwisie nie może zabraknąć najbardziej podstawowych narzędzi tj wiertarki, piły, szlifierki (nawet dwa rodzaje by się przydały, "gumówka" i szlifierka "stołowa"), imadła i oczywiście młotka ;-)
Kolega planuje otwieranie sklepu/serwisu? ;-)
#4
Napisano 17 wrzesień 2009 - 21:41
Hoho, widzę, że nie tylko u mnie takie jaja odchodzą. Ja nie przyjmuję marketowców (regulacja hamulców "tarczowych", nie przyjmuję holendrów, w których trzeba coś robić w okolicach tylnego koła. Zbyt gówniany zarobek, żeby sobie nerwy psuć.od małego skur...ałego rowerka na kołach 12calowych po padalcowatego holendra z pełnymi osłonami na napędzie
Masz pieniądze to podpisujesz umowę z jakimś dystrybutorem rowerów i już. Za rowery płacisz z góry. Gdy staniesz się wiarygodny dla dystrybutora w kolejnych sezonach to płatność za rowery rozłożą Ci na raty, płatne co miesiąc. Np zamówienie na rowery i akcesoria na cały sezon wynosi 300 000 zł to płacisz w trzech ratach po 100 000 zł (kwiecień, maj, czerwiec).
A części bieżące (dętki, gotowe koła, oświetlenie, itd.) bierzesz z hurtowni. Jedziesz do nich...oni potrzebują tylko dane firmy, NIP. Problemem są pieniądze, obeznanie na rynku części, umiejętności obsługi klienta (10% klientów to debile więc dużo cierpliwości musisz mieć) no i oczywiście trzeba być dobrym mechanikiem. Nie wystarczy potrafić serwisować swój rower.
Napiszę krótko - praca w sklepie to najgorsza robota. Praca w serwisie to też nic złotego. To co robię prywatnie, klasa sprzętu jakim się zajmuję ma się nijak do tego co trafia na serwis. To drugie to odzwierciedlenie polskiego, marnego runku. Co by nie mówić o Kellysie to te rowery widzę potem tylko na przeglądzie gwarancyjnym - nic się złego z nimi nie dzieje.
Z drugiej strony praca w serwisie uczy sprawnego rozwiązywania nietypowych problemów. Trzeba regulować części, których na pierwszy rzut oka wyregulować się nie da (hamulce bez regulacji sprężyn, itd.), prawy pedał wkręcony w lewą korbę i lewy w prawą, angielski suport wkręcony w ramę z włoską mufą suportową "z lekkim luzem" - takie jaja odchodzą, że się w pale nie mieści.
#5
Napisano 17 wrzesień 2009 - 22:28
Ja się męczyłem 3 lata zanim zarobiłem na buty własne, narzędzia - oj spory wydatek jeśli chce sie miec dobre i od razy wystw szyld - narzedzi się nie wypożycza.
Lokal czasem można tanio trafić zależy gdzie i jak.
Części, troche tego szpejstwa a conajmniej 30 tysiaków na byle co pójdzie - 1 kaseta to ok 50-60 zł
na sklepei musisz mieć wszystkie szpeja podstawowe , nawet srubke do hamulca bo tego klienci szukaja.
Serwis- trza łapać co przyjedzie, wybrzydzać będziesz po2-4 latach jak juz pozycje na rynku zrobisz sobie.
Reklama - kasa
Hurtownie- nie jest rózowo jak piszą koledzy, na poczatku za gotówke i tyle, chociaż ja wyznaje zasade że kupuje tylko za gotówke, przynajmnije nie martwie sie o spłacanie długów.
Niektóre większe hurtownie juz odmawiaja współpracy z małymi nowymi firmami.
Rowery - jak nie trafisz w klientów z zamówieniem to będą stały - tu niestety nie ma reguły co moze zejsć - moze tylko na wsiach wiadomo co, jednobiegowe damki i komunijne pasczczaki kolorowe z tarczówkami.
Ogólnie w dobrym miejscu zarobisz, w gorszym sie narobisz , ale z czasem moze wyjdziesz na swoje.
