Dojeżdzanie rowerem do pracy
#1
Napisano 06 listopad 2009 - 13:11
Ja się zastanawiam nad tym czy nie zacząć od przyszłego roku. Do pracy mam 15 km ładnego asfaltu, ruch na trasie raczej niewielki.
Zastanawiam się tylko czy od tak częstego jeżdżenia rowerem po tej samej trasie nie spowoduje później przejedzenia się jazdą i jakiegoś zniechęcenia do roweru.
Czy takie codzienne jeżdżenie nie będzie zbyt dużym obciążeniem dla organizmu? Do tej pory jeździłem głównie w weekendy, w środku tygodnia rzadziej z braku czasu.
#4
Napisano 06 listopad 2009 - 13:49
Zacząłem dojeżdżać do pracy gdzieś w sierpniu i jeszcze mi się nie znudziło.
Na początku w pracy pukali się w głowę - nie wiem tylko czy na widok roweru czy mnie w gaciach rowerowych. Po jakimś czasie przeszło.
Nie znudziło mi się na tyle, że we wrześniu kupiłem szosę.
Dystans jakieś 12km, ruch także znikomy, a jak czasem muszę pojechać samochodem to mnie trafia.
Nie znudziła mi się trasa, chociaż ostatnio wyszukuję jakieś alternatywne dla urozmaicenia, co tylko oznacza, że droga z pracy robi się coraz dłuższa. :mrgreen: A drogi fajne, puste.
I nic tak świetnie nie działa na przebudzenie jak trochę świeżego powietrza rano.
Tak że rekomenduję zacząć od zaraz. Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.
Stas, oczywiście praca może być obowiązkiem, ale jak pomyślę, że jutro wstanę i znów będę jechał rowerem, nawet tylko do pracy, to wstawanie o 6 rano stało się znośne. Teraz przy tak krótkim dniu (nie przepadam za jazdą po zmroku) w tygodniu jest to mój jedyny kontakt z rowerem (oprócz popołudnia ze szmatą po deszczu). :-P
Na szczęście nadchodzi weekend.
#6
Napisano 07 listopad 2009 - 12:07
#7
Gosc_Stas_*
Napisano 07 listopad 2009 - 13:40
... My z kumplem jeździmy we dwoje do pracy ....
:-) :-) We DWOJE ... i to do leśnej drogi ...
Jeśli masz odpowiednie warunki i ciuchy śmigaj teraz!!! ...
Przyznam nie dojeżdżałem nigdy do pracy na rowerze, ale z ciekawości zawsze zastanawiałem się: jest w deszcz dojeżdżasz do pacy cały zlany i brudny i co dalej .., przebierasz się w garnitur tak jak kiedyś w tej reklamie o dojeżdżaniu do pracy na desce surfingowej ?
Stas
#9
Gosc_vmax_*
Napisano 07 listopad 2009 - 15:52
#10
Napisano 07 listopad 2009 - 16:21
Łazienka zawsze się jakaś znajdzie, u mnie jest wielka dla niepełnosprawnych (zaś niepełnosprawnych brak) z gigantyczną umywalką.
#11
Gosc_Kaczan_*
Napisano 07 listopad 2009 - 17:53
Łazienka zawsze się jakaś znajdzie....
No właśnie łazienka jest największym problemem.
No bo jakbyś nie jechał to zawsze się spocisz. A spocony człowiek to wydziela specyficzny zapach. No powiedzmy "Zapach Prawdziwego Mężczyzny" :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: .
Czyli ciuchy na zmianę i łazienka są nieodzowne. A zapał i ciekawa trasa zawsze się znajdą.
Ja jeżdżę codziennie 24 km w jedną stronę. Z czego 30% Al.Jerozolimskimi, więc ruch samochodów niemały. Ale trzeba było nauczyć się współżycia.
Odpuszczam tylko jak jest ślisko, wielka ulewa lub grubo śniegu napada. W ten sposób, w tym sezonie nabiłem 5000 km. Niezły darmowy trening. Ja to nazywam Czasem Ukradzionym Na Rower. Zamiast siedzieć w autobusie lub pociągu śmigam rowerem. Naprawdę polecam. Jak pomyślę sobie, że maiłbym zrobić te kilometry na trenażerze to bym pał z nudy. A i żona nie pozwoliła by mi na "takie marnowanie czasu" :roll: .
I jeszcze jedna rzecz.
Warto mieć inny rower do pracy a inny na wypady.
