Ogólnie po rynku widać to nawet bardzo. Dystrybutorzy zostali zalani zaległymi dostawami od producentów (i to włącznie z tymi dostawcami, którzy na zimę czyścili magazyny niemal do zera), co oznacza, że mają towaru po sufit, tylko gotówki mało, więc po 3 latach nagle powracają wyprzedaże i promocje u dystrybutorów.
Z kolei odbiorcy końcowi też robią zakupy nieco ostrożniej, więc efekt jest oczywisty. Od zaprzyjaźnionego handlowca słyszałem nawet, że w mniejszych miejscowościach często nie uświadczysz teraz otwartego sklepu rowerowego, bo nawet sam właściciel idzie pracować gdzie indziej przez zimę.
Kto obserwował rynek i miał z tyłu głowy, że boom covidowy przyszedł tylko na chwilę, ten zdążył się przygotować. Za to firmy żyjące z dnia na dzień albo te, które przeinwestowały, będą teraz miały nie lada problem.