Ustaw sobie cennik usug od razu bazujac np. na cenniku Eurobiku i nie daj sie kusić na zbyt duże rabaty - szanuj sie i swoją robote, bo Ciebie nie będą szanowali jak będziesz robił za pół darmo.
Cześci - można rabatowac ale prace nie należy.
Poza tym jak nie kochasz rowerów to będzie z Ciebie kiepski mechanik, a jak kochasz kase to będzie z Ciebie dobry handlarz, są fachy które trzeba lubieć od poczatku, a nie z przymusu, patrzeć jak ładnie kółka sie kręcą po Twojej robocie na których kumpel wygrywa maraton , i zachwyt emerytki lub studentki którym dokręciłeś korbe co skrzypiała.
Profesjonalny serwis i montaż kół do rowerów www.velotech.pl
Serwis rowerowy - Kraków tel: 666-316-604, [email protected]
Masz pytanie o koła - to zadzwoń najpierw !!!!!!! w godz. - 12.oo - 19.oo
#6
Napisano 18 wrzesień 2009 - 00:03
Generalnie powodzenia bo jak się wszystko uda można byc mimo wszystko zadowolonym z interesu.
#8
Napisano 18 wrzesień 2009 - 06:32
Takich napraw w ciągu miesiąca nie ma zbyt dużo, ale biorę takie rowery bo nie będę wybrzydzał. Wymienić dętkę/oponę w holendrze z pełnymi osłonami nie jest tak łatwo, ale jak się wie co robić to nie ma problemu. Oczywiście jak widzę taki rower to mnie skręca, ale w końcu robię taki rower i na koniec odpowiednio kasuję klienta.Hoho, widzę, że nie tylko u mnie takie jaja odchodzą. Ja nie przyjmuję marketowców (regulacja hamulców "tarczowych", nie przyjmuję holendrów, w których trzeba coś robić w okolicach tylnego koła. Zbyt gówniany zarobek, żeby sobie nerwy psuć.od małego skur...ałego rowerka na kołach 12calowych po padalcowatego holendra z pełnymi osłonami na napędzie
Wybierając rowery do naprawy tracisz klientów. Odmówisz jednemu naprawy padalca (którego bez problemu byś zrobił, tylko tobie np się nie chce bo trzeba poświęcić nieco więcej czasu) to ten przekaże następnemu znajomemu, że w tym i w tym serwisie takich lub podobnych napraw nie robią i tracisz kolejnego potencjalnego klienta.
Ludzie gadają różne głupoty przekonałem się o tym już nie raz. Z tobą rozmawiają tak i siak, a pójdą do innego sklepu i tak na ciebie nagadają, tak poprzekręcają fakty, że zostaniesz wręcz udupiony.
Ja się z tym nie zgodzę. Mnie tam w serwisie dobrze jest. Robię to co lubię i jeszcze mi za to całkiem nieźle płacą.Napiszę krótko - praca w sklepie to najgorsza robota. Praca w serwisie to też nic złotego. To co robię prywatnie, klasa sprzętu jakim się zajmuję ma się nijak do tego co trafia na serwis.
To nie jest robota dla mięczaków, trzeba być gotowym na wiele wyrzeczeń.
Praca w serwisie to po części coś jak rolnictwo. Jest okres kiedy nic się nie dzieje, a w końcu przychodzi sezon zbiorów i wtedy trzeba zapieprzać ile wlezie, aby odpowiednio zarobić.
I tak, w zimie czytam sporo książek, a wiosną aż do końca września zapierdzielam często po 12-13 h dziennie.
#9 Gosc_Anonymous_*
Napisano 18 wrzesień 2009 - 06:33
Szczerze to nie wyobrażam sobie jak mówisz tatusiowi, który przyszedł do serwisu z synkiem aby dzielny pan mechanik naprawił jego rowerek, który dostał od cioci na komunię. Zarobek zarobkiem ale taki serwis to popierdółka.Ja nie przyjmuję marketowców (regulacja hamulców "tarczowych", nie przyjmuję holendrów, w których trzeba coś robić w okolicach tylnego koła. Zbyt gówniany zarobek, żeby sobie nerwy psuć.
