Widzę teraz na jakim poziomie w kwestii treningów, odżywiania i higienie życia jestem
Ja nigdy niestety tak metodycznie do swoich sportowych zabaw nie podchodziłem, nie było internetu, nie było wg mnie takiej potrzeby, było zdrowie
Przechodzę do meritum.
Koniec z bieganiem, kwintal masy to na razie za dużo, czekam na upragnione 90kg, ambitniejszego celu nie mam żeby nie przesadzać.
Jeszcze jedna uwaga, jestem otyły od dziecka, można by rzec że teraz koledzy mnie dogonili (a niektórzy nawet wyprzedzili) wagowo a ja trzymam formę
Jeśli chodzi o dietę to zazwyczaj starczało jak mniej jadłem, teraz próbuje tak bardziej "naukowo" podejść do tematu. Odżywiam się indywidualnie, awantury w domu minęły, żona się przyzwyczaiła.
Nie będę wchodził w detale ale jest zdrowiej, węgle i inne badziewia zbilansowane. Te kalorie to podałem tak orientacyjnie, ale słowo daję że 2800-3000 to max. Zresztą od razu odczuwam to jak uda mi się pojechać moja ulubioną stówę, na schabowym żony nie istniało odcięcie, teraz dwa batoniki bo inaczej kicha.
Ćwiczenia moje teraz wyglądają tak, robię sobie taką madbarzową fatburnerową rutynę
trwa to ok. 30m, następnie włączam pagórkowaty program na orbitreku i lecę. Pierwsza część jest trochę interwałowa, tętno dochodzi do 175, druga natomiast oscyluje w granicach 140-150, to mogę regulować.
Oczywiście jak będę mógł to rower
Efekty na razie nieznane, zacząłem po świętach, ale po wszystkim czuję się świetnie. Chyba nie ma lepszego antidotum na stres którego, jak my wszyscy, mam w nadmiarze.
Podsumowując, biegacza ze mnie nie będzie, cel to 90kg, powinienem to odczuć w marcu jak plan się powiedzie. Główna zabawa to rower ale już teraz z dodatkami.