Chodzi też o to, by ktoś sugerując się wyliczeniami z ww. stron nie nadrabiał po treningu zaległości poprzez spożywanie sugerowanej ilości kcal, bo będzie każdy trening kończył grubszy, niż zaczął .
Napisano 22 kwiecień 2014 - 19:09
Na 53 km tylko mniej intensywnych z uwzględnieniem pulsu spaliłem 2300 kcal.
Nie bierzesz po prostu pod uwagę tego, że jestem spasiony
Nie sądzę żebyś spalił więcej niż 1500 kcal, nawet jeśli jesteś jak to mówisz spasiony to i tak myślę że nie spaliłeś więcej.
Napisano 23 kwiecień 2014 - 06:51
Ja już nawet kiedyś o tym pisałem... Traktujcie ter kalorie jako ciekawostkę po prostu
http://trzymajkolo.b...01/kalorie.html
Napisano 23 kwiecień 2014 - 07:27
A ja tam wolę myśleć, że dużo spaliłem, lepiej się z tym czuje
Mój rower własnej roboty Stealth Cx Homemade
Napisano 23 kwiecień 2014 - 07:41
Tak jak pisałem wcześniej. Dość dokładną ilość spalonych kalorii można obliczyć mając do dyspozycji pomiar mocy.
Przykładowo dając 200W przez jedną godzinę w korby wyjdzie nam 720 kJ energii. Niestety organizm ludzki ma dość małą sprawność pomiędzy 19-25% także spalimy energii w przedziale ( 2800 - 3800 kJ) 1kcal = 4,18 kJ więc wychodzi nam: 670 - 910 kcal.
Tak czy siak rozbieżności są spore i można na to patrzeć jedynie orientacyjnie.
Napisano 23 kwiecień 2014 - 09:08
Ale ważna jest również waga osoby.
Na tej stronie możemy sobie sprawdzić: http://arenasportu.p...ry-bmi-kalorii/
Czas jazdy 60 min z prędkością powyżej 20 km/h (szkoda, że nie da się ustawić dokładnej prędkości)
Osoba o wadze 70 kg spali 690 kcal
Osoba o wadze 115 kg spali 1130 kcal
A więc czy przy takim przykładzie, mój wynik w okolicach 2500 kcal jest niemożliwy?
Przecież ogromne znaczenie ma współczynnik BMI, bo innym obciążeniem będzie dla osoby która waży 115 kg ale ma wzrostu na poziomie 2 metrów a innym dla osoby która liczy 170 cm. W tym mam chyba trochę racji?
Mój rower własnej roboty Stealth Cx Homemade
Napisano 23 kwiecień 2014 - 09:22
Chyba logiczne że będąc cięższym żeby utrzymać zadaną prędkość trzeba dawać większą moc, czyli będziemy więcej spalać, ale i bardziej się zmęczymy.
Ale nie jest tak że jak ktoś jest cięższy to cudownie spala więcej przy takim samym wysiłku.
Nie wiem jak szybko jechałeś, jak długo. Ale żeby spalić 2500 kcal to trzeba jeździć około 4 godzin spokojnym tempem, albo 2 godziny w trupa.
Napisano 23 kwiecień 2014 - 10:12
I tak, i nie.Przecież ogromne znaczenie ma współczynnik BMI, bo innym obciążeniem będzie dla osoby która waży 115 kg ale ma wzrostu na poziomie 2 metrów a innym dla osoby która liczy 170 cm. W tym mam chyba trochę racji?
A Ty masz już swoje CZARNE ODBLASKI?
Napisano 23 kwiecień 2014 - 10:44
Napisano 23 kwiecień 2014 - 18:42
Ale ważna jest również waga osoby.
Na tej stronie możemy sobie sprawdzić: http://arenasportu.p...ry-bmi-kalorii/
Czas jazdy 60 min z prędkością powyżej 20 km/h (szkoda, że nie da się ustawić dokładnej prędkości)
Osoba o wadze 70 kg spali 690 kcal
Osoba o wadze 115 kg spali 1130 kcal
A więc czy przy takim przykładzie, mój wynik w okolicach 2500 kcal jest niemożliwy?