#11
Napisano 18 wrzesień 2009 - 07:10
A mógłbyś jeszcze podać definicję debila i dobrego mechanika według ciebie drogi adminie :shock:10% klientów to debile więc dużo cierpliwości musisz mieć) no i oczywiście trzeba być dobrym mechanikiem.
Tacy klienci wiedzą więcej od serwisanta czy sprzedawcy, wydaje im się, że zawsze mają rację i oczywiście twierdzą, że chcemy ich orżnąć.
Dwa dni temu miałem klienta, który 15 min przed zamknięciem przytargał rower z zarżniętym bębenkiem i pyta się mnie czy zdążę mu ten rower naprawić, bo syn jutro ma wycieczkę.
Bez komentarza.
Kiedy klient nie chce czegoś zaakceptować mówię mu żeby poszedł do rzeźnika albo do fryzjerki obok, oni pewnie będą lepiej wiedzieć od mechanika z wieloletnim stażem.
#12
Napisano 18 wrzesień 2009 - 07:32
A mógłbyś jeszcze podać definicję debila i dobrego mechanika według ciebie drogi adminie :shock:10% klientów to debile więc dużo cierpliwości musisz mieć) no i oczywiście trzeba być dobrym mechanikiem.
Można też powiedzieć, że 10% mechaników/sklepikarzy to debile :mrgreen:
Abstrachując od waszych wizji, to nie wiem co wy chcecie otworzyć/co macie otwarte, ale chyba lepiej opłacałoby sie otworzyć warsztat samochodowy z funkcją rowerowego :mrgreen: :mrgreen: a jesli miałbym być leniwy to 250 000zł pakuje na lokatę/obligacje i żyje jak pączek w maśle :-P
Poza tym jak sie łapie za wszystko to wychodzi z tego przeważnie nic, dlatego lepiej sie zabrać albo za sam sklep albo za sam serwis. I jesli serwis to mały, skromny, ale za to dobry, wcale nie trzeba od razu kupować 1000 róznych kluczy by naprawic każdy rower.
#13
Napisano 18 wrzesień 2009 - 07:34
Reasumując, trzeba miec sporo gotówki na początek, albo chody w hurtowniach.
Trzeba miec sporą wiedze , nie z internetu, bo ona jest w większosci mylna, tylko wiedze praktyczną .
Nie musisz umieć centrować kół Mavica, wystarczy normalne koła mieć w 1 palcu.
Nie musisz zanć nowości sprzed tygodnia, ale przynajmniej pojęcie co siedziało w sprzetach do 5 lat wstecz.
Musisz mieć katalogi serwisowe Shimano, przy naprawach amorów, serwisówki ich, ale takze i szkolenia, oraz kolegów w innych serwisach , którzy pomogą w razie czego, ja posiłkuje się kumplem jak coś nie wiem, a on to już robił wcześniej.
Kumple w innych serwisach to więcej niż serwisówka.
Poza tym ogólnie jak chcesz brać kase za swoją robote to musi być wykonana dobrze, nie można olewać najmniejszego szczegółu - nie przykręcenie śrubki w kontrze może spowodować wypadek smiertelny nawet - rower wyrzuca kliwnta do przodu na pysk, żle spięty łańcuch moze się zerwać co spowodować może takze zdrowy wypadek jak podciągasz na stojaka, takżę tu w takiej robocie, spokój, cierpliwosć - klient poczeka, klient, zrozumie, to nie zabawa, ha wiadomo co sie dzieje jak koła przód nie zapmniemy, w serwisie jednym w Krakowie , tłumaczyli sie pózniej że nie zapieli bo myśleli że klient autem zabierze rower.
Poza tym fajna praca, robisz to co lubisz, masz kontakty ze światkiem rowerowym, jesli jesteś dobry to cie cenia i widzą, jak masz kase to bierzesz przedstawicielstow jakiejs firmy z zachodu i pchasz to na nasz rynek.
