Nie miałoby sensu bo umówienie się na zeszyt nie jest żadnym środkiem prawnym. Zresztą nie wiem czy by wtedy nie szły jakieś lewe terminy. Przykładowo Ty byś twierdził że miałem przyjechać do warsztatu a ja ze nie ale Ty miałbyś mnie w ów zeszycie. I co w związku z tym? No takie są prawa rynku że ludzie rezygnują idą gdzie indziej
O ile zaliczki są zrozumiałe o tyle windykacja w takich okolicznościach nie za bardzo
Twój tekst dokładnie potwierdza wcześniejsze podejście. Żeby Cię złoić, wyciągam Cię na listę, cisnę za nieobecność. Mam cię w zeszycie....
Ręce opadają...
windykacja to ezgezkwowanie należności a nie egzekwowanie nienależności. Zaliczki rozumiem i nie przecze , a że windykacja działa w dwie strony - napisałem dlatego że cwaniaczki zdarzają nierzadko po drugiej stronie, zwłaszcza prywaciarzyki pipidówki i dlatego najlepiej właśnie gdyby tego w ogóle nie było 
Tobo się produkuje, tłumaczy, raz z jednej strony, raz z drugiej, Beskidbike wtóruje a ten nic. Ja poraz pierwszy z tego typu rozwiązaniem spotkałam się u mojego dentysty. W cenniku wywieszonym w poczekalni napisane jak byk, że za nie stawienie się bez uprzedzenia opłata wynosi 50 zł. I bardzo elegancko. Szanujmy swój czas, szanujmy siebie. A ja wchodząc, widząc ten cennik mam wybór. Albo się na takie rozwiązanie godzę i zostaję, albo wychodzę. Tyle.
a jakby tak mieli egzekwować za tu że tam nie byłem, tego nie zgłosiłem to bym zbankrutował o Pani albo wykitował bo u jednego byłem zamiast być u innego 
