Liczyrzepa Karpacz 18-09-2010
Started By
GrzegorzP
, 01 wrz 2010 23:14
89 odpowiedzi w tym temacie
#61
Napisano 18 wrzesień 2010 - 19:33
Ja prawie umarłem
Nie pamiętam, żebym się kiedykolwiek tak ujechał. Owszem, zdarzały się jakieś wyścigi MTB, na których odcięło prąd i wracało się jak wrak na metę, chodzi mi o ten rodzaj ujechania, wynikający po prostu z ciśnięcia od samego początku do końca bez jakiegoś odpływu energii.
Podobało mi się Rozkładanie sił prawie nie istnieje jak w MTB, tutaj po prostu trzeba trzymać grupę i koniec, miła odmiana.
Wytrzymałem całe 107km, mniej więcej do środka jakiegoś dłuższego podjazdu i się żarty skończyły, musiałem strzelić Pewnie wytrzymałbym dłużej, gdybym przez większość dystansu nie trzymał się z przodu (spodziewałem się jakichś spektakularnych odjazdów chyba ), ale i tak nie sądzę, żeby to było dużo dłużej
Na giga umarłbym już na pewno.
Takie wrażenia po pierwszym razie na szosce. Przydałyby się jeszcze jakieś wyniki, na kartkę z mega nie czekałem, spieszyło mi się do domu, pewnie kiedyś się na stronie pojawią.
Nie pamiętam, żebym się kiedykolwiek tak ujechał. Owszem, zdarzały się jakieś wyścigi MTB, na których odcięło prąd i wracało się jak wrak na metę, chodzi mi o ten rodzaj ujechania, wynikający po prostu z ciśnięcia od samego początku do końca bez jakiegoś odpływu energii.
Podobało mi się Rozkładanie sił prawie nie istnieje jak w MTB, tutaj po prostu trzeba trzymać grupę i koniec, miła odmiana.
Wytrzymałem całe 107km, mniej więcej do środka jakiegoś dłuższego podjazdu i się żarty skończyły, musiałem strzelić Pewnie wytrzymałbym dłużej, gdybym przez większość dystansu nie trzymał się z przodu (spodziewałem się jakichś spektakularnych odjazdów chyba ), ale i tak nie sądzę, żeby to było dużo dłużej
Na giga umarłbym już na pewno.
Takie wrażenia po pierwszym razie na szosce. Przydałyby się jeszcze jakieś wyniki, na kartkę z mega nie czekałem, spieszyło mi się do domu, pewnie kiedyś się na stronie pojawią.
#69
Napisano 19 wrzesień 2010 - 17:47
Ja żyje moly dojechałem cały i zdrowy w przeciwieństwie do niektórych.No, nieźle Koxy:) Gratuluję ukończenia tej rzeźni;) Co się stało z Woberem?
Trasa rzeczywiście mega
reszta opisów na http://wober.bikestats.pl
ps. zdjęcia wrzucę jak odnajdzie pani fotograf kabel do aparatu
#70
Napisano 19 wrzesień 2010 - 20:57
Ach ten Karpacz, szykowałem się i szykowałem, a jak wyszło ?
Po starcie pięknie i trzymałem pierwszą grupę aż do Sobieszowa, tam na zakręcie gleba i dopiero krawężnik mnie zatrzymał.
Rower na szczęście cały: powyginane klamki, kierownica i lekkie bicie w obu kołach, poskładałem to do kupy i nie patrząc na szlify i oraz stłuczenia dalej w drogę.
Niestety psychicznie mnie to zniechęciło i dalej jechałem już właściwie w tempie turystycznym, szczególnie że co jakiś czas brały mnie skurcze w mięśniach naciągniętych podczas upadku.
Ostatecznie MEGA ukończyłem, chociaż ponad połowę jechałem sam Jestem zadowolony, że się nie poddałem i jechałem w czubie do gleby.
Sezon oficjalnie zakończony choć nie najmilszym akcentem...
pzdr
Po starcie pięknie i trzymałem pierwszą grupę aż do Sobieszowa, tam na zakręcie gleba i dopiero krawężnik mnie zatrzymał.