Godziny pracy raczej takie aby klientowi odpowiadało, ja mam otwarte do 19, a nawet do 20, czy 21 jak jest sezon, bo wszyscy pracują i przychodzą po południu, wczesno ranne godziny poniżej 11 są niecelowe.
NO I NIGDY NIE MASZ CZASU ZROBIC KOŁO SWOJEGO ROWERU, TO TAK JAK W PRZYSŁOWIU ŻE SZEWC BEZ BUTÓW CHODZI,
Chyba że na jesieni lużniej, ale wtedy to juz przygotowuję się do sezonu zimowego i do przyjmowania nart i snowboardów na serwis.
Jaki asortyment sprzedaży - to zależy od potrzeb klientów i lokalizacji, ja mam np, nawet czepki do pływania i okularki bo w pobliżu są dwie szkoły i trzeba to mieć.
Poza tym warto mić w danym asortymencie np. pompki modele z jednej sprawdzonej firmy, wystarczy 5 modeli, bo jak jest za duzo to klient wybrzydza i nie wie co kupić, im mniejszy wybór tym szybsza decyzja i czasu mniej marnujemy na obsługe, towar musi byc dobrej sprawdzonej jakosci , bo jak będzie chiński syf to z reklamacjami się nie pozbierasz.
Nie sprzedaje sie opon smierdzącuch po 12 zet i dętek po 5 zeta bo to syf, dobry wyrób w umiarkowanej cenie to podstawa, poniżej której nie mozna schodzic, klient zapłaci 2 zł wiecej za dętke jeśli będzie świadomy że jest ona lepsza od tej za 8 syfiatej.
Najważniejsze są lokalne hurtownie - masz towar szybko i na bieżąco, a nie czekasz aż paczka dojdzie.
Klienci nie są debilami, fakt czasem plotą niestworzone rzeczy i teorie ,ale odpowiedź zawsze musi byc prosta i nieskomplikowana, zalezna od poziomu jaki klient reprezentuje, ale zawsze musi byc fachowa i trafna.
Większosć klientów to uzytkownicy a nie majstry , więc opisujemy im krótko i zwiężle co i jak bez dodatkowych szczegółów technicznych , bo i tak ich nie zroumieją, ale pamietaj, klient ma zawsze racje, ale nie ma pojecia jesli sie na tym nie zna lepiej niż Ty.
Nie mozna dać poznać po sobie że czegoś nie wiemy, mozna czasem powiedzieć że czegoś sie nie robi.
Co do damek z osłonkami i innych holendrów przy których wymiana detki z tyłu spędza nam pół dnia, po prostu dajemy termin do wieczora, i cene ustalamy na odpowiednim poziomie adekwatnym do czasu wykonywanej czynności, zazwyczaj to jest ok 30-35 zł plus dętka - osłony, plastykowe pełne, skórzane, naciągi, kontry i na dodatek hamulce bębnowe i przerzutki w piaście - i to wszystko w jednym rowerze jest - cud techniki, ale tracimy na tym na spokojnie od pół do godziny czasu, bo to wszystko pózniej trzeba na nowo wyregulować.
Deadhorse, klucze trzeba mić prawie wszystkie co są potrzebne bo to podstawa serwisu, nie masz takowego to nie wiesz .
No i dobrze byc specjalistaw jakiejs dziedzinie amorki, koła itd.
Sprzedawcy nie są debilami, oni muszą sprzedawać aby mieć prace, a sprzedaja to co jest , lub czasem to co muszą bo tak kazał szef im.
Serwisanci, no to tutaj siezgodze, juzspotkałem siez wielomna "majstrami" co powinni sprzedać buraki zamiast krecic koła.
Jak otworzysz sklep to klienci będą chcieli naprawiać, jak otworzysz serwis to będą sie pytać o cześci i rowery - jedno goni drugie, nie ma rady .
