Uważam tak samo. Nie raz spotkałem się z danymi wyplutymi z Garmina na poziomie 75 czy nawet 77 gdy tymczasem chłop miał problem z przekroczeniem 4w/kg po kilku latach treningu dla 80kg wagi. To działa jak prognoza pogody na styczeń 2022, może będzie mróz, może odwilż, może słońce, a może śnieg spadnie
Treningowe dylematy amatora i nie tylko
#2582
Napisano 23 czerwiec 2021 - 15:07
Wysłane z mojego motorola one action przy użyciu Tapatalka
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#2584
Napisano 23 czerwiec 2021 - 16:35
Ale garmin wyznaczy VO2max z 20 minutowej jazdy po bułki połączonej z pogawędką po drodze z koleżanką - byle z miernikiem mocy i opaską HR.
Stąd moja podejrzliwość.
Podobnie jak z "performance condition" - tym co podaje po paru minutach jazdy.
Wystarczy jechać lekko a potem zrobić jakiś wiadukt na mocno ale na tyle krótko ma to trwać by HR nie zdążyło za dużo urosnąć.
Widzi 500 W tętno 120 więc podaje, że dzisiaj dzień konia. Tak jakby nie brał pod uwagę czasu wysiłku, narastania tętna itp.
Stąd moje wrażenia, że to takie dane podawane w celach rozrywkowych (coś na miarę ilości kroków dziennie).
Nie wiem czy dobrze rozumiem co masz na myśli pod ową wydajnością mechaniczną ale jeśli jest to jaki procent energii ze spalania kalorii zamienia się w pracę mechaniczną to skąd masz takie cyfry?
Indurain miał coś koło 21%.
Edit: wzór na VO2max z FTP jest z lat dawnych ale właśnie bazuje na sprawności przemiany żarcia w energię mechaniczną. Tu się za dużo nie zmieniło od tych lat.
Dane dotyczące wydajności w różnych publikacjach zdają się znacząco różnić. Często w wyliczeniach błędnie nie bierze się pod uwagę bazowego wydatku energetycznego co może wprowadzać błąd. Dlatego między innymi używam terminu "wydajność delta" i jej używam w obliczeniach.
Jestem przekonany że wydajność Induraina wynosiła znacznie więcej niż 21% bo był typowym dieselem/czasowcem.
Załączone pliki
#2585
Napisano 23 czerwiec 2021 - 17:21
[...]
Jestem przekonany że wydajność Induraina wynosiła znacznie więcej niż 21% bo był typowym dieselem/czasowcem.
[...]
Tak za dużo gości co mieli 188 cm i pobili rekord w jeździe godzinnej z wynikiem 53,040 m to nie było.
Średnia GE (gross efficiency) była lekko powyżej 20-tu i osiągała maksa koło 22%.
Mean true efficiency (czyli pewnie delta bo pasuje zakresami) to 26%.
https://www.research...rd_A_case_study
- Arked lubi to
#2586 Gosc_lukasamd_*
Napisano 08 październik 2021 - 08:13
Znalazłem temat to się podczepię. Jak zwykle jak przychodzi jesień, krótszy dzień, syfu coraz więcej, zimno się robi to mam dylematy co ze sobą zrobić
Jeździć na zewnątrz już się aż tak bardzo nie chce, jakoś nie przepadam za takimi warunkami. No chyba że jakiś tlenik w weekend jeśli pogoda pozwoli.
Do tego dochodzi bieganie. Póki pogoda i brak kontuzji pozwalają tj. nie ma śniegów/lodów to biegam - bo w tym przypadku bieganie po mieście/okolicach wieczorami w ogóle mi nie przeszkadza, wprost przeciwnie lubię to. Jako że komfort termiczny to o wiele mniejszy problem, to też cieszy, że nie muszę zakładać na siebie tyle co na rower a i po aktywności nie trzeba niczego czyścić.
Jest też trenażer, mam Suito i mogę wskoczyć na zwifta (wczoraj pierwsza jazda na nim bo miałem iść na zewnątrz, ale się rozpadało). Zastanawiam się jednak, czy "nie za dużo" tego na nogi i czy nie lepiej po prostu iść na siłkę, zrobić nieco ćwiczeń siłowych i ogólnorozwojowych (a jak zache się kręcić, to rowerki spinningowe też są). Sam z siebie codziennie się nieco rozciągam, 2x w tygodniu się roluję, do tego 1x w tygodniu joga.
Nie ścigam się, nie mam żadnych celów na przyszły sezon, ot utrzymanie formy i raczej wytrzymałościowa sprawa. Co byście doradzili w takiej sytuacji? Zwift, czy może jednak lepsza siłka?
