Z punktu widzenia klasycznej psychiatrii każdego chrześcijanina należałoby leczyć, nawet samemu Jezusowi przypisuje się często różne problemy psychiczne, więc takie zarzuty wobec mnie nie są czymś, czego bym się nie spodziewał ze strony ateistów i humanistów (humanizm, z punktu widzenia chrześcijaństwa jest z założenia anty-boży, bo stawia człowieka na piedestale).
Widzę, że potwierdzasz mój punkt widzenia. Z tym, że jeśli wiara (w cokolwiek, np. reinkarnację) pomaga w życiu np. wierzący ma dzięki temu fundament zasad moralnych i odczuwa sens swego istnienia (a inaczej nie potrafiłby) to z terapeutycznego punktu widzenia jest to korzystne dla zdrowia psychicznego. Coś jak leczenie jednej choroby (groźniejszej) drugą. Albo szczepienia, choć nie do końca analogia zgodna, jednak działanie podobne
W patologicznym przypadku, gdy wiara jest stawiana ponad życie to i przyznaję - taką psychozę należy leczyć.
Stawianie człowieka na piedestale jest anty-boże? A co robi chrześcijaństwo od ponad 2 tysiącleci? Bóg wyobrażany jako człowiek. Jezus (całkowicie ludzki: urodził się, zmarł) podniesiony do rangi boga. Jego matka, zawsze dziewica, nawet jeśli Jezus był poczęty w efekcie partenogenezy (dzieworództwa), to ponoć miał braci i siostry - w tamtych czasach raczej kobieta na jedynaku nie poprzestawała, tak więc i matkę podniesiono do boskiej chwały, tłumy wiernych modlą się przerzucając różaniec. Podobnie tabuny świętych, którzy dla większości wiernych mają rangę niemalże (lub równą) boskiej, bo jako pośrednicy pomiędzy maluczkim, a Bogiem jedynym (jedynym?) to i muszą mieć boskie namaszczenie.
A gdzie pierwsze przykazanie ja się pytam? "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną", „Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (...). Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył” (Wj 20, 2-5) "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz" (Mt 4,10).
Przysztukowanie "trójcy" jako jednej osoby boskiej w trzech (bóg ojciec, syn boży i duch święty) już jest grubym naciąganiem, że w dalszym ciągu jest to jeden Bóg. Tak jakby ktoś twierdził, że ja i mój syn to ta sama osoba. Tak ja, jak i syn zaprotestujemy. Modlenie się do figur, obrazów przedstawiających ludzi jako wyobrażenie boskie to bałwochwalstwo. Rozumiem, że człowiek może mieć dysfunkcyjną wyobraźnię i koniecznie musi widzieć, że modli się do kogoś konkretnego. Ale już to podpada jako wykroczenie przeciwko pierwszemu przykazaniu.