Rower na szczęście cały: powyginane klamki, kierownica i lekkie bicie w obu kołach, poskładałem to do kupy i nie patrząc na szlify i oraz stłuczenia dalej w drogę.
Niestety psychicznie mnie to zniechęciło i dalej jechałem już właściwie w tempie turystycznym, szczególnie że co jakiś czas brały mnie skurcze w mięśniach naciągniętych podczas upadku.
Ostatecznie MEGA ukończyłem, chociaż ponad połowę jechałem sam Jestem zadowolony, że się nie poddałem i jechałem w czubie do gleby.
Sezon oficjalnie zakończony choć nie najmilszym akcentem...
pzdr
Żeby wygrać trzeba wystartować...
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
#71
Napisano 19 wrzesień 2010 - 21:23
No to i czas by coś napisać o maratonie w Karpaczu
Przyjechałem w piątek w południe z rodzicami do Karpacza. Poszliśmy się przejść i zobaczyć co tam słychać na linii startu... Dopiero się wszyscy rozkładali więc i my poszliśmy do pensjonatu się rozpakować po to by wrócić tam za kilka godzin. Odebrałem swój numerek [109] ,kupiłem parę żelków ,batonów i jakiś magiczny płyn we fiolce ,który miał mi dodać sił na ostatnie metry
Czekaliśmy długo na odprawę ,chyba do 19:10 ,ale że nic się nie szykowało to poszliśmy - w końcu i tak wszystko było wiadomo ,a robiło się coraz zimniej..
Nastawiłem budzik na 6 i szybko spać Spałem jak nigdy przed maratonem - spokojnie i wygodnie.. W pokoju ciepełko więc przyjemnie. Gdy wstałem, poszedłem się przemyć, zjeść coś.. wypróżnić [:D].. Nie wiedziałem jak się ubrać.. Na starcie dopiero stwierdziłem z kumplami ,że jednak trochę przesadziłem i kilka ciszków z siebie zrzuciłem Nie było jakiś wielkich nerwów na szczęście..Podjechałem na start i wio.. Ruszyłem szybko z kopyta i trzymałem się w czubie.. Jednak już na końcu orlinka patrząc po zdjęciach miałem 3 minuty straty do czołówki to jednak za mną jechała jeszcze spora grupa.. Kilkanaście kilometrów jechaliśmy razem z kolegą z interkolu - Arturem Jednak jemu spadł łańcuch... ale ,że na zjeździe to szybko nas doszedł i znowu razem.. Ale co tam.. podjazd się zaczął ,ja zrzucam na małą tarczę i spadł mi tym razem.. Już Artura nie doszedłem niestety - ostatecznie wsadził mi 3 minuty:) Rodzice cały czas jeździli na trasie i robili zdjęcia [ link będzie poniżej ]. Na pierwszym punkcie żywieniowym wziąłem dwa banany i wodę.. Oblałem się troszke ,wypiłem co nieco i jadę dalej.. Uformowała się nam taka mała grupka maruderów:) Jechaliśmy długo razem do czasu gdy zaczął się podjazd dość stromy koło 70-80km Mi brakowało przełożeń i przepychałem korbę więc i traciłem troszke dystansu do nich ale szybko na zjeździe odrobiłem całą stratę..
