Wielkie dzięki za odp.
200metrów od domu mam górkę - fakt, że niewielka, ale jest.
Czy atakowanie górki 150 metrowej ma jakikolwiek sens? Nachylenie ok 4-5%. - Ile powtórzeń w razie czego?
Największy znany mi podjazd w okolicy, to Agrykola - ok 500metrów i 5-7% nachylenia.
Nie cierpię podjazdów i w związku z tym mam pytanie, czy to oby na pewno jest mi potrzebne? Jeśli 99.9% mojej jazdy to teren płaski.
Trenowanie w zimę na powietrzu niestety odpada Momentalnie łapię katar i zawala mi zatoki gdy trochę pocisnę w korby.
No i jeszcze jedno, chyba najważniejsze: Po ostrym pedałowaniu bolą mnie tylko łydki, nigdy uda - czy to normalne?
Nawet po 20min mocnym deptaniu w udach nie czułem nic.
Albo rybki, albo akwarium, chcesz jeździć szybciej?
Rezultat może być taki, że możesz to nawet polubić z czasem, bo efekt jest dobrym motywatorem i skończyć jakoś wypadem w Alpy!
500m, 5-7% ok. Na start zacząłbym od ok 10-ciu powtórzeń i raczej miększe przełożenie. Z czasem wrzucisz twardsze, a powtórzeń będzie więcej.
Od biedy można się też ratować jazdą pod wiatr zaczynając od dst 20 km i stosunkowo zwiększając.
Ale, chyba jest coś w okolicy w promieniu 50-100 km gdzie można zrobić rundę i tez coś niecoś powjeżdżać?
.
.
Trenowanie ma to do siebie, że podnosi progi, nawet w zimie.
Lekarza widziałem ostatni raz na oczy 5 lat temu jak zacząłem jeździć zimą.
.
.
.
Siłownia? OK. Tylko, że ta nigdy nie da takiego rezultatu co jazda w przypadku kolarstwa.