Skocz do zawartości


Dlaczego Nie Cierpię Kolarstwa Szosowego, Czyli Zawsze Chciałem To Powiedzieć, Ale Nie Miałem Odwagi.


117 odpowiedzi w tym temacie

#101 ROZMIAR

ROZMIAR
  • Użytkownik
  • 3200 postów
  • SkądPoznań

Napisano 21 kwiecień 2017 - 11:08

Dlaczego Nie Cierpię Kolarstwa Szosowego, Czyli Zawsze Chciałem To Powiedzieć, Ale Nie Miałem Odwagi.

 

Szachy i brydż to też sport.

:D :D :D

Temat się rozwija.


7602ede9d85aa0ebmed.png
 
Więcej satysfakcji daje dobra forma niż dobry sprzęt.

logo_phpBB.gif

 
 


#102 shmoo

shmoo
  • Użytkownik
  • 1730 postów
  • SkądBrzeg, Wrocław, Bytom

Napisano 21 kwiecień 2017 - 13:59

Dlaczego Nie Cierpię Kolarstwa Szosowego, Czyli Zawsze Chciałem To Powiedzieć, Ale Nie Miałem Odwagi.

 

:D :D :D

Temat się rozwija.

 

Dobry temat na troling ;)


  • Cyklo Ziutek lubi to

logo1pp-64x64.pngmedium.jpgbadge_new.png


#103 parmenides

parmenides
  • Użytkownik
  • 630 postów
  • SkądZgorzała

Napisano 21 kwiecień 2017 - 14:06

Uwielbiam kolarstwo szosowe, bo: 

1. Bardzo lubię jeździć na rowerze szosowym. Im szybszy jestem, tym mi to większą przyjemność sprawia. 

2. Poznałem przez wspólne jeżdżenie sporo fajnych ludzi - kilku nawet przyjaciół. 

3. Wyścigi szosowe są fascynujące. Oglądam wszystkie duże toury i większość klasyków. To jest typowy zawodowy sport, więc znani są faworyci, ale rozstrzygnięcia są nieprzewidywalne do ostatnich minut. Po 3 godzinach oglądania nagle okazuje się, że faworyt miał kraksę, defekt lub po prostu opada z sił. Oszustwo jest wpisane w zawodowy sport, ale od tego są sędziowie i nasze sympatie wobec zawodników i grup. 

4. W tym sporcie nie można osiągać szybkich wyników - poprawienie swoich rezultatow, to owoc wielu przejechanych godzin.

5. Kolarstwo uczy:

a) pokory wobec warunków: pogody, terenu, podłoża

B) taktyki - trzeba umiejętnie rozłożyć siły nawet na niedzielną przejażdżkę wokół komina, a co dopiero na jakieś grupowe jeżdżenie czy wyścig

c) że są dni lepsze i gorsze i wyżej dupy się nie podskoczy. 

d) dbałości o detale - żeby dobrze jeździć musisz: przygotować rower na 100%; zadbać o ciuchy; musisz być przygotowany na defekty i urazy; musisz dobrze spędzić poprzedni dzień, zdrowo żyć. 

e) towarzystwo jest ważne, a "człowiek to istotna społeczna". 

f) czasami warto odpuścić

g) szosowanie to sport, ale również turystyka

h) historie wyścigów są pasjonujące: wielcy bohaterowie, wielcy oszuści, wielkie dramaty, wielkie niewiadome, wspaniała rywalizacja...

 

... mógłbym tak aż do "Ż" i do setki.

 

Kolarstwo szosowe to najpiękniejszy sport jaki znam. 

Dzisiaj nie jeździłem, ale jutro wypuszczę się na dłuższą jazdę. Syn jedzie z grupą ze swojej szkoły na rajd rowerowy (ok. 7 godzin), więc będę miał czas dla siebie:)

 

czego i Wam życzę!

adam 

 



#104 Gosc_DivisionBell_*

Gosc_DivisionBell_*
  • Gość

Napisano 21 kwiecień 2017 - 14:13

Do powyższego postu dodałbym jeszcze:

i) predyspozycje do tego sportu. Z moich obserwacji wynika, że nawet na niezłym poziomie amatorskim to ma znaczenie. Niektórzy będą jeździli mniej ale z racji końskiego zdrowia, mocnego organizmu, wydolności dadzą sobie radę, a inny będzie tłukł tysiące kilometrów i ci pierwsi i tak najczęściej go objadą.


