Ale mi dziś podniosło ciśnienie. Zjeżdżam z góry, pusta droga, bo czwarta rano. Rower obładowany, całośc koło 30 kg. Ta górka jest o tyle fajna, że z bardzo daleka widać światła i jak się ma szczęście to można śmignąć jakieś półtora kilometra cały czas na zielonym. Dziś akurat tak było, więc się specjalnie nie ograniczałem. Z daleka widzę, że przy przejściu stoi koles z psem. Stoi i gapi się na mnie. Poczekał aż byłem jakieś 20 metrów od niego i wlazł na drogę.. Zacząłem się drzeć, facet się cofnął, a kundel poszedł dalej. Gdyby był na smyczy to bym tego posta raczej nie pisał, bo na hamowanie było zdecydowanie za późno.
Gdybym sobie zmierzył wtedy tętno to przynajmniej poznał bym swoje HRMax. A tak dalej nie wiem
Tak to juz u nas jest. Niby pieszy cie widzi, ale i tak wlezie prawie ci pod koła. Byc moze mysli sobie ze ma pierwszenstwo to wchodzi tylko ze roweru nie da sie wyhamowac na 5 metrach, a z ciezarem to wogole juz nie ma mowy.