Wypadek na szosówce
#742
Posted 17 July 2012 - 13:28
W zeszłą sobotę potrącił mnie TIR. Normalna droga wojewódzka, niezbyt duży ruch, jedziemy z 2 znajomymi gęsiego przy prawej krawędzi. Na drodze zakręt o bardzo łagodnym promeniu. Wyprzedza nas długa i szeroka na cały pas ciężarówka, i kiedy jest w połowie manewru, nagle odbija na prawo. Błyskawiczna decyzja - na prawo nie odbiję bo jadę tuż przy barierce, gwałtowne hamowanie niebezpieczne bo jeszcze wpadnę w poślizg i wyląduję pod kołami. Hamuję ile się da i jestem zdany na przeznaczenie. W lewe ramię uderza mnie naczepa, kładzie mnie na lewym boku i szoruję asfalt. Koleżanka jadąca za mną wpada na mnie, na szczęście nic jej się nie stało. Koleś znika za zakrętem tak że nie zdążyłem przeczytać numeru rejestracyjnego. Byłem w szoku i nie wiedziałem jak się zachować. Na szczęście potem zawrócił i zatrzymał się. Wezwaliśmy karetkę, obrażeń żadnych oprócz kilku stłuczeń. Koleś błagał żeby nie wzywać policji, to nie wezwaliśmy. Wziąłem kasę za pogięte koła, klamki i widelec. Uczciwy z niego był gość, ale chyba za głupi na prowadzenie takiego pojazdu. Kiedy mnie wiózł do domu tym swoim wielkim samochodem próbowałem mu tłumaczyć co zrobił i do czego mogło dojść, ale cały czas p*olił że mu koleś z naprzeciwka wyjechał... Mam nadzieję że coś do niego dotarło po tym incydencie. Mogłem wezwać pały i kupić nowy rower z OC ale chyba za dobre serce mam na to... Jak czytam o tym wypadku w Markach to nie wiem komu mam dziękować że nic poważniejszego się nie stało.
Ale nie zamierzam dać się zastraszyć i wracam jak tylko dojdą nowe koła na szosę... im więcej nas będzie jeździło tym bardziej będą na nas uważać. Zwracajmy grzecznie uwagę kierowcom kiedy robią takie głupie manewry. Każdy uświadomiony kierowca to bezpieczniejsze drogi dla pozostałych rowerzystów. Chociaż... na niektórych ludzi słowa nie mają wpływu...
Na przyszłość proszę uprzejmie nie rób tak więcej
Ten koleś miał grubo za uszami, że nie chciał wzywać Policji a ty pozwoliłeś mu dalej jechać....
A co jak się okaże, że miałeś mikropęknięcie jakiejś kości? Albo krwiak który trzeba kontrolować? Kto ci odda za leczenie i rehabilitacje? Minimalna wypłata za szkodę niematerialną przy potrąceniu bez większych uszkodzeń ciała to 3000 a gdzie sprzęt? Mam nadzieję, że chociaż ci się opłaciło.
Od mojego wypadku który miał miejsce 13.06.2012 mam zasadę. Policja, Policja i jeszcze raz Policja.
#743
Posted 18 July 2012 - 18:45
Miałem dzisiaj koszmarną przygodę. Na początku zjazdu przy ok 40 km/h usłyszałem strzał w przednim kole i zobaczyłem się na asfalcie kilka metrów przed rowerem. Cały łokieć, kolano, bok zdarty. Dobrzy, że rower przeżył. tylko zdarta owijka i wygięta klamka na kierownicy-już wyprostowana.
Miał ktoś kiedyś wystrzał dętki? Fakt, że jeżdżę na niej 3 sezon i wczoraj nabiłem 9 , atmosfer. Możliwe żeby guma nie wytrzymała?
Nie oglądałem jeszcze opony, ale powietrze zeszło w 0,1 sek. więc raczej to nie był przebicie.
Generalnie wielkie szczęście bo ruch był zerowy. Jechał za mną samochód ale wolno i zatrzymał się. Tak samo z naprzeciwka stanął facet i zabrałem się z nim w powrotną drogę do samochodu.
Nawet nie chcę myśleć co by było gdybym zjeżdżał 70 km/h!!!!