  • Greek lubi to

#105 parmenides

parmenides
  • Użytkownik
  • 630 postów
  • SkądZgorzała

Napisano 21 kwiecień 2017 - 14:16

Tak, ale na amatorskim poziomie nie ma specjalnie znaczenia ilu ludzi Cię objedzie.

Dla przykładu: ja mam chyba większe predyspozycje do biegania długodystansowego, ale jednak znacznie bardziej lubię kolarstwo szosowe. Takie życie:)



#106 Arni

Arni
  • Użytkownik
  • 3088 postów
  • SkądWLKP

Napisano 21 kwiecień 2017 - 18:55

I w tym problem, możemy mieć predyspozycje do wyciskania ciężarów, ale co z tego skoro lubimy kolarstwo i nienawidzimy siłowni?



#107 Gosc_DivisionBell_*

Gosc_DivisionBell_*
  • Gość

Napisano 21 kwiecień 2017 - 19:25

Nic, robimy wtedy to co lubimy :) 



#108 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 21 kwiecień 2017 - 22:09

I w tym problem, możemy mieć predyspozycje do wyciskania ciężarów, ale co z tego skoro lubimy kolarstwo i nienawidzimy siłowni?

Ja tak mam, tzn. lepiej mi idzie w sportach siłowych, chociaż wytrzymałość mam niezłą. Rower i góry to niemal całe moje życie, ale z grupą typowych kolarzy nie mam szans, nie interesuje mnie rywalizacja, dlatego 99% jazd robię sam i bardzo mnie to cieszy :)
Jazda w grupie w ogóle mi się nie podoba, cały czas koncentracja, trzeba uważać. Sam jadę sobie na luzie i wszystko widzę
  • Arni lubi to

#109 Arni

Arni
  • Użytkownik
  • 3088 postów
  • SkądWLKP

Napisano 22 kwiecień 2017 - 06:46

To witaj w klubie ;) Pamiętam jak na siłce jedni męczyli te ciężary i nic im nie szło, jacy chudzi byli tacy zostali. Ja trochę podymałem i samo szło. No, a dziś chciał bym to zwalić i nie idzie, jak mam robić interwały to rzygam, jedynie uwielbiał siłowe podjazdy, bo wtedy czuję moc. No i podobnie z jazdą, ITT - w tym się czuję jak ryba w wodzie, ale jazda w grupie też mnie męczy psychicznie. No ale co zrobić skoro jazda i sama rywalizacja jest tak fajna?



#110 Stasko

Stasko
  • Użytkownik
  • 497 postów

Napisano 22 kwiecień 2017 - 07:20

A ja uwielbiam jazdę w grupie, podjazdy o dowolnym nachyleniu, ale jazda po płaskim i jeszcze pod wiatr ....wtedy jest tylko jedna myśl: po co to wszystko ... 😊😉
  • patolog lubi to

#111 Cyklo Ziutek

Cyklo Ziutek
  • Użytkownik
  • 1050 postów
  • SkądPuławy

Napisano 22 kwiecień 2017 - 08:50

A ja uwielbiam jazdę w grupie, podjazdy o dowolnym nachyleniu, ale jazda po płaskim i jeszcze pod wiatr ....wtedy jest tylko jedna myśl: po co to wszystko ... 😊😉

Bo jak już wcześniej pisałem: "podróż jest nagrodą". A po co to wszystko, jak zwykle dla przyjemności. Jazda w grupie jest OK, ale na wyścigu możemy trafić na sprawnego rowerzystę, który myśli tylko o sobie i na każdej kałuży i dziurze robi nam "rybkę". Natomiast w grupie kolegów nic nam nie grozi, bo tu się szanujemy i nie myślimy tylko o wygranej.