#2592
Napisano 09 październik 2021 - 05:35
Znalazłem temat to się podczepię. Jak zwykle jak przychodzi jesień, krótszy dzień, syfu coraz więcej, zimno się robi to mam dylematy co ze sobą zrobić
Jeździć na zewnątrz już się aż tak bardzo nie chce, jakoś nie przepadam za takimi warunkami. No chyba że jakiś tlenik w weekend jeśli pogoda pozwoli.
Do tego dochodzi bieganie. Póki pogoda i brak kontuzji pozwalają tj. nie ma śniegów/lodów to biegam - bo w tym przypadku bieganie po mieście/okolicach wieczorami w ogóle mi nie przeszkadza, wprost przeciwnie lubię to. Jako że komfort termiczny to o wiele mniejszy problem, to też cieszy, że nie muszę zakładać na siebie tyle co na rower a i po aktywności nie trzeba niczego czyścić.
Jest też trenażer, mam Suito i mogę wskoczyć na zwifta (wczoraj pierwsza jazda na nim bo miałem iść na zewnątrz, ale się rozpadało). Zastanawiam się jednak, czy "nie za dużo" tego na nogi i czy nie lepiej po prostu iść na siłkę, zrobić nieco ćwiczeń siłowych i ogólnorozwojowych (a jak zache się kręcić, to rowerki spinningowe też są). Sam z siebie codziennie się nieco rozciągam, 2x w tygodniu się roluję, do tego 1x w tygodniu joga.
Nie ścigam się, nie mam żadnych celów na przyszły sezon, ot utrzymanie formy i raczej wytrzymałościowa sprawa. Co byście doradzili w takiej sytuacji? Zwift, czy może jednak lepsza siłka?
Jak ktoś się nie ściga, i nie ma pracia 100% albo nic. To lepiej iść na siłownię i się "ponaprawiać" do tego warto porobić górę aby nie wyglądać jak rowerowe typki z youtuba czyli jak "pół dupy zza krzaka". 0.2W/kg nie jest warte wyglądu gimnazjalisty. Jak już się w miarę trenuję jakiś sport dla zdrowia to warto w najgorszym razie wyglądać jak Lewandowski. Dla kolarza który dużo jeździ to już nawet będzie super sylwetka. Jakieś konkretne poprawianie formy będzie się jednak wiązało z utratami mocy/kg /aero itp.
- Marcin321 lubi to
#2593
Napisano 09 październik 2021 - 07:06
Nie trzeba wyglądać jak Lewandowski żeby mieć siłę u góry. Kolarstwo jest specyficzne i zbyt dużo mięśni przeszkadza. Za mało nie pomaga. W tym roku pierwszy raz pominąłem siłownię w przygotowaniach do sezonu. Siła tylko na rowerze. Efekt jeśli chodzi o waty przy dłuższych wysiłkach bez zmian ale przy sprincie 200 watów mniej. Czułem, że nie mam czym ciągnąć za kierownicę czy zaprzeć się przy dźwigni. Na MTB to jeszcze ważniejsze.Jak ktoś się nie ściga, i nie ma pracia 100% albo nic. To lepiej iść na siłownię i się "ponaprawiać" do tego warto porobić górę aby nie wyglądać jak rowerowe typki z youtuba czyli jak "pół dupy zza krzaka". 0.2W/kg nie jest warte wyglądu gimnazjalisty. Jak już się w miarę trenuję jakiś sport dla zdrowia to warto w najgorszym razie wyglądać jak Lewandowski. Dla kolarza który dużo jeździ to już nawet będzie super sylwetka. Jakieś konkretne poprawianie formy będzie się jednak wiązało z utratami mocy/kg /aero itp.
Jak ktoś nie dba o wyniki w wyścigach tylko o przyjemność z jazdy, to im sprawność lepsza tym przyjemność większa a i odstawienie roweru na jakiś czas ani rowerowi ani właścicielowi nie zaszkodzi.
Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka
#2597
Napisano 09 październik 2021 - 17:20
Wysłane z mojego POCO F2 Pro przy użyciu Tapatalka
- beskidbike lubi to
#2599
Napisano 09 październik 2021 - 19:16
Może nie mało myślące, ale w obecnych czasach jak ktoś ma kasę, to nie chce tracić czasu i się doktoryzować z teorii treningu, tylko płaci komuś mniej (częściej) lub bardziej (rzadziej) ogarniętemu i oczekuje szybkich efektów.
W sumie nie ma w tym nic złego