U nas już posypało śniegiem, a rozpuszczona w dzień warstwa wieczorem szybko zamarza.
Wczoraj późnym wieczorem wyjechałem góralem, ale jeszcze bez opon z kolcami (nie chciało mi się zakładać, a przecież podobno da się na zwykłych) i ... już po 100 m zawróciłem do garażu założyć kolcowaną chociaż na przód. Dopiero dało się jechać. Nie wiem jak wy możecie jeździć bez kolców w zimie - przecież to samobójstwo w czystej postaci. A nawet jak uda się nie zginąć, to frajda z takiej jazdy żadna - zero dynamiki w napędzaniu i manewrach.
Dopiero z kolcami poczułem się jak w domu, chociaż brak kolców z tyłu dało się i tak odczuć. W lesie już mniej to przeszkadzało, ale jednak na szosie wystarczył kawałek lodu by tył zaczął uciekać.
DST: 21 km
T: 1:30 min
Średnia coś koło 15 km/h, ale kto by się tam przejmował średnią w zimie ;-) .