Maraton szosowy Trzebnica.
Started By
Jakob
, 15 Jan 2011 12:45
326 replies to this topic
#267
Posted 30 April 2011 - 15:32
Giga już wjeżdża na mete . Kościak ''1'' http://www.online.da...ts362/index.php
#268
Posted 30 April 2011 - 15:50
xubix ciekawe czy ktoś się przyzna
Ja początek w peletonie, potem powiedziałem, że odpadam bo po 30km średnia była koło 40, podziękowali mi za pomoc i odjechali. Resztę wyścigu sam, nie licząc 15km z dwoma M6, ale to była raczej miła konwersacja niż ściganie się
#269
Posted 30 April 2011 - 16:00
Platon, to możesz popytać którzy z nami jechali.. wiem ,że jechał chris1990accent czy jakoś tak ,ale on to rwał do przodu cały czas i wychodząc na zmiany dokładał jakieś 3-4km/h więc co chwile miał nad nami przewagę bo nikt się tak szarpać nie miał zamiaru :-P
#271
Posted 30 April 2011 - 16:28
#274
Posted 30 April 2011 - 16:53
Lepiej sie czuje jak po TdP amatorów, gdzie było 49km.
Ochłonąłem to coś napiszę
Zaczęło się tego, że nie działał licznik (na tdp nie działala kadencja) zatem to już tradycja. Kombinowałem z magnesem na wszystkie sposoby - okazało się, że kabel od podstawki przykręciłem międzi mosek. a kiere. 10 min do startu, szybkie odkręcenie kiery, wyciągniecię kabelka, zakrecam kiere, okazało sie, że troche za nisko i było potem niewygodnie i ku mojemu zdziwieniu działa licznik. Niestety długo nie działał, jeszcze za motorami musiałem sie zatrzymać, bo magnes haczył o czujnik. Niestety nie chciałem tracic czasu i nie naprawiłem go i pojechałem dalej bez licznika. Potem dopadła mnie grupa FS, pobujałem się na kole z 10-20 min i dałem sobie spokój gdy moj puls doszedł do 199 czyli 99%
. I tak sie bujałem czekając na kolejnych harpaganów. Generalnie jechałem sam, troche sie bujałem z innymi, 5 razy zabłądziłem, kilka razy odpoczywałem, na bufecie bułeczke zjadłem, chwile posiedziałem i jechałem dalej.
Licznik żył swoim zyciem, na bufecie naprawiłem, po 30km sie spitolił i dalej nie wiedziałem ile do mety.
Wynik 5:32, zakładałem 5:00, gdyby pominąć zabłądzenia, dość długi bufet, kilka postojów, jeden długi postój na 5km do mety na wszechogarniające kurcze to mysle, że 5h by było
Wrażenia megapozytywne, niestety oznaczenie trasy mogłoby być lepsze, zabezpieczenie jak dla mnie pierwsza klasa, no i te nieszczęsne odcinki, które niestety zepsuły bardzo pozytywne asfalty na reszcie trasy. Najgorzej było w dwóch odcinkach lesinych - nie wiem jakich, bruki były OK, płyty były OK. Organizacja 6/6, ogólnie bardzo pozytywne wrażenia.
Najbardziej dumny jestem z tego, że dojechałem do mety, mój drugi dystans powyżej 100km w życiu, wiec jest sie z czego cieszyć
PS. chłopaki, fajne macie łydki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ochłonąłem to coś napiszę
Zaczęło się tego, że nie działał licznik (na tdp nie działala kadencja) zatem to już tradycja. Kombinowałem z magnesem na wszystkie sposoby - okazało się, że kabel od podstawki przykręciłem międzi mosek. a kiere. 10 min do startu, szybkie odkręcenie kiery, wyciągniecię kabelka, zakrecam kiere, okazało sie, że troche za nisko i było potem niewygodnie i ku mojemu zdziwieniu działa licznik. Niestety długo nie działał, jeszcze za motorami musiałem sie zatrzymać, bo magnes haczył o czujnik. Niestety nie chciałem tracic czasu i nie naprawiłem go i pojechałem dalej bez licznika. Potem dopadła mnie grupa FS, pobujałem się na kole z 10-20 min i dałem sobie spokój gdy moj puls doszedł do 199 czyli 99%
Licznik żył swoim zyciem, na bufecie naprawiłem, po 30km sie spitolił i dalej nie wiedziałem ile do mety.
Wynik 5:32, zakładałem 5:00, gdyby pominąć zabłądzenia, dość długi bufet, kilka postojów, jeden długi postój na 5km do mety na wszechogarniające kurcze to mysle, że 5h by było
Wrażenia megapozytywne, niestety oznaczenie trasy mogłoby być lepsze, zabezpieczenie jak dla mnie pierwsza klasa, no i te nieszczęsne odcinki, które niestety zepsuły bardzo pozytywne asfalty na reszcie trasy. Najgorzej było w dwóch odcinkach lesinych - nie wiem jakich, bruki były OK, płyty były OK. Organizacja 6/6, ogólnie bardzo pozytywne wrażenia.