Później już jedziemy pod Kowary.. Chwilę przed zaczęciem podjazdu wyszedłem na zmianę.. Poszedłem swoim tempem i w sumie tak chciałem jechać w czubie bo dobrze mi się jechało.. I na tyle podkręciłem tempo ,że po skręcie w prawo na bardziej stromy odcinek pod Kowarami urwałem całą grupkę.. No tak odżyłem ,że masakra Wypiłem jeszcze zaraz magiczny płyn z fiolki kupionej na starcie to już w ogóle Ale z tego ostatniego podjazdu jestem zadowolony.. Tak prułem ,że doszedłem wielu którzy mnie zostawili wcześniej.. Odrobiłem sporo strat do reszty.. Było MEGA - dosłownie Wjeżdżając już na stadion - chwila zwątpienia.. Ops.. Gdzie tu jechać.. Widzę liny, a po drugiej stronie sporo ludzi.. Ale widzę bramkę i jazda I tak oto wykręciłem dobry czas Przynajmniej dla mnie dobry
W kategorii M2 = 21 / 33
W OPEN = 81 / 166
Czas = 4h 39m 43s
Taki czas jak na stronie orgów prawie - minutę mniej więcej zabrał łańcuch
Cad: 79
ps. super inicjatywa z opaskami drużyny szpiku teraz mam ją na ręce obok livestronga
poziom zadowolenia: MEGA
Orlinek:
Podjazd chwilę po spadnięciu łańcucha:
Gonię grupę po płaskim - dogoniłem :
Orlinek treningowo dzień przed maratonem:
karpacz 1
karpacz 2
Przyjechałem w piątek w południe z rodzicami do Karpacza. Poszliśmy się przejść i zobaczyć co tam słychać na linii startu... Dopiero się wszyscy rozkładali więc i my poszliśmy do pensjonatu się rozpakować po to by wrócić tam za kilka godzin. Odebrałem swój numerek [109] ,kupiłem parę żelków ,batonów i jakiś magiczny płyn we fiolce ,który miał mi dodać sił na ostatnie metry
Czekaliśmy długo na odprawę ,chyba do 19:10 ,ale że nic się nie szykowało to poszliśmy - w końcu i tak wszystko było wiadomo ,a robiło się coraz zimniej..
Nastawiłem budzik na 6 i szybko spać Spałem jak nigdy przed maratonem - spokojnie i wygodnie.. W pokoju ciepełko więc przyjemnie. Gdy wstałem, poszedłem się przemyć, zjeść coś.. wypróżnić [:D].. Nie wiedziałem jak się ubrać.. Na starcie dopiero stwierdziłem z kumplami ,że jednak trochę przesadziłem i kilka ciszków z siebie zrzuciłem Nie było jakiś wielkich nerwów na szczęście..Podjechałem na start i wio.. Ruszyłem szybko z kopyta i trzymałem się w czubie.. Jednak już na końcu orlinka patrząc po zdjęciach miałem 3 minuty straty do czołówki to jednak za mną jechała jeszcze spora grupa.. Kilkanaście kilometrów jechaliśmy razem z kolegą z interkolu - Arturem Jednak jemu spadł łańcuch... ale ,że na zjeździe to szybko nas doszedł i znowu razem.. Ale co tam.. podjazd się zaczął ,ja zrzucam na małą tarczę i spadł mi tym razem.. Już Artura nie doszedłem niestety - ostatecznie wsadził mi 3 minuty:) Rodzice cały czas jeździli na trasie i robili zdjęcia [ link będzie poniżej ]. Na pierwszym punkcie żywieniowym wziąłem dwa banany i wodę.. Oblałem się troszke ,wypiłem co nieco i jadę dalej.. Uformowała się nam taka mała grupka maruderów:) Jechaliśmy długo razem do czasu gdy zaczął się podjazd dość stromy koło 70-80km Mi brakowało przełożeń i przepychałem korbę więc i traciłem troszke dystansu do nich ale szybko na zjeździe odrobiłem całą stratę..
Później już jedziemy pod Kowary.. Chwilę przed zaczęciem podjazdu wyszedłem na zmianę.. Poszedłem swoim tempem i w sumie tak chciałem jechać w czubie bo dobrze mi się jechało.. I na tyle podkręciłem tempo ,że po skręcie w prawo na bardziej stromy odcinek pod Kowarami urwałem całą grupkę.. No tak odżyłem ,że masakra Wypiłem jeszcze zaraz magiczny płyn z fiolki kupionej na starcie to już w ogóle Ale z tego ostatniego podjazdu jestem zadowolony.. Tak prułem ,że doszedłem wielu którzy mnie zostawili wcześniej.. Odrobiłem sporo strat do reszty.. Było MEGA - dosłownie Wjeżdżając już na stadion - chwila zwątpienia.. Ops.. Gdzie tu jechać.. Widzę liny, a po drugiej stronie sporo ludzi.. Ale widzę bramkę i jazda I tak oto wykręciłem dobry czas Przynajmniej dla mnie dobry
W kategorii M2 = 21 / 33
W OPEN = 81 / 166
Czas = 4h 39m 43s
Taki czas jak na stronie orgów prawie - minutę mniej więcej zabrał łańcuch
Cad: 79
ps. super inicjatywa z opaskami drużyny szpiku teraz mam ją na ręce obok livestronga
poziom zadowolenia: MEGA
Orlinek:
Podjazd chwilę po spadnięciu łańcucha:
Gonię grupę po płaskim - dogoniłem :
Orlinek treningowo dzień przed maratonem:
Zdjęcia, zdjęcia ,zdjęcia z trasy !!!
