Jeżdżę na niskich profilach, a i tak 2x omało nie wylądowałem w rowie jak dostałem bocznym porywem, raz było tak na prędkości 10-15/h na *podjeździe* na Słowacji. Wyjeżdżając zza naturalnej osłony (domy, drzewa, zbocza) wiatr w górach może zabić. Najgorszy przypadek miałem niedawno, we wrześniu, zjeżdżając Zakopianką z Rdzawek na Chabówkę. Masakra, na zjeździe po 5-7% musiałem zwolnić do 30/h żeby zapanować nad rowerem. Musiałem dodatkowo wjechać na środek swojego pasa, żeby mieć więcej niż metr asfaltu po prawej stronie, na wypadek silniejszego podmuchu z lewej. Kierowcy (ruch był spory) sobie na mnie potrąbili, no ale cóż, tylko przez 1 km... Myślałem nawet by sprowadzić rower w dół do lasu pieszo, ale szkoda mi było prawie nowych bloków.






