@sirkozi
"Poświęcanie czasu" to w moim przypadku coś, co mogę uniknąć i co nie sprawa żadnej frajdy, dodatkowo psuje radochę z jazdy np. sprzątanie roweru zimą (dlatego go teraz odstawiłem) czy babranie się z tubelessem. Nie jeżdżę na siłę, co to, to nie. Uwielbiam to uczucie gdy śmigam na szosie, czy to na zjazdach czy na podjazdach. Lubię jednak coś nowego, a ostatnio jest z tym słabo.
Jeśli chodzi o bieganie - nie rozumiem. Oceniasz to tylko przez pryzmat cyferek w kilometrach? To bez sensu. Zrobić 15 km biegu a 15 km rowerem to kompletnie inny wysiłek. Dodatkowo jak napisałem: dzięki bieganiu na nowo odkrywam świat i to ten blisko domu - wbijam w miejsca, na których rowerem nie mogłem (przełaj lub gravel, bo MTB od kilku lat już nie trawię i do niego nie wrócę - zresztą też nie wszędzie bym wjechał). To mi wynagradza "mniejsze liczby". To nic, że nie zrobię np. 10 tys km biegowo w roku, skoro i tak zobaczę dużo więcej fajnych miejsc.
W kwestii pracy zdalnej to powiem tak - pracuję tak już od ponad dekady. Niestety rozwiązanie typu "podróżuj i pracuj" to nie jest rozwiązanie dla każdego. Praca zdalna, aby była wykonywana sensownie, wymaga wydzielenia spraw: nawet w domu nie ma mowy o "pracy z lapem w łóżku". Wtedy ani nie pracujesz, ani nie jesteś w łóżku, tylko sobie w głowie robisz zamęt i głowa nie wie, gdzie faktycznie jest. Dla mnie to bez sensu rozwiązanie. Oczywiście jak gdzieś jestem wakacyjnie i jest możliwość, to staram się pośmigać (wspominam tak świetnie np. kapitalną trasę na Teneryfie).
Elektryka sobie nie wyobrażam - jak już coś robić, to siłą własnych mięśni, za młody jestem na takie rozwiązania
@Chertan
Do ruchu nie trzeba mnie przekonywać. Różnego rodzaju treningi (w sezonie rower, teraz bieganie, spinning, joga, rozciąganie, core, a także nieco siłówki) robię średnie 6x w tygodniu - za dużo mi to przyjemności sprawia