Przecież ogromne znaczenie ma współczynnik BMI, bo innym obciążeniem będzie dla osoby która waży 115 kg ale ma wzrostu na poziomie 2 metrów a innym dla osoby która liczy 170 cm. W tym mam chyba trochę racji?
Według mnie na prędkość nie ma co zwracać uwagi bo jak matematycznie (lub fizycznie) określić warunki atmosferyczne i ich stopień przyczynienia się do wysiłku? Siłę i kierunek wiatru, temperaturę otoczenia i gładkość nawierzchni drogi? A potem to wszystko wziąć pod uwagę w określaniu intensywności wysiłku i spalonych kalorii? A wiadomo przecież że po gładkiej drodze jedzie się lżej niż np. po bruku, Nawet łagodny przeciwny wiatr zmieni wyraźnie intensywność wysiłku w stosunku do pogody bezwietrznej przy miłym wieczornym chłodku jadąc w dodatku po super gładkim i płaskim asfalcie.
Napisano 23 kwiecień 2014 - 20:49
Jeśli rozpatrujemy dwa poruszające się o własnych siłach ciała :-D (żeby było bardziej fizycznie), których ruch ma te same parametry, tzn. poruszają się po tej samej trasie, w tych samych warunkach i z ta samą prędkością, to oczywiście więcej energii wydatkuje cięższy zawodnik. Pomińmy zjazdy, bo na tych fragmentach grawitacja załatwia sprawę.
Druga sprawa, to budowa cięższego zawodnika. Czy jest to po prostu otyłość, czy np. ktoś ma duże mięśnie. Jak dobrze zapamiętałem, duże mięśnie wydatkują więcej energii na podtrzymanie ruchu - coś jak tarcie wewnętrzne mięśni, czyli np. umięśniony zawodnik ma szansę szybciej spalić nadmiar tkanki tłuszczowej od mniej umięśnionego, choć będą ćwiczyli kardio na tym samym poziomie.
Początek dyskusji w temacie był taki: co zabrać do jedzenia na 3-4 godz. trening, żeby nie odcięło prądu. Odpowiedź: coś co szybko dostarczy węglowodany do krwi w nagłych przypadkach (napój węglowodanowy ?), ale można zabrać coś, co zjedzone w połowie treningu, będzie stopniowo dostarczało węglowodany. Ale to wymaga strawienia.
Druga faza dyskusji, to czy ciężki zawodnik, jak Elcidx (bez urazy) powinien dorzucać coś do pieca w czasie treningu, bo więcej spala. To zależy ..... w jakim celu trenuje. Jeśli w domyśle chce zrucić trochę balastu, to przez takie "uzupełnianie ubytków energetycznych" może przyjąć więcej kalorii niż ich spali na treningu. Trzeba więc z tym uważać. Można np. zmniejszyć intensywność, żeby bez uczucia ssania jeździć dłużej. Po treningu można sobie przygotować odmierzoną dawkę węglowodanów, np. w postaci odżywki i wchłonąć ją, korzystając z "okna węglowodanowego". I znów, żeby nie przesadzać, bo wysiłek pójdzie na marne.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
Napisano 23 kwiecień 2014 - 22:40
Nikt się obrażać nie będzie.
Dzisiaj sobie pyknąłem 75 km, i jednak po 50 musiałem coś wszamać, bo pary już nie było. Może zjadłem trochę za dużo, bo cola 0,33 big milka i dużego twixa ale po tym "posiłku" i 10 minutach na trawienie Znowu nabrałem pary w nogach. Średni puls miałem 175. Cała jazda to 2h 50 min. Więc po takim czasie już jednak musiałem coś wrzucić na ruszt.
Inna sprawa, że teraz raczej będę jeździł do 50 km, aby po prostu nie mieć potrzeby uzupełniania energii w trasie.