jeszcze się wgrywają ,ale spokojnie niedługo będą - w dwóch folderach niestetykarpacz 1
karpacz 2
Zdjęcia z Maratonu "Liczyrzepa" - Karpacz 2010
#73 Gosc_Patryk_*
Napisano 20 wrzesień 2010 - 07:29
Wystartowałem pierwszy raz i niezle mi poszlo, choc po obejrzeniu zdjec czuje ze popelnilem blad. Jechalem na rowerze MTB a kolega ktory wygral w mojej kategorii 427 jechal na ... szosie. Niby nie chodzi o miejsce tylko o przejechanie dystansu , ale... troche to zenujace... Zawsze w takiej sytuacji zastanawiam sie czy kolarz jadac nie mial swiadomosci na czym jedzie? Czy 72 innych w tej kategorii jest frajerami???
#77 Gosc_Patryk_*
Napisano 20 wrzesień 2010 - 08:40
:-) a wiadomo ze przelajowka i szosowka to zupelnie rozne konstrukcje...
nie to co rower MTB :-)
juz przeliczylem 34mm to opona ok 1,33 cala wiec na nastepny raz na swoj rower MTB takowa zaloze i nie bedzie klopotu.
Czlowiek sie uczy na bledach :-)
nie to co rower MTB :-)
juz przeliczylem 34mm to opona ok 1,33 cala wiec na nastepny raz na swoj rower MTB takowa zaloze i nie bedzie klopotu.
Czlowiek sie uczy na bledach :-)
#78
Napisano 20 wrzesień 2010 - 10:06
Dwa dni po maratonie a ja nadal czuję nogi, cóż, spodobało mi się szosowanie, niestety chyba nie będę miał za często okazji na szosie się pojawiać
Ogólnie 16 open, 5 w M2 na mega. Puściłem koło tak 15km przed końcem, a widzę, że do zwycięzcy straciłem... 13 minut. Niezłe tempo musiało narzucić tych paru facetów na koniec Niestety nikogo tam praktycznie nie kojarzę, musiałem podczas jazdy "strzelać" kto tu może być mocny co i tak się nie przydało
Ogólnie 16 open, 5 w M2 na mega. Puściłem koło tak 15km przed końcem, a widzę, że do zwycięzcy straciłem... 13 minut. Niezłe tempo musiało narzucić tych paru facetów na koniec Niestety nikogo tam praktycznie nie kojarzę, musiałem podczas jazdy "strzelać" kto tu może być mocny co i tak się nie przydało
#79
Napisano 20 wrzesień 2010 - 10:20
Długo dochodzę do siebie po tych 190 km . Wbrew pozorom podjazdy były istną przyjemnoscią w porównaniu z zaliczoną glebą na stadionie . Żal tylko do "bezmyślnych" , którzy zerwali taśmy kierujące na linie mety .Szkoda ,że dopiero po moim upadku , zabezpieczenie trasy powróciło do stanu pierwotnego .Podziękowanie dla służby medycznej za fachową opiekę. Teraz pozostaje wygoic szlify i naprawic koło .
Chyba przyjdzie zrezygnowac z finałowego starut w Świnoujściu .
Pozdrawiam wszystkich Krzysztof .
Chyba przyjdzie zrezygnowac z finałowego starut w Świnoujściu .
Pozdrawiam wszystkich Krzysztof .