Zaznaczam – nie jestem profesjonalistą od bike fittingu, ale Twój problem należy pewnie rozłożyć na części pierwsze. Cofnięcie siodła aż o 2,5 cm na pewno przesunęło Twój środek ciężkości, jechałeś na platformach więc nie odczułeś tego pewnie w kolanach, bo buty automatycznie ułożyły Ci się w nieco innej pozycji. Dziwne tylko, że noga ześlizgiwała Ci się do przodu w oryginalnej pozycji...
Ale mimo wszystko kąt pomiędzy udami i tułowiem siłą rzeczy uległ zaostrzeniu, co mogło spowodować ból pleców. Jeśli miałbym strzelać, to źródłem problemu mogła być bardziej wyciągnięta pozycja w kombinacji z za dużą różnicą między wysokością siodełka a kierownicy. Gdybyś skorygował to w ten sposób, że wrzucasz dłuższy mostek i jednocześnie (o ile to możliwe), dorzucasz ze 2 cm podładek pod, to prawdopodobnie ból pleców byłby skorygowany. Dobre w takim rozwiązaniu jest to, że gdy już potrenujesz i zyskasz lepszą elastyczność, to na mniejszej ramie masz z czego obniżać. Na za dużej w pewnym momencie kończą się możliwości regulacji.
Jeszcze jedna możliwość – bardzo ważna – pewien jesteś, że przy przesuwaniu siodełka nie zmieniłeś jego pochylenia? Sam miałem niedawno taką sytuację, że przy wymianie sztycy _wydawało_ mi się, że ustawienie było identyczne, ale nieznośny ból pleców szybko dał znać, że coś było nie tak. Dopiero po kilku milimetrowych poprawkach udało mi się znaleźć moją optymalną pozycję.
Tak jak koledzy już wcześniej pisali – bardzo, ale to bardzo rzadko widuję ludzi na zbyt małych szosówkach. Najczęściej widuje się ludzi na rowerach zbyt dużych, bo te przy mierzeniu się „na szybko” w sklepie wydają się być najwygodniejsze po przesiadce z roweru miejskiego/trekkinga czy mtb.