Mój rower własnej roboty Stealth Cx Homemade
Napisano 24 kwiecień 2014 - 05:41
Napisano 24 kwiecień 2014 - 23:09
Poglądy na temat: jaki trening lepiej redukuje tkankę tłuszczową, są dwa (może jest więcej, ale wspomnę te główne).
Napiszę swoimi słowami, żeby było jaśniej.
1. Jednostajny, trening o niskiej lub średniej intensywności (czyli przysłowiowa "jazda w tlenie") uczy organizm jak przejść na pozyskiwanie energii z tłuszczu zapasowego. Czyli pozwala spalić tkankę tłuszczową, ale uwaga - to spalanie odbywa się tylko podczas treningu. Ten rodzaj treningu powinien być duży objętościowo, czyli dość długi.
2. Trening interwałowy - powoduje takie zmiany w organizmie, uruchamia takie procesy, że "spalanie" tłuszczu trwa, a właściwie odbywa się dopiero po jego zakończeniu. Taki trening powinien być krótki i rzeczywiście interwałowy.
Z opisu twojego ostatniego treningu płynie wniosek, że jeśli przejechałeś 75 km , a twoje średnie tętno wyniosło 175, to trenowałeś niewłaściwie, jeśli twoim celem jest redukcja masy lub/i tkanki tłuszczowej. Nie był to ani trening interwałowy (bo chyba nie był ?), ani nie była to jazda w tlenie.
Ten dystans powinieneś przejechać znacznie spokojniej (ustal sobie swój zakres tętna dla wysiłku tlenowego). Być może nie miałbyś w czasie takiego treningu, tak znacznego obniżenia poziomu glukozy we krwi i nie miałbyś (może ;-) ) takich zaburzeń łaknienia, żeby pochłaniać po drodze tego rodzaju słodkie przekąski i napoje.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
Napisano 25 kwiecień 2014 - 05:19
Przy odchudzaniu najważniejszy jest deficyt kalorii, czyli trzeba spalać więcej niż się konsumuje, by różnica była pokrywana z zasobów organizmu. A to czy stosuje się interwały czy trening jednostajny jest mniej ważne (co najwyżej dla efektywności calego procesu). Jak nie pilnujesz kalorii to nie schudniesz. Ostatnio popełniłem ten błąd i mimo treningów waga nie spadała, bo jadłem tyle ile domagał się organizm. Jak zacząłem liczyć kalorie i pilnowałem dziennego ich deficytu to waga od razu zaczęła spadać.
Napisano 25 kwiecień 2014 - 21:44
Tak sobie tu teoretyzuję, ale przyznam się, że też zdaję się na instynkt, a nie na wskazania mierników.
Bierze się to z tego, że ja po prostu lubię jeździć, szybko. Najszybciej jak mogę, na ile mnie stać.
Druga przyczyna, to jak takie przemyślane, czyste teoretycznie treningi przeprowadzić. Np. w mojej okolicy teren nie jest płaski, raczej ciągle góra dół, ale bez rewelacji. Ja też nie bardzo umiem "jechać w tlenie", bo jak sobie jadę i mam podjazd, to co, mam się wiec 11 km/h, żeby mi puls nie skoczył ? - a w du....pę, jadę jak daję radę najszybciej, ewentualnie miarkuję się i trochę rozkładam siły, mając w perspektywie następne podjazdy na trasie. Może wyszedłby z tego trening interwałowy, ale trasa tak prowadzi, że i czas wysiłku zbyt długi na podjazdach i przerwy wypoczynkowe (zjazdy) nieodpowiedniej długości. Więc sobie tak jeżdżę, jak mi warunki pozwalają. A że niezgodnie z teorią, cóż.....
Z drugiej strony nie muszę jakoś specjalnie trzymać diety, nie mam tendencji do otłuszczania, choć z wiekiem trochę się tego odkłada więcej zimową porą. Mam tylko jedną zasadę - nie zmieniam diety, ale zwiększenie wysiłku aerobowego w sezonie rowerowym (zimą raczej nie jeżdżę) powoduje, że tracę 4-7 kg. Dla mnie to jest optymalne.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen