MARATONY SZOSOWE PP
#221
Napisano 10 maj 2008 - 19:53
No i jak widac emer wrócil ... niestety na tarczy. Horny moze przypuszczać co mi sie przytrafiło ...
Wystartowalem w grupie, w której nikogo nie znalem, natomiast Ci, którzy faktycznie kręcili mocno i dawali zmiany, deklarowali sie na 120km. Ja - nieskromnie przyznam - tez "kręciłem" tempo i dawałem zmiany. Zaczęło sie niesamowicie, predkość prawie cały czas ponad 40km\h. Punkt zywnościowy w locie, zostało nas ośmiu + nr 269 wcześniej startujący, a dogoniony przez nas. Od około 75km zaczęły sie hopki, zwane Górami Kocimi, a gdy na 95km obejrzałem się, dlaczego nikt zmiany mi nie daje, okazało sie ze został tylko jeden z mojej grupy i jakis inny zawodnik no name :-) ...
Hopek, zjazd, hopek, zjazd ... poczułem pałer, adrenalina podskoczyła - jednak wytrzymałem to tempo, poodpadali Ci którzy tak mocno cały czas je podawali , no i czuję siłe na drugą pętle, nic mnie nie boli, nie czuje wielkiego zmęczenia, wszystko po prostu OK - no i przeszarżowałem ...
Wąskie drogi, kręte, no i na jednym ze zjazdu emer dał ciała ... dosłownie :-(
Piasek, duża prędkość, zakręt, i ... wylądowałem w rowie, w jakis krzakach. Kompletnie nic mi sie nie stało, ale .... ósemka z przedniego kółka, mimo popuszczenie hamulcy, nie dało sie kręcić, kleszczyło się w widelcu. Ręcznie nie potrafiłem nawet choć troche wyprostować obręczy ... zerknięcie na licznik - 99.85 km, średnia 37.05 ...
Dokończenie pętli (20km) wezwanym samochodem ... no i jak widać, jestem juz w domu ...
Nie dla mnie sława, puchary, medale, no i nikt z łowców talentów w M4 na peeeewno mnie nie wypatrzył ... :cry:
#222
Napisano 10 maj 2008 - 21:05
no i na jednym ze zjazdu emer dał ciała ... dosłownie :-(
emer czy to nie należy do jednych z twoich "maratonowych specjalności" szczerze współczuję.
W zasadzie 2 ga połowa traski była raczej pod Ciebie - widać stąd ten skok adrenaliny
Po kilometrach chyba kojarzę odcinek na którym zakończyłeś maraton.
Kto sie wybiera do Leszna?
Ponoć już jest ok.600 chętnych.
#223
Gosc_noerror_*
Napisano 11 maj 2008 - 14:31
Ja raczej 'obstawiałem tyły' :-P . To był mój pierwszy maraton i wogule pierwsza tego typu impreza w moim życiu, więc od początku byłem nastawiony na 'byle dojechanie do mety' i 'nie bycie ostatnim'.
Zaczynałem w mocccnej grupie szosowej, która już w Trzebnicy mnie zostawiła i zafundowała mi jazdę indywidualną. Ale ja się nie dałem i zbierałem po drodze wszystkich zmarlaków, tak że do punktu żywnościowego już 7 nas było. Na punkcie trochę się przeżarłem i na początku podjazdu w wierzchowicach kolka jelitowa mnie dopadła. Ale jej też się nie dałem i to po tej góreczce jechałem już tylko z jakimś ziomkiem na mtb :roll: Za Zawodnią dostałem powera i te górecki podjeżdżało mi się naprawdę świetnie. Na tej górce po płytach wyprzedziłem ponad 20 osób
Ogólnie uzyskałem zasłużone 144miejsce więc ostatni nie byłem :-P
W przyszłym roku będzie lepiej może
Razem wyszło mi 180km (jeszcze dojazd z Milicza). Z rekordowym tętnem:
przez ponad 2h i 30min małem powyżej 85%Hr :shock: średnia wyszła mi 165. Ledwo do domu wróciłem
Pozdrawiam
#224
Gosc_tozik_*
Napisano 11 maj 2008 - 21:28
A co do moich osiągnięć - na papierze wygląda to marnie... ostanie miejscie w M3 szosa (jak zresztą przewidywałem) i 53 na 59 w open. Ale ja jestem zadowolony - jak na mnie to jeden z najlepszych wyników na maratonach - prawie w 100% zrealizowałem założenia taktyczne ;-) Na pierwszym kółko chyba nawet większość udawało mi się jechać w mniejszej lub większej grupce - dlatego międzyczas miałem przyzwoity - coś ok 04:20. Myśle że gdybym miał założenie jechać 120 i dałbym z siebie naprawde max na tym dystansie to może byłby 04: z małymi groszami.. ale jednak wole "trzaskać" długie dystanse. Na drugiej pętli było już znacznieeeee goooorzej. Do Milicza jeszcze jako-tako, jechałem to z tym to z owym... ale tuż przed PŻ chwyciła mnie lekka kolka, mimo że szybko puściła był to początek nasilającego się kryzyzsu.