W niekorzystnych warunkach pogodowych sprzęt szybciej się zużywa. :-(
#12
Gosc_Anonymous_*
Napisano 08 listopad 2009 - 09:01
Dojeżdża ktoś z Was rowerem do pracy/szkoły?
Ja się zastanawiam nad tym czy nie zacząć od przyszłego roku. Do pracy mam 15 km ładnego asfaltu, ruch na trasie raczej niewielki.
Zastanawiam się tylko czy od tak częstego jeżdżenia rowerem po tej samej trasie nie spowoduje później przejedzenia się jazdą i jakiegoś zniechęcenia do roweru.
Czy takie codzienne jeżdżenie nie będzie zbyt dużym obciążeniem dla organizmu? Do tej pory jeździłem głównie w weekendy, w środku tygodnia rzadziej z braku czasu.
Te 15 km to jakieś 45 minut jazdy w jedna stronę, chyba, że będziesz ostro pociskał i przyjedziesz do roboty zlany potem - jeśli pracujesz w lesie to pół biedy
Tak wypalisz się tymi codziennymi dojazdami, ja osobiście jeżdżę tylko przez pół roku, a potem przesiadam się na inny środek komunikacji.
Rower górski będzie dobry do codziennej tyrki, dajesz gładsze opony, błotniki, oświetlenie i jeździsz.
U mnie panowała pewna reguła, że tam gdzie nie mogłem dojeżdżać rowerem to za długo nie popracowałem.
#13
Gosc_Stas_*
Napisano 08 listopad 2009 - 12:07
Chyba, że ktoś realizuje standard Holenderski: specjalny rower city z błotnikami, bagażnik na neseser lub teczkę, kryty łańcuch ... i tak do pracy dojeżdża wielu urzędników w garniturach i krawatach. Prędkość rozsądna, odległość niewielka - potu i zmęczenia ani grama - to tak jakby iść pieszo do pracy. Niektórzy widziałem nawet w deszczu jadą na rowerkach z dużymi parasolami.
Stas
#14
Napisano 08 listopad 2009 - 12:27
#15
Napisano 08 listopad 2009 - 13:50
Na szczęście nie muszę chodzić w pracy w garniturach. Jakbym musiał, to też bym je trzymał na zmianę w szafie, tak jak trzymam normalne szmaty. Oczywiście łazienka odgrywa kluczową rolę.
A tak niezależnie od pogody mogę pomykać bez stresu, że sie uwalę. Co najwyżej wrzucę rzeczy rowerowe do pralki i po sprawie.
Inna sprawa, że pewnie przy jakimś niewielkim dystansie nie chciałoby mi się robić ciągle tych przebieranek, ale na szczęście nie mam za blisko :-D
Miałem już w pracy kilka śmiesznych sytuacji, że już gotowy do wyjścia w bojowym wdzianku, a tu wpada kierownik, bo jakiś pożar jest i ja biegam radośnie po firmie w obcisych ciuszkach wesoło tupocząc blokami. Ale who cares?
A takie sprawy jak wpadnięcie po drodze na pocztę, do sklepu, banku czy np. fryzjera :-) to już dla mnie normalka. Oczywiście nie w sytuacji gdy jestem uwalony błotem i śmierdzę.
O tym jak jeżdzenie do pracy wpływa ludziom na psychikę niech świadczy fakt, że u mnie w pracy już dwie osoby zakupiły ostatnio rower i czasami dojeżdzają, a ja się ciesze, że wirus się szerzy.
#16
Napisano 08 listopad 2009 - 15:10
#17
Gosc_Anonymous_*
Napisano 08 listopad 2009 - 19:25
#18
Napisano 11 listopad 2009 - 19:11
Pozytywy dojeżdżania rowerem to: systematyczność, nabijanie kilometrów (choć nie byłaby to jazda treningowa), oszczędność, zdrowie.
I tak mi schodzi z roku na rok, może od wiosny?
#20
Napisano 11 listopad 2009 - 19:32
W pracy niektórym żartem mówiłem, że w końcu kryzys szaleje, nie stać mnie na benzynę i dlatego jeżdzę rowerem (niestety z nikim raczej nie mogę dojeżdzać samochodem razem). Co śmieszne, co poniektórzy uwierzyli.
Jako czynnik uboczny jazdy do pracy rowerem nagle pojawiła mi się ogromna ;-) ilość kasy, której nie wydaję na paliwo.
Podsumowując: jazda rowerem do pracy to nie tylko przyjemność, lepsze samopoczucie, kondycja itp., ale też niezły zarobek! ;-)
Powtórzę: trzeba po prostu spróbować.




