Siodełka z podniesionym tyłem trochę jednak trudniej ustawić niż kompletnie płaskie.
1. Jeśli ustawi się je idealnie wypoziomowane, od nosa do zadartego tyłu, gdzie na środku stworzy się dołek, czasami przód może cisnąć w krocze. Może, nie musi, zależy od głębokości "dołka", gibkości i różnicy wysokości między kierownicą a siodełkiem. Zyskuje się jedno, stałe miejsce na siodełku.
2. Jeśli opuści się nos tak, aby przednia 1/3 czy tam połowa długości siodełka była wypoziomowana (jak jest to możliwe w Antaresie), tył pójdzie jeszcze wyżej i może zacząć pchać miednicę w przód. Efektem będzie jej przodopochylenie, przegięcie w odcinku lędźwiowym kręgosłupa i po dłuższym czasie możliwy ból w tym odcinku a także większy nacisk na krocze przez nos.
Po dłuższych przemyśleniach i testach doszedłem do wniosku, że przynajmniej w moim przypadku, pierwsza wersja jest lepsza. Wolę dążyć do większego tyło niż przodopochylenia miednicy. Zniknęło zdarzające się drętwienie tego co ja wiem a Wy rozumiecie , a w trakcie jazdy nie muszę co jakiś czas prostować pleców zbliżając biodra do kierownicy.
Wg Fizika jestem kameleonem, ale dochodzę do wniosku, że na idealnej desce, jak w Arione, mógłbym nawet lepiej funkcjonować niż na dedykowanym Antaresie.
Przy idealnym poziomie tył nie pcha miednicy w przód, a brak górki z przodu jeszcze bardziej oszczędza krocze.