Ja to w ogóle wystawiłem ekipę w mocnym składzie: brat był 9 w M2 na 120km a żona...
żona dała czadu, wskoczyła na pudło i zgarneła pucharek za drugie miejsce przy okazji dystansując bardziej rutynowane rywalki. Jednak przegonienie jej "deczko" po górach dało efekt :mrgreen:
Reasumując - jeśli to będzie mój nasłabszy, pierwszy maraton w sezonie - to będzie super.
Teraz regeneracja i...
Dozo w Lesznie
#225
Napisano 11 maj 2008 - 22:04
Ja z Trzebnicy jestem zadowolony. Jechałem 120 km. Miałem mocną grupę, tak z 6 osób nas pracowało, a za nami ogon. Trochę za słaby byłem, także po każdym zejściu ze zmiany byłem prawie trup, ale do półmetka dojechałem z grupą. (AVS 41,5km/h). Za nami ciągnął się ogon czasami i z 15-osobowy. Na pierwszej górce oczywiście odpadłem, obejrzałem się a tu ku mojemu zdziwieniu żadnego ogona już nie było. 8 mocarzy poszło do przodu. Następne 30 km jechałem sam z 2 osobowym ogonem, a następne 30 z jednym kolesiem co odpadł z tej mocnej grupy. Holowaliśmy jednego lamera i starszego pana. Do starszego pana nic nie mam. Ale lamer był na tyle mocny, że nie odpadał na górkach nawet przy mocniejszym naciśnięciu i na tyle buraczany, żeby nie wyjść nawet na chwilę na zmianę. A te Kocie Góry fajne wielce. :-) Ogólnie 8 miejsce w kategorii i 23 w open, także jestem wielce zadowolony. Czas 3:18:28.
Dozoba w Lesznie.
#226
Napisano 11 maj 2008 - 23:13
http://www.kolarstwo...o.com/rankingi/
dla posiadaczy Excel'a: http://www.kolarstwo.../RANKING_PP.zip
bądź na stronie supermaraton.org: http://www.supermara...zosowych/wyniki
Pozdrawiam i gratuluję - emer, Tobie też, w końcu się starałeś ;-)
pepe
#227
Gosc_łukasz_*
Napisano 12 maj 2008 - 13:20
#231
Gosc_Pegos_*
Napisano 13 maj 2008 - 21:03
#233
Napisano 14 maj 2008 - 13:45
nie boj zaby. ja tez sobie odpuszczam... nasza wspolna, jak sie zorientowalem, Alma Mater nas nie rozpieszcza 8-)no to sie poscigalem w lesznie...
Tyle kolokwiow w tym i nast. tyg. ze moge sobie tylko ten wyscig przysnic :/ a szkoooooda
No nic, za rok tez bedzie:)
:)
POZDR
teraz celem jest Choszczno :mrgreen:
pozdro!
#237
Napisano 18 maj 2008 - 15:19
#239
Napisano 18 maj 2008 - 18:32
zawodowiec wykręcił ładny czas - 4h45min na 175km (niby 160 miało być ;-))
ja tyle siły nie miałem wg licznika 5h08min ale trzeba dodać ze 3 minuty na postoje
Nie miałem tyle szczęścia co w Trzebnicy - moja grupa liczyła razem ze mną 3 osoby wszystkie mniej więcej na równym poziomie - chociaż chłopaki trochę na górkach mi spadali z koła.
Przy starcie w grupkach, po płaskim, wynik zależy zasadniczo od tego do jakiej grupy trafisz, jaka grupa jedzie bezpośrednio po twojej. Trochę loteria to jest. Wyniki nie są wg mnie zbyt miarodajne. Dlatego czekam na Istebną. Nie dość, że start wspólny ma być do jeszcze te górki... Tam rzeczywiście wygra najlepszy :-)




