Wczoraj: 201,1 km ze średnią 26,6 km/h
Impa takie długie dystanse robisz dzień w dzień, że z pewnością byłbyś idealnym kompanem dla gustavo do jego jazdy bez snu na 1200 km. Podziwiam, bo ja taki dystans robię raz do roku i wtedy jestem z siebie taki dumny, że hej...
A ja dziś szosa - Tauron Lang Race w Gdańsku. Na początek 19 km rozgrzewki, a potem:
dystans: 54,19 km
czas: 1.27.00
średnia prędkość: 37,39 km/h (max: 56,83 km/h)
w górę: 392 m
w dół: 385 m
średni puls: 162 u/m (max: 177 u/m)
kadencja: 93
kalorie: 1.506
Było nieźle ( byłem w pierwszej grupie z mojego sektora M2), aż do czasu gdy na 3 rundzie jak było pod górkę grupa szarpnęła, a ja miałem wtedy lekki kryzys - no i dupa, strzeliłem. Moje małe grupetto, do którego dołączyłem pomimo, że dobrze współpracowaliśmy i dawaliśmy w miarę mocne zmiany nie było w stanie rozpędzić się do prędkości czołówki i w końcu nas dogoniła jakaś mocna banda Robin Hooda (część z dystansu 87 km i część M3 z naszego) i tak do mety sobie dojechałem. Suma summarum impreza bardzo fajna i pogoda wyśmienita, choć kolejny raz wkurza mnie mierzenie czasów przez organizatorów na amatorskich wyścigach. Niby miało być 50 km, a było 54,2 (strava i sigma rox są u mnie zgodne - o innych uczestnikach i ich garminach nie wspomnę), a organizator uzyskany czas przelicza na 50 km i wychodzą jakieś bzdury. Podawano, że runda ma 12,5 km, a było około 13,5 km. Z kolei w wynikach na dystansie, który przed rozpoczęciem wyścigu podawany był jako 87,5 km (12,5 km x 7), w oficjalnych wynikach podawany jest dystans 100 km (a naprawdę było około 94,5 km) i podane są średnie czołówki po 44 km/h, czy nawet więcej. Tak więc nam na mini średnie zaniżyli, ale tym na dłuższym dystansie z kolei zawyżyli (zresztą nie dziwne, bo tam jechali: Lang, Sójka, Wadecki, Sylwester Szmyd - akurat on nie był klasyfikowany jako pros). Trochę off top ale najwyżej chłopaki moderatorzy mnie ocenzurują, ale nie będę miał im tego za złe