Jak będziecie chcieli odsapnąć na jakiejś wirtualnej wycieczce […]
Nie przerywaj! Nie widzisz, że się kłócimy!?
Posted 05 November 2020 - 10:54
dodatkowo większość pacjentów umierających na covidowych oddziałach trafia tam w tak złym stanie internistycznym, że i taj by zmarli.Ministerstwo Zdrowia podało najnowsze dane: od początku "pandemii" do 3 listopada, wyłącznie na Covid zmarło 811 osób (sekcji sie nie przeprowadza więc trudno zweryfikować tę liczbę).
Przeciętnie w Polsce umiera około 1100 osób dziennie.
Posted 05 November 2020 - 11:08
Posted 05 November 2020 - 11:16
Właśnie bardzo mnie ciekawi to, ile osób tak naprawdę umiera przez covid, a nie przy okazji mając covid.
Hipotetycznie:
Mam pozytywny wynik testu, ale brak objawów albo są one znikome.
Mam atak wyrostka, nie ma dla mnie miejsca w szpitalu, umieram.
Wyląduje w statystykach zmarłych na covid?
Tak.
Posted 05 November 2020 - 11:51
Ministerstwo Zdrowia podało najnowsze dane: od początku "pandemii" do 3 listopada, wyłącznie na Covid zmarło 811 osób (sekcji sie nie przeprowadza więc trudno zweryfikować tę liczbę).
Przeciętnie w Polsce umiera około 1100 osób dziennie.
Tylko problemem nie jest śmiertelność na COVID tylko wydolność Opieki Zdrowotnej.
Jeszcze raz:
Przedstaw Twoją receptę na problem pacjentów z obniżoną saturacją i objawami zajęcia płuc.
Olewamy ich i niech pogotowie do takich nie jeździ?
Wystawiamy z przychodni na dwór?
Tworzymy umieralnie w których ich umieszczamy?
Do jednego nie przyjedzie karetka bo się dusi do innego, który miał wypadek na rowerze też nie przyjedzie i się wykrwawi.
I to cały czas jest skutek COVID bo jest to skutek zatkania OZ.
Oprócz wzrostu ilości pacjentów wszystkie standardowe procedury ulegają wydłużeniu (zakładanie środków ochrony osobistej, śluzy, testy na wejściu).
Z punktu widzenia lekarza/ratownika praca bez środków ochrony jest to dylemat podobny do:
"Czy będziesz chodził na rower jeśli raz na sto razy potrąci Cię samochód. Raz zepchnie w krzaki, raz się wywrócisz i złamiesz nogę a raz trafisz na OIOM w stanie krytycznym".
Nie każdy jest Annemiek van Vleuten.
Posted 05 November 2020 - 12:34
Tylko problemem nie jest śmiertelność na COVID tylko wydolność Opieki Zdrowotnej.
Ale to nie jest tegoroczne odkrycie, tylko fakt znany i analizowany od początku historii ludzkości i przy każdej pandemii.
Wyjścia i scenariusze radzenia sobie w takiej sytuacji były opracowywane i są znane od dawna - każde wyjście ma plusy dodatnie i plusy ujemne, każde ma też minusy - różnią się przede wszystkim czasem trwania i rozkładem plusów i minusów na różne sektory typu: gospodarka, służby, ludność, leczenie innych chorób itp. - w każdym scenariuszu ktoś lub coś mniej lub bardziej obrywa - kwestia bilansu strat i zysków.
Można zarżnąć służbę zdrowia natychmiast, puszczając zarazę samopas, a można ją powoli zarzynać miesiącami przez tzw "spłaszczenie i wydłużenie fali", co jednak daje pewną nadzieję, że służba nie padnie - aczkolwiek zasoby służby pracującej na granicy wydolności wcale nie są niewyczerpywalne - no chyba, że się je "zaimportuje z zewnątrz"...
Pytanie - kto kogo i na jakiej podstawie utwierdził w przekonaniu, że nie dojdzie do obecnej sytuacji, czyli eskalacji pandemii? Podejrzewam, że każdy doradca, "ekspert", czy inny naukowiec powie: "to nie ja, ja przecież ostrzegałem", a każdy polityk na to: "a ja przecież słuchałem ekspertów!"