 

Dla mnie całe sedno sportu amatorskiego sprowadza się do tego żeby "być gramotnym" i umrzeć zdrowo, bo doładowywany akumulator dłużej trzyma. Z wiekiem samo to przychodzi :).

Podziwiam zawodników stosujących trening przekrojowy, np pięciobój nowoczesny. Bieg, strzelanie, szermierka, jazda konna (na wylosowanej szkapie), pływanie. Krótko mówiąc idealny żołnierz w XIX wieku. Teraz to wszystko załatwia zapasiony operator drona.

 

Sprowadziliśmy sport tylko do rywalizacji. Mam nadzieję, że wyścigi psów nigdy nie będą dyscypliną olimpijską :).



#112 Arni

Arni
  • Użytkownik
  • 3088 postów
  • SkądWLKP

Napisano 22 kwiecień 2017 - 09:29

Ale tragedia, a jeszcze wczoraj mu kibicowałem na etapie dookoła Alp gdy na końcówce rwałdo przodu:
http://m.onet.pl/spo...olarstwo,clqv11

#113 freak78

freak78
  • Użytkownik
  • 55 postów

Napisano 22 kwiecień 2017 - 10:18

Witam, ja lubię kolarstwo szosowe od dzieciaka, to znaczy, kiedyś za gówniarza w czarnobiałym jeszcze telewizorze Unitra oglądałem Wyścig Pokoju, pamiętam tę melodię gdy zaczynała się transmisja w telewizji, podobało mi się jak kolarze na swoich smukłych rowerach w takiej grupie jechali tak szybko i tyle kilometrów i godzin, miało to klimat trochę pochodów 1 majowych, święto bo jest wyścig, tłumy kibiców, przejazd przez wiele miejscowości, i jak każdy dzieciak, marzyłem o takim rowerze, na jakich oni się wtedy ścigali, i chciałem się tak w marzeniach pościgać, niestety wtedy to było nierealne, w komórce stał mamy rower, trochę za duży na mnie, ale po obejrzeniu wyścigu hasaliśmy z kumplami po podwórku rowerkami jaki każdy tam miał... Pamiętam też jak oglądałem któryś tam etap tego wyścigu, i pamiętam jak niemiecki kolarz Uve Ampler uciekł peletonowi i tak gnał wiele kilometrów a przed metą peleton go zjadł, i tak mi szkoda byłe tego Uve, że tak się namęczył, i przegrał z kimś tam o koło, nawet nie zapamiętałem z kim, nie rozumiałem tego wtedy, że w peletonie siła... Każdy za gnojka chciał mieć kolarkę, wyścigowy rower z przerzutkami, taki jak w telewizji można było zobaczyć, nie było to osiągalne jak teraz, ale myślę że od wtedy polubiłem kolarstwo szosowe, choć go nie rozumiałem, natomiast teraz po latach mam właśnie taki retro rower do ścigania się, he he, i po latach mogę zrealizować choć troszeczkę z tego, o czym kiedyś marzyłem, teraz jest wszystko poza tym łatwo dostępne. 
 

Co do predyspozycji, nie można niestety mieć wszystkiego, sam mam predyspozycje do wszystkiego po trochu, co oznacza, że w sumie do niczego, potrafię dość sporo podnieść, lecz nigdy nie będę siłaczem, targałem ciężary na siłce, a i tak nie osiągnąłem wyników jak moi kumple, którzy rośli w oczach, choć ważąc 74 kg mam te wymarzone przez niejednego około 40 cm w ręku, bo teraz od jakiegoś czasu zacząłem ćwiczyć ogólnorozwojówki czyli drążek i pompki na różne sposoby, aby górna część ciała nie odstawała znacząco od rozwiniętej od rowerowania części dolnej, choć za duży też nie mogę być jako kolarz, ale jeśli chodzi o kolarstwo, to z kolei znam też kumpli z maratonów, do których poziomu nie dojdę nigdy, mimo że są starsi niektórzy, po prostu jeżdżą szybciej i nie wiem jak oni to robią :)