Najbardziej dumny jestem z tego, że dojechałem do mety, mój drugi dystans powyżej 100km w życiu, wiec jest sie z czego cieszyć
PS. chłopaki, fajne macie łydki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
#275
Posted 30 April 2011 - 16:59
Deadi, to trenuj trenuj bo ISTEBNA się zbliża :->
A oznakowanie chyba też 6/6 moim zdaniem.. Nie szło zabłądzić.. Nie wiem coś Ty porobił
A to dlatego Cie tak szybko złapaliśmy tak ? Bo stanąłeś ? Kurde.. BYło jechać bez licznika.. Może czas byś miał też lepszy..
A tego.. Coś Ty sobie za przerwy robił i po co ? ;-) I jak tam podjazd 14% ? :mrgreen:
A oznakowanie chyba też 6/6 moim zdaniem.. Nie szło zabłądzić.. Nie wiem coś Ty porobił
A to dlatego Cie tak szybko złapaliśmy tak ? Bo stanąłeś ? Kurde.. BYło jechać bez licznika.. Może czas byś miał też lepszy..
A tego.. Coś Ty sobie za przerwy robił i po co ? ;-) I jak tam podjazd 14% ? :mrgreen:
Dzięki :mrgreen:PS. chłopaki, fajne macie łydki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
#276
Posted 30 April 2011 - 18:26
Jazda maratonu bez licznika to porażka, moje jedyne dane to był czas, puls i kadencja. Co do oznakowania, strzałki mogłoby być większe, szczególnie w negralnicznych miejscach, a poza tym jak sie nie ma juz sił i mysli sie o kurczach to nie ma czasu na patrzenie na strzałki 
Co do przerw - musiały być, bo nie chciałem się zażynać, nie były one długie, do minuty, ale pomogły. Ten podjazd to hmmm... inne bardzieł dały w kość, fakt, żego w połowie przeszedłem, ale nie miałem juz sił na to by sie szarpać i ryzykować kurczem. Gdyby to było an początku to łyknąłbym
Trasa moim zdaniem było dość "górzysta", byłem zaskoczony, że w tym rejonie są takie pagórki i górki.
Trzebnica i okolice to piękne tereny na uprawianie kolarstwa, a ścieżek rowerowych może nie jeden powiat zazdrościć :-)

Co do przerw - musiały być, bo nie chciałem się zażynać, nie były one długie, do minuty, ale pomogły. Ten podjazd to hmmm... inne bardzieł dały w kość, fakt, żego w połowie przeszedłem, ale nie miałem juz sił na to by sie szarpać i ryzykować kurczem. Gdyby to było an początku to łyknąłbym
Trasa moim zdaniem było dość "górzysta", byłem zaskoczony, że w tym rejonie są takie pagórki i górki.
Trzebnica i okolice to piękne tereny na uprawianie kolarstwa, a ścieżek rowerowych może nie jeden powiat zazdrościć :-)

#277
Gosc_chris1990accent_*
Posted 30 April 2011 - 18:33
Hej,
Mój czas: 3h 49min 21sek. Z wyniku jestem jak najbardziej zadowolony ;-) .
Trasa była trudniejsza niz w zeszłym roku, ze względu na ilosc hopek.
Wynik osiągnięty przeze mnie jest lepszy niz zeszłoroczny, wiec progres jest.
Xubix->
Tak, masz rację. Podciągałem trochę grupę.
Gdy zobaczyłem, ze zatrzymujecie się na PŻ w Łazach, to stwierdziłem, ze cisnę dalej sam na hopki. I tak, z tymi, z którymi jechałem,
to urywałem ich, bo jechali dla mnie za wolno na podjazdach. Od PŻ zyskałem nad Tomkiem (Platonem ok. 18 min.).
Opłaca się trenować w górach podjazdy. :-D
Mój czas: 3h 49min 21sek. Z wyniku jestem jak najbardziej zadowolony ;-) .
Trasa była trudniejsza niz w zeszłym roku, ze względu na ilosc hopek.
Wynik osiągnięty przeze mnie jest lepszy niz zeszłoroczny, wiec progres jest.
Xubix->
Tak, masz rację. Podciągałem trochę grupę.
Gdy zobaczyłem, ze zatrzymujecie się na PŻ w Łazach, to stwierdziłem, ze cisnę dalej sam na hopki. I tak, z tymi, z którymi jechałem,
to urywałem ich, bo jechali dla mnie za wolno na podjazdach. Od PŻ zyskałem nad Tomkiem (Platonem ok. 18 min.).
Opłaca się trenować w górach podjazdy. :-D