#744
Posted 18 July 2012 - 20:22
drugi raz po zjeździe z Pradziada i odbiciu na drugi zjazd na Bruntal. Za pierwszym razem uderzyłem w kamień (jechałem sam), za drugim wjechałem na coś ostrego, ale w obu przypadkach nie było nawet trochę niebezpiecznie, jedyny o co się martwiłem to żeby jak najszybciej wyhamować i obręczy nie zniszczyć.
#745
Posted 18 July 2012 - 20:44
#746
Posted 06 August 2012 - 21:26
niestety odświeżam wątek po osobistym pogorszeniu naszych drogowych statystyk.
Czwartek 02.08, 20 z hakiem, wracam do domu po lekkim rozjeżdżeniu i dzwon. Prosta, równa, dobra, lokalna droga, ciężarówka 200-300m przede mną skręca w lewo, redukuje prędkość tak do 30 aby za nią przejechać. Jestem na środku skrzyżowania (sunąć z pierwszeństwem) z przeciwka jadą 3 samochody. Pierwszy skręta w lewo, bez kierunkowskazu, ostrzeżenia nic. Nie miałem szansy wyhamować ani przyśpieszyć. Przywalił we mnie z lewej, barkiem 'otworzyłem' przednią szybę, plecami ją dobiłem. Rower z którym wleciałem na maskę, osunął się, sam wylądowałem prawie na dachu. Stoimy na środku skrzyżowania (co prawda na pustych terenach przemysłowych), dwa samochody za sprawcą przejechały szybko - naturalna reakcja (z tego co tu czytam) na widok latającego rowerzysty.
Wstałem, otrzepałem się i ochrzaniłem kierowce z góry na dół i kazałem mu jeszcze zaciągnąć ręczny - gość był bardziej spanikowany ode mnie. Od razu telefon i po Policje. Powiedziałem, że nie kituje w kałuży krwi, to pozwolili sobie przyjechać po godzinie.
Szczęścia miałem mnóstwo, biorąc pod uwagę moją prędkość (30?) i samochodu (40?) i centralne boczne uderzenie fakt, że w ogóle wstałem bardzo mnie cieszył. W chwili uderzenia pomyślałem "no to k**** po kolanach", nie wiem czemu
Koła do wyrzucenia, rama lekko wgnieciona, widelcowi carbo już nie zaufam, korba chyba też out. Poza tym raczej nic, napędu nie sprawdzałem bo się w widelcu t. koło nie mieści. Kask bez rysy, impet poszedł na bark/plecy.
Kierowca... Tutaj obalę stereotypy kobiety/dziadka przewijające się przez ten wątek. Facet 28 lat, nie dres, nie bogaty synuś, trzeźwy, wracał z Saturna gdzie oglądał lodówki bo babci się zepsuła (mieliśmy godzinę do przyjazdu policji), ale apteczki nie miał. Nie widział, przepraszał, z tego co tu czytam standard. Normalny gość, nie uciekał, przy policji nie kręcił. 500 pln, punkty, z powodu braku szyby konfiskata dow. rej. i laweta.
Wiecie co jest zabawne? Tak na poważnie to jestem maratończykiem, i zachciało mi się zrobić IronMana ;-) miałem jakieś przygody z mtb 10 lat temu, ale jeszcze niedawno jeździłem na ołowianym trekingu za 599 pocieszyłem się szosą równo tydzień (od piątku, otwarcia Igrzysk), 4 przejażdżka i bomba, super początek przygody z szosą, dobrze, że nie jestem przesądny :mrgreen:
Szpital, RTG, oględziny, 'tłusty' wypis. Przychodnia chi-ur-orto dzisiaj rano, za dwa dni kontrola, pewnie będzie rehabilitacja, ale to się za dwa dni okaże.
Bardzo dziękuję Outoftimeman'owi, Cookie'mu, Vortezowi i innym których nicków (przepraszam) nie pamiętam teraz, za szczere dzielenie się wiedzą.
Będę Was informować o postępach w walce (tak mnie do tego nastawił ten wątek) z HDI.