 

Ale mimo to kocham rowery i nie przestanę jeździć, a dlaczego kolarstwo szosowe? Bo mi daje ono to poczucie prędkości i dystansów, koszmarnej wytrzymałości przez wiele godzin, radocha jest z gnania przez kolejne miejscowości tak jak tamci kolarze oglądani w dzieciństwie na czarnobiałym ekranie, zazwyczaj też jeżdżę sam, to jest relaks i możliwość pobycia z własnymi myślami które płyną spontanicznie tak jak spontanicznie można gnać przed siebie wiele km... Kolarstwo szosowe to temat rzeka, i właściwie nie wiem do końca, dlaczego je lubię... 

 

PS.. UUU, szkoda, człowiek niewiele młodszy ode mnie, szkoda, nie ma róży bez kolców,  mam też rower MTB, ale nim po lesie hasam rzadziej, niż szosówka po asfalcie gdzie przecież jest niebezpiecznie, są samochody, ulice, ludzie... Ale wyrobiło to znacznie moja percepcję i spostrzegawczość, a jak ktoś mnie z drogi ma zdjąć, to i tak zdejmie... 


  • parmenides lubi to

#114 shmoo

shmoo
  • Użytkownik
  • 1730 postów
  • SkądBrzeg, Wrocław, Bytom

Napisano 22 kwiecień 2017 - 10:46

Ale tragedia, a jeszcze wczoraj mu kibicowałem na etapie dookoła Alp gdy na końcówce rwałdo przodu:
http://m.onet.pl/spo...olarstwo,clqv11

 

Smutne. Wyjątkowo potrafił cieszyć się życiem. No i Frankie został sam. 


logo1pp-64x64.pngmedium.jpgbadge_new.png


#115 Gosc_DivisionBell_*

Gosc_DivisionBell_*
  • Gość

Napisano 22 kwiecień 2017 - 12:28

A ja uwielbiam jazdę w grupie, podjazdy o dowolnym nachyleniu, ale jazda po płaskim i jeszcze pod wiatr ....wtedy jest tylko jedna myśl: po co to wszystko ... 😊😉

No mam podobnie.Tzn. nie jestem żadnym tam mocarzem na tych podjazdach ale jakoś sobie radzę, w zależności od formy. Natomiast na płaskim uważam, że jestem po prostu cienki, pod mocniejszym czołowy wiatr to w ogóle mi się odechciewa wszystkiego :) Fakt, jestem lekki(60 kg) ale to wszystkiego nie tłumaczy.



#116 Gosc_marvelo_*

Gosc_marvelo_*
  • Gość

Napisano 22 kwiecień 2017 - 15:52

W czasach kiedy jest boom na uprawianie sportu i KOLARSTWO , wyścigi amatorskie - problem się nasilił . I rzeczywiście w porównaniu do lat ubiegłych jest bardzo niebezpiecznie i mało kulturalnie . Poziom sportowy bardzo wysoki .

 

Marvelo chyba sam brał udział w jakiś zawodach dla amatorów  tak mi się coś przypomina , Czy to była jazda na czas czy maratony - nie wiem .

Tak, brałem udział w niejednych zawodach, ale z szosowych były to tylko czasówki LTC (Zemborzyce i Dys, trasa 10 km). Mniej więcej od 10 lat startuję co roku w kilku maratonach MTB, zwykle dystans mini lub rzadziej medio (ściganie powyżej 2 godzin to już nie dla mnie) . Zaczęło się od Skandii (chyba był to Nałęczów), potem Mazovia i ulubione Maratony Kresowe. Czasem jakieś mniejsze, lokalne wyścigi (np. Jastrzębia Zdebrz na Roztoczu). Zawsze jak dojeżdżam szczęśliwie do mety mam świadomość, że po raz kolejny się udało bez żadnej kraksy, choć widywałem ich wiele, czasem tuż obok mnie. Parę razy ktoś o mało mnie nie staranował z tyłu i nie ukrywam, że nie lubię tłumu i boję się jazdy w grupie. Oczywiście w jakimś stopniu wykorzystuję drafting na asfaltowych odcinkach, zwykle pierwsze kilometry po starcie, czasem nawet ciągnę jakąś grupkę, usiłując dospawać do poprzedniej, ale straszeni mnie to męczy psychicznie, ciągle boję się, że ktoś mi liźnie koło, albo sam utrzymuję za duży odstęp od poprzednika, bo lubię widzieć po czym jadę. Gdy zaczynają się szutry, polne i leśne drogi, wolę jechać już sam, własnym tempem.  

