Na YouTube jest sporo filmików "speców" z Hameryki, którzy zmieniając szytki nie nakładają nowego kleju, albo jak zakładają nowe szytki to czekajją aż klej wyschnie. Ludzie się naoglądają takich debili i potem robią głupoty. Na nieprzyklejonej szytce można wrócić do domu jeśli trzeba ją wymienić, ale zakręty wolniutko trzeba brać.
Opony w szosie to samo zło 
hoho to ja byłem ten od nieprzyklejonych. jeździłem po londynie jako kurier na nieprzyklejonych szytkach i bardzo wierzyłem w to że mi nie spadną i utrzymają się na samym cisnieniu i tak było. na przednim kole szytki nie przyklejam do dziś nawet gdy mam super warunki w domu by to zrobić (w Londynie nie było jakoś czasu pomyśleć o zabiegu klejenia).
Nie chcę tu nikogo namawiać do tego, sam robiłem to tylko dlatego że miałem wtedy bardzo wysoki poziom współczynnika "odkładania spraw na potem" więc nie było to jakoś wyrozumowane rozwiązanie techniczne wypłakane w CADzie

ktoś mógłby powiedzieć że robiłem to z głupoty, zwał jak zwał. Trochę się cykałem jadąc rano po szerokopasmowej drodze z ciężarówkami do miasta nie powiem, może to znaczy że nie jestem jednak debilem?
no ale mam nadzieje że moje doświadczenie zachęci bojaźliwych do jazdy na szytkach , bo jak przykleisz dobrze to już napewno nic nie grozi a wiem że ludzie się boją że to spadnie itd. tutaj poprostu ekstremalny przypadek że nie spadnie. Tylko pompujcie je dobrze bo dwa razy złapałem snejka na świetnej gumie bo taki byłem luzak że mi się nie chciało pompować.
raz mi szytka spadła z przodu jak mnie auto puknęło (była przyklejona). poprostu spadła śmiesznie wyglądała jak taka parówa. A tu fota koła od strony samochodu.
http://www.flickr.co...57613322384888/i pozdrawiam wszystkich na wiosnę, świetne forum! hej