Mam tylko jedno dodatkowe pytanie do pomocnych fachowców: do tej pory leczy mnie NFZ, ale dzięki pracodawcy mam ubezpieczenie w Medicover. W NFZ trafiłem na ortopede 'dziadka' który odradza ruch. Czy wizyty, konsultacje, dokumenty rehabilitacji w firmach pokroju Medicover są uznawane na równych prawach przed TU ja PZOZy? Logiką mówi 'tak', ale wiele nielogicznych rzeczy tu wyczytałem. Proszę o jakieś info o doświadczeniach.
P.S. Kupie mocne lampki i nawet w dzień będę w nich jeździł. Może drugi drugi raz mnie ktoś zobaczy.
#748
Posted 06 August 2012 - 23:34
Bark jest paradoksalnie cały, nie boli ani trochę, no może 5% w skali bólu.. Szczęście w nieszczęściu. Ale części bolących jak odcinek lędźwiowy i szyja, USG nie było, tylko RTG. RTG nogi (goleń + kolano, sumując 5 'fotek') pominięte na wypisie z izby przyjęć. Byłem w szoku nie czytałem wychodząc (1sza w nocy?) mój błąd już czasu nie cofnę. Dopiero następnego dnia czekając w przychodni zwróciłem na to uwagę... Ale zaznaczyłem dzisiaj w poradni chi-ur-orto Szpitala Wojewódzkiego w Tychach, że kolano dodajemy do zestawu.
W PZOZie dali mi tabletki na rozluźnienie mięśni + Fastum, i wizyta za dwa dni. Pewnie będzie dalsza diagnostyka, ale tyska urazówka ma bardzo złą reputację wśród sportowców, niejedno kolano zepsuli. Zastanawiam się czy równolegle nie zacząć w Medicoverze, skoro mam możliwość, i tak opłaconym. Medicover na Śląsku, może i prywatnie, ale też ma kolejki więc ad hoc się tego nie załatwi.
Pozdrower
#749
Posted 08 August 2012 - 13:34
Koleś na pustej drodze tak blisko mnie jechał że zahaczył mnie lusterkiem w lewy łokieć. Straciłem kontrole nad kierownicą, koło mi za mocno skręciło i wylądowałem prawym kolanem na krawężniku. Oczywiście kierowca nie raczył się nawet zatrzymać.
Policja raczyła się zjawić na miejscu po 30minutach i na dodatek oskarżyli mnie że to ja sam się wywróciłem. Dobrze że jakaś pani to widziała i została ze mną do przyjazdu policji. Przyjęli zawiadomienie i sobie pojechali a ja musiałem dymać piechotą dobre 10km z stłuczonym kolanem :/
#752
Posted 08 August 2012 - 18:59
#753 Gosc_cookie_*
Posted 08 August 2012 - 20:32
Nie zależy mi na refundacji leczenia, i tak opłaca mi to pracodawca w pakiecie - pokrywam tylko podatek z tego. Bardziej interesuje mnie, czy ktoś nie podważy opinii na zasadzie 'prywatnie to panu wszystko napiszą'.
Bark jest paradoksalnie cały, nie boli ani trochę, no może 5% w skali bólu.. Szczęście w nieszczęściu. Ale części bolących jak odcinek lędźwiowy i szyja, USG nie było, tylko RTG. RTG nogi (goleń + kolano, sumując 5 'fotek') pominięte na wypisie z izby przyjęć. Byłem w szoku nie czytałem wychodząc (1sza w nocy?) mój błąd już czasu nie cofnę. Dopiero następnego dnia czekając w przychodni zwróciłem na to uwagę... Ale zaznaczyłem dzisiaj w poradni chi-ur-orto Szpitala Wojewódzkiego w Tychach, że kolano dodajemy do zestawu.
Pozdrower
Kilka rad na dzięn dobry po 2-letnim boksowaniu się z pzu. Zbieraj paragony za lekarstwa i pilnuj żeby to co ci zapisali było wpisane w kartę. Przy takim dzwonie powinni ci zrobić tomografię- zapewne walnałeś głową w szybę. Na rtg nie zobaczą nic poza złamaniem, a za klika tygodni może się okazać że to co cię zaczęło uwierać masz od dawna. Powiedz lekarzowi, że masz zawroty głowy i cię pobolewa- powinien skierowac cie na tomgorafię z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu, a przy okazji niech zrobią tomografie kręgosłupa.