Moim zdaniem niektóre wyścigi są źle zorganizowane, np. start na asfaltowym zjeździe i od razu duża prędkość, albo za krótkie odstępy między puszczaniem sektorów (czasem tylko 30 s). Najlepsze są oczywiście długie, szerokie, selektywne podjazdy, gdzie wszystko się powoli i bezpiecznie tasuje.

 

Poziom sportowy faktycznie z roku na rok jest coraz wyższy i czuć tą adrenalinę, stąd czasem jest chamstwo i przepychanki. 

Ale jednak w wyścigach mtb tej jazdy w grupie nie ma tyle, co w wyścigach szosowych, no i prędkości zwykle (nieco) mniejsze. Bywało i tak, że znaczną cześć wyścigu jechałem prawie samotnie, ledwo widząc kogoś przed sobą i za sobą, a na mecie odstępy czasowe były po kilka minut. Na kilkadziesiąt startów raz tylko leżałem, i to ze swojej winy (nałęczowskie błoto na zjeździe i Race Kingi).

Na szosie natomiast jazda w grupie i współpraca to właściwie sedno i dlatego prawdopodobieństwo kraksy jest dużo większe. Dlatego nie wystartuję na szosie nigdy.  



#117 piotrkol

piotrkol
  • Użytkownik
  • 1984 postów
  • SkądBrzesko

Napisano 22 kwiecień 2017 - 16:05

^Ten fragment o startach wyścigu bardzo trafny. Bodaj na Velo Toruń zrobili tuż po starcie dłuższy odcinek lekko z góry, i na asfalcie leżały dziesiątki ludzi. Dlatego ja jak jadę od święta na wyścig to wybieram coś typu Tatra Road Race. Od startu lekko pod górę za samochodem, potem start ostry i od razu ponad kilometr podjazdu ze średnim nachyleniem 10%. Po czymś takim nie ma peletonu, jedynie 10-20 osobowe grupki + pojedynczy kolarze walczący sami ze sobą. Startowałem w 2 edycjach i słyszałem o jednej kraksie - tyle, że gość jechał sam i wysypał się na zakręcie.



53608702113_1697d8a0bf_o.png 53120563481_c30890a179_o.png 41936344895_5d8a499da7_o.png 50927423167_21cc9455fd_o.png 51000815092_a2fafceb67_o.png 49380949278_d7c6896025_o.png

248


#118 Gosc_DivisionBell_*

Gosc_DivisionBell_*
  • Gość

Napisano 22 kwiecień 2017 - 16:38

 

Na szosie natomiast jazda w grupie i współpraca to właściwie sedno i dlatego prawdopodobieństwo kraksy jest dużo większe. 

Bo ja wiem czy takie większe? Dużo warunkuje teren, jednak na szosie to jest zazwyczaj w miarę równy asfalt, w mtb nawet jadąc samemu o glebę wcale nie tak trudno. Wystarczy np. szybki zjazd i trochę błota. Inna sprawa, że upadek na szosie zazwyczaj jest bardziej niebezpieczny, z oczywistych względów.

 

Co do wyścigów szosowych jeszcze. No to to jest istne kretyństwo robić start z góry, szczególnie na takich masówach jak Velo Toruń. Idealne rozwiązanie to właśnie górka na początek i wcale nie musi być znowu jakaś długa.





Dodaj odpowiedź