Profesjonalny serwis i montaż kół do rowerów www.velotech.pl
Serwis rowerowy - Kraków tel: 666-316-604, [email protected]
Masz pytanie o koła - to zadzwoń najpierw !!!!!!! w godz. - 12.oo - 19.oo
#14
Napisano 18 wrzesień 2009 - 08:02
#15
Napisano 18 wrzesień 2009 - 08:34
Teraz wyobraź sobie ze klient przynosi ci takie cudo po kilku sezonach i mówi "panie ... zrób mi rower". I ty go przyjmujesz na swoje nieszczęście. Pierwsze nerwy bedą przy odkręcaniu suportu który jak znam zycie potrafi wyprowadzić z równowagi najwprawniejszego mechanika. Kończy sie zwykle na "ruskim kluczu" bo suport oczywiscie stalowy i pordzewiały albo co gorsza źle wkręcony (miałem już i taki przypadek w rowerze marki Kross) - i to dopiero tragedia bo można rower całkowicie skasowac jak się zacznie odkręcac taki suport.
I zobacz ile nerwów przy tym zjesz po to zeby powiedziec potem klientowi. "panie... coś pan mi tu przyniósł. Wiatrak pan z tych kół zrób albo dzieciom hulajnogę bo reszta..."
Z holendrami to samo. brak części zamiennych chyba ze masz skład holendrów na stanie. Trzeba miec specjalne klucze zwykle do kontrowania konusów w bębnach. generalnie rowery niestandardowe i dośc kłopotliwe w naprawie.
Tak wygląda prawdopodobnie życie serwisanta na prowincji gdzie ludzie przynoszą do reanimacji kilkunastoletnie grzmoty z wystawek na zachodzie lub marketowe dziadostwo.
Na żadnym szkoleniu , nawet jakby były nikt nie nauczy cię odkręcania zardzewiałych suportów i wolnobiegów. Jak shimano zrobi kurs to nauczy cię jak wmówić klientowi że to a tamto trzeba zamienić na to a tamto i tylko firmy shimano. mechanike rowerową masz w podręcznikach - jak chcesz to mam fajne z których mozna opanowac tę kwestię w stopniu takim że zrobisz sam kazdy starszy rower właściwe - słuzę pomocą jakby co.
Ci co kupują drogie rowery to robią je sami zwykle bo się na tym znają.
Co innego sklep. W dużym mieście tak - ale do tego jeszcze trzeba sprzedawać w necie. natomiast na prowincji w małych miastach to z reguły sprzedaje się ogumienie typu stomil czy Dębica a kenda uchodzi za przejaw dobrego smaku. reszta sortymentu to też w podobnych cenach i jakości. jak skalkulujesz to wszystko i dojdziesz do wniosku ze się opłaca w mieście którym mieszkasz to zabieraj się do roboty ale musisz pamietać też o jednym. nie ma bardziej rozczarowujacej rzeczy w zyciu jak hobby które z przyjemnosci staje się profesją przynoszącą straty materialne, kłopoty i przyprawia o "globusa" wieczorami.
warto też pomyśleć o składaniu własnych rowerów i sprzedawaniu takowych tyle że jak patrzę na ceny gotowych to musiałbyś mieć duże zniżki na części w hurtowniach żeby to się opłacało
inwestycje finansowe na początek to wiadomo - trzeba włożyć trochę. zapisz się na bezrobotnego to dostaniesz jakąś tam kasę z PUP ponoć na rozkręcenie interesu.
oglądaj też Klan albo M jak miłość. tam to dopiero robią inwestycje. rozlewnie wód mineralnych, produkcja kosmetyków, hurtownie, produkcje okien.. kopalnie pomysłów po prostu. i wszystko wychodzi , interesy się kręcą. wszystko gładko i bezproblemowo - firmy kwitną a pracownicy szczęśliwi, zadowoleni i zawsze kompetentni. nie nachodzi ich sanepid, nie gnębi zus, a płatność faktur zawsze na umówiony termin.. oglądaj i ucz się jak robić interesy. szkoła życia i biznesu normalnie
#17
Napisano 18 wrzesień 2009 - 09:14
Od siebie dodam, że dla mnie najgorsze są dziecięce rowerki, w których "coś trzeszczy" a jak się człowiek za to bierze to schodzi 3-4h.
#18
Napisano 18 wrzesień 2009 - 09:20