Napisano 23 maj 2012 - 20:21
No tak się mądrzyłem, dopóki nie stałem się jednym z Was :roll: dziś przekonałem się boleśnie na własnej skórze że kierowcy nie zwracają na nas uwagi (w moim przypadku było to "niezamierzone"). Wracając z przejażdżki, na światłach przed moim osiedlem, zapaliło się czerwone, pierwszy stał autobus, za nim zaczęla zatrzymywać się osobówka, nie patrząc w lusterko, zjechał do krawężnika żeby widzieć sygnalizator, ja dojeżdżałem, jak on zjechał, próbowałem uciec na przystanek, i mimo ze krawężnik ma tam może centymetr, to było za dużo, tak jak jechałem tak wy..bałem o glebę z całym impetem! :evil: pierwszy raz zaliczylem takiego dzwona, przez chwilę nie wiedziałem co się stało, powoli zacząlem się zbierać, sprawdzając czy ze łba nie leci mi jucha tak jak z łokcia, kierowca auta wyskoczył z samochodu, podbiegł do mnie przepraszając że mnie nie zauważył. Efekty - łokieć do mięsa, mega siniol na biodrze, zryte plecy, koszulkka przetarta na wylot, rower na szczęście cały :-P podchodze do tego z dystansem, cieszę się że się nie połamałem, przeszedłem swój chrzest, teraz będę bardziej uważał.
Pozdrawiam
seb