Posted 05 November 2020 - 12:46
Ale tu moim zdaniem trzeby by zerknąc na to globalnie, w każdym kraju jest ca. podobnie , lepiej gorzej służba zdr. mniej lub bardziej wydolna z powodu Covida ale generalnie wszędzie( może z wyjątkiem Azji ) są problemy, Niemcy,Belgia też jęczą, problem z personelem itp. Może jednak Trump miał rację, że winę za skutki koronowirusa ponosi głównie WHO, że go olało/niedoceniło .....nie zaleciło działań ( pełnego chwilowego zamknięcia ''świata'' już w lutym bo chyba tylko to było jakimś radykalnym rozwiązaniem problemu, szczepionka.....to widać nie takie hop -siup)
Posted 05 November 2020 - 13:24
Ministerstwo Zdrowia podało najnowsze dane: od początku "pandemii" do 3 listopada, wyłącznie na Covid zmarło 811 osób (sekcji sie nie przeprowadza więc trudno zweryfikować tę liczbę).
Przeciętnie w Polsce umiera około 1100 osób dziennie.
aaaaa, jezus!
Przecież już koledzy denialisto-"eksperci" od statystyki zgonów dostali solidnie po głowie od kolegów @Robert74, @Yudo, i @mikroos parę stron temu, potem ja kłótnie uwieńczyłem żartem, więc już na prawdę myśleliśmy, że się wszyscy zamkniecie raz na zawsze.
Przepraszam za bezpośredniość, ale inaczej się nie da.
W kurtce też nie chodzisz w zimie, bo nie jesteś lemingiem w ciemno wierzącym w "pandemię" zimy ?
Posted 05 November 2020 - 14:58
W kurtce też nie chodzisz w zimie, bo nie jesteś lemingiem w ciemno wierzącym w "pandemię" zimy ?
Wystąpię jako adwokat diabła - takie argumenty są do obalenia jednym palcem. Małym. Zwolennicy maseczek tylko się tak podkładają przeciwnikom ich noszenia i robią z siebie idiotów Nie róbcie tego
Bo ludzie nie noszą ciepłych ubrań dlatego że boją się śmierci z hipotermii, ba, nie noszą ich nawet z tego powodu że boją się jakiejkolwiek choroby! Noszą je bo - TADAAAM! - jest im zimno...
Posted 05 November 2020 - 15:27
@przegibek to z kurtkami to szydera z tego, że nagle mamy pół kraju domorosłych "ekspertów" od statystyki i epidemiologii.
W szyderze użyto dokładnie tych zabiegów stylistycznych i tonu wypowiedzi, co w ich "mądrościach".
Jak porównujesz argumentacje kurtki:maseczki 1:1, to chyba nie zrozumiałeś żartu.
Posted 05 November 2020 - 16:11
Jak porównujesz argumentacje kurtki:maseczki 1:1, to chyba nie zrozumiałeś żartu.
Porównanie żartu z kurtkami z obowiązkiem noszenia maseczek nie jest wcale bezpodstawne.
Przy okazji maseczek, naszła mnie myśl z dziedziny religii - otóż tylko jednej "osobistości" udało się do czegoś zmusić cały "cywilizowany" świat ludzki i to nawet bez wydawania stosownego rozporządzenia, wystarczyło ich czymś podkarmić, a przez to uświadomić, po czym ci wzięli i poniszczyli trochę zieleni robiąc sobie... no co? To w kontekście przykładowych kurtek - ciekawe czy ktoś się domyśli o co chodzi.
A wracając do maseczek - są ludzi i ludzie - jedni karnie, zgodnie z rozporządzeniem zasłaniają usta i nos niemal zawsze, wszędzie i każdych warunkach zewnętrznych (nawet zupełnie zdrowi), druzy zasłaniają opornie tylko tu i ówdzie, inni prawie wcale... Z autopsji: pewnej późnej jesieni zacząłem na co dzień nosić szalik i super zarąbistą czapkę z membraną, a na rower kupiłem identyczną czapkę i jeszcze bardziej zarąbistą kurtkę z Windstopperem, używając wszystkiego ciągle od jesieni, przez zimę, po wiosnę... - żałowałem tego do połowy lata i powiedziałem sobie "nigdy więcej w ten sposób!", słowa dotrzymałem i się sprawdziło przez następne lata...
Pytanie więc, czy ludzie "noszący zawsze i karnie maseczki" na zewnątrz robią sobie więcej pożytku, czy więcej krzywdy? Nie da się "nosić zawsze", dowolny przypadek losowy i taki "karny obywatel" wystawia nieosłoniętą twarz i nos choćby na kilka minut na chłód, może mróz i wiatr... No i co?