Kolanu przydałoby się zdjagnozować usg. Co do ważnośći ustaleń lekarza to nie ma to znaczenia czy państwowo czy prywatnie. Orzecznicy zu tez nie robią opinii państwowo.
Co do roweru to mam nadzieję, że masz paragon za zakup roweru bo inaczej moga być kłopoty. JA niestety nie mogłem znaleźc żadnych paragonów mimo że pół roku przed swoim wypadkiem wymieniłem praktycznie cały napęd, kupiłem kask i nowe fatałaszki i wszystko pzu przeliczyło mi bezprawnie razy 0,4 bo niby nie mam na to rachunków.
Jeśli nie masz rachunków to najlepiej po zgłoszeniu szkody i otrzymaniu pierwszej wyceny skontaktuj się z jakims biegłym sadowym ze swojego terenu i zrób własną wycenę. Wycena ze sklepu to często za mało na molochy w stylu pzu.
#754 Gosc_Pegos_*
Posted 09 August 2012 - 07:10
Nie zależy mi na refundacji leczenia, i tak opłaca mi to pracodawca w pakiecie - pokrywam tylko podatek z tego. Bardziej interesuje mnie, czy ktoś nie podważy opinii na zasadzie 'prywatnie to panu wszystko napiszą'.
Bark jest paradoksalnie cały, nie boli ani trochę, no może 5% w skali bólu.. Szczęście w nieszczęściu. Ale części bolących jak odcinek lędźwiowy i szyja, USG nie było, tylko RTG. RTG nogi (goleń + kolano, sumując 5 'fotek') pominięte na wypisie z izby przyjęć. Byłem w szoku nie czytałem wychodząc (1sza w nocy?) mój błąd już czasu nie cofnę. Dopiero następnego dnia czekając w przychodni zwróciłem na to uwagę... Ale zaznaczyłem dzisiaj w poradni chi-ur-orto Szpitala Wojewódzkiego w Tychach, że kolano dodajemy do zestawu.
Pozdrower
Kilka rad na dzięn dobry po 2-letnim boksowaniu się z pzu. Zbieraj paragony za lekarstwa i pilnuj żeby to co ci zapisali było wpisane w kartę. Przy takim dzwonie powinni ci zrobić tomografię- zapewne walnałeś głową w szybę. Na rtg nie zobaczą nic poza złamaniem, a za klika tygodni może się okazać że to co cię zaczęło uwierać masz od dawna. Powiedz lekarzowi, że masz zawroty głowy i cię pobolewa- powinien skierowac cie na tomgorafię z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu, a przy okazji niech zrobią tomografie kręgosłupa.
Kolanu przydałoby się zdjagnozować usg. Co do ważnośći ustaleń lekarza to nie ma to znaczenia czy państwowo czy prywatnie. Orzecznicy zu tez nie robią opinii państwowo.
Co do roweru to mam nadzieję, że masz paragon za zakup roweru bo inaczej moga być kłopoty. JA niestety nie mogłem znaleźc żadnych paragonów mimo że pół roku przed swoim wypadkiem wymieniłem praktycznie cały napęd, kupiłem kask i nowe fatałaszki i wszystko pzu przeliczyło mi bezprawnie razy 0,4 bo niby nie mam na to rachunków.
Jeśli nie masz rachunków to najlepiej po zgłoszeniu szkody i otrzymaniu pierwszej wyceny skontaktuj się z jakims biegłym sadowym ze swojego terenu i zrób własną wycenę. Wycena ze sklepu to często za mało na molochy w stylu pzu.
jeśli nie masz rachunków to poproś sklepy w których kupiłeś części o ich kopie, zarobili troszkę na tobie to nie powinni robić problemów a i tak 5 lat je mają, gorzej jak nie wiesz którego dnia dany sprzęt kupiłeś to by mieli problem ze znalezieniem ale czego się nie robi dla klient który może kupić kolejny cały napęd;)
#756
Posted 18 August 2012 - 14:57
#760
Posted 20 August